A kto powiedział, że góra nie przyjdzie do Mahometa?
10:01
Byłem w tym roku w Bieszczadach, było to zimą. Było zimno, śnieżnie, mroźnie, był dupolot z Małej Rawki, była Bacówka pod Rawkami, było przecieranie szlaku na połoninę w śniegu do połowy uda, była widoczność na 2 metry.
Nie było jeszcze działającego browaru w Uhercach Mineralnych. Obecnie już jest, ale czasu nie ma na to, by na własnej skórze poczuć jesień bieszczadzką. No ale skoro ja nie mogę jechać w Biesy, to może one przyjadą do mnie?
Wielka Rawka zimowo... |
Nie było jeszcze działającego browaru w Uhercach Mineralnych. Obecnie już jest, ale czasu nie ma na to, by na własnej skórze poczuć jesień bieszczadzką. No ale skoro ja nie mogę jechać w Biesy, to może one przyjadą do mnie?
Ha! Udało się! Czyż nie piękny to widok? Może nie tak cudny jak Dwernik Kamień o poranku, czy delikatna mgiełka unosząca się nad Sanem w Krywem, ale i tak urzeka wspaniałą kolorystyką.
To dwa pierwsze piwa z browaru Ursa Maior, czyli Ursa z Połoniny i Royzbawiony.
Co to ta Ursa i jak smakowały piwa? Zapraszam!
Bieszczadzka Wytwórnia Piwa Ursa Maior (czyli Wielka Niedźwiedzica) to część większego projektu o nazwie Centrum Ursa Maior. Na tyle na ile ogarniam, jest to takie przyjazne ludziom i naturze centrum kultury i turystyki w Uhercach Mineralnych. Spiritus movens tego przedsięwzięcia jest m.in. Agnieszka Łopata, czyli Piwowarka Aga, która stała, stoi i miejmy nadzieję w dalszym ciągu będzie stać za warzelnym kotłem. O samym miejscu napiszę więcej, jak już je odwiedzę, pewnie w nowym roku, bo te nieszczęsne Bieszczady nie są jednak tak blisko, jakbym chciał.
Na pierwszy strzał poszedł Royzbawiony. Roy to ursowy rozbawiony pies, owczarek berneński. A piwo to klasyczny hefe weizen, czyli pszenica.
Są dwa podejścia w nalewaniu i podawaniu piw pszenicznych. Ja zastosowałem i zwykle używam metody zwanej "mit hefe", czyli z osadem drożdżowym. Gdy na dnie butelki zostaje trochę piwa, należy pokręcić butelką, aby zebrać drożdżowe osady z jej dna, tak aby wraz z piwem przelały się do pokala. Piwo wtedy jest znacznie mętniejsze. Drugą metodą jest nieprzelewanie drożdży, a pszeniczniak jest nieco bardziej klarowny i nie pływają w nim drożdżowe resztki, które nie wyglądają najestetyczniej. Kwestia gustu. Najważniejsze jest oczywiście odpowiednie szkło - pokale do piw pszenicznych są wysokie i znacznie węższe u podstawy. Piwo wygląda w nich po prostu przednio.
Jeśli nigdy nie piłeś piwa pszenicznego, to będziesz miał nielichy problem, gdy to będzie Twoim pierwszym. Po prostu długo nie znajdziesz nic lepszego w klasycznym wydaniu. Royzbawiony jest niesamowicie dobrze zbalansowany - mówię o balansie między pełnią słodową oraz aromatami i smakami bananowo-goździkowymi. Pojawia się też całkiem ciekawa goryczka będąca opozycją dla słodu.
Drugie bieszczadzkie uderzenie to Ursa z Połoniny, z jeleniem Filipem na etykiecie. Jest to piwo w stylu american amber ale. Deszyfrując: ale - górna fermentacja, amber - użycie ciemniejszych słodów powoduje kolor bursztynowy ejla, american - przyprawienie chmielami zza oceanu.
Po otwarciu i przelaniu nie ma wątpliwości, że są tu amerykańskie chmiele. Nieprzypadkowo są one tak popularne i tak uwielbiane przez rewolucjonistów/nowofalowców piwnych. Ich zapach przywodzi na myśl czołganie się przez amerykański, sosnowy las, pomiędzy rosnącymi trawami i ziołami, pod ostrzałem opadających z drzew owoców tropikalnych i cytrusowych. Aromatów chmielowych w Usie z Połoniny nie można porównać zrzucenia cytrusowej atomówki na Hiroszimę, ale spokojnie porównałbym to do bombardowania Londynu - może nie było bardzo mocne, ale wystarczająco intensywne, by dać w kość, i długotrwałe. Po przełknięciu piwa w ustach pojawia się bardzo, ale to bardzo przyjemna ściągająca goryczka, która idealnie współgra ze słodkością karmelową. Po prostu chciałem robić kolejne łyki z przerwami na napawanie się posmakami. Jest przyjemnie treściwe. Super!!
Oba piwa bardzo mi smakowały, a tu już dwa kolejne na horyzoncie (w tym jedno zdegustowane już w poznańskiej Setce - okazało się najlepsze).
Pochwała i msza dziękczynna należą się pomysłodawcy, projektantowi oraz wykonawcy etykiet. Są obłędnie unikalne i wyróżniają się bajkową (a może narkotykową?) kolorystyką. Poza tym, a tego nie widać na moich zdjęciach, nie są prostokątne, a mają kształt bieszczadzkiej góry z połoniną w szczytowych partiach. Przepięknie. Poza tym są bardzo bezpretensjonalne. Spójrz na strzałkę wskazującą Filipa, albo na Roya. Twórca etykiet musiał mieć niezłą zabawę przy tym. Poczułem to.
Ja chcę więcej!!
Są dwa podejścia w nalewaniu i podawaniu piw pszenicznych. Ja zastosowałem i zwykle używam metody zwanej "mit hefe", czyli z osadem drożdżowym. Gdy na dnie butelki zostaje trochę piwa, należy pokręcić butelką, aby zebrać drożdżowe osady z jej dna, tak aby wraz z piwem przelały się do pokala. Piwo wtedy jest znacznie mętniejsze. Drugą metodą jest nieprzelewanie drożdży, a pszeniczniak jest nieco bardziej klarowny i nie pływają w nim drożdżowe resztki, które nie wyglądają najestetyczniej. Kwestia gustu. Najważniejsze jest oczywiście odpowiednie szkło - pokale do piw pszenicznych są wysokie i znacznie węższe u podstawy. Piwo wygląda w nich po prostu przednio.
Jeśli nigdy nie piłeś piwa pszenicznego, to będziesz miał nielichy problem, gdy to będzie Twoim pierwszym. Po prostu długo nie znajdziesz nic lepszego w klasycznym wydaniu. Royzbawiony jest niesamowicie dobrze zbalansowany - mówię o balansie między pełnią słodową oraz aromatami i smakami bananowo-goździkowymi. Pojawia się też całkiem ciekawa goryczka będąca opozycją dla słodu.
Informacje techniczne:
Royzbawiony
Styl: Hefeweizen
Butelka: 0,5 litra
Ekstrakt: 11,2°BLG
Zawartość alkoholu: 4,2 %
Producent: Ursa MaiorDrugie bieszczadzkie uderzenie to Ursa z Połoniny, z jeleniem Filipem na etykiecie. Jest to piwo w stylu american amber ale. Deszyfrując: ale - górna fermentacja, amber - użycie ciemniejszych słodów powoduje kolor bursztynowy ejla, american - przyprawienie chmielami zza oceanu.
Po otwarciu i przelaniu nie ma wątpliwości, że są tu amerykańskie chmiele. Nieprzypadkowo są one tak popularne i tak uwielbiane przez rewolucjonistów/nowofalowców piwnych. Ich zapach przywodzi na myśl czołganie się przez amerykański, sosnowy las, pomiędzy rosnącymi trawami i ziołami, pod ostrzałem opadających z drzew owoców tropikalnych i cytrusowych. Aromatów chmielowych w Usie z Połoniny nie można porównać zrzucenia cytrusowej atomówki na Hiroszimę, ale spokojnie porównałbym to do bombardowania Londynu - może nie było bardzo mocne, ale wystarczająco intensywne, by dać w kość, i długotrwałe. Po przełknięciu piwa w ustach pojawia się bardzo, ale to bardzo przyjemna ściągająca goryczka, która idealnie współgra ze słodkością karmelową. Po prostu chciałem robić kolejne łyki z przerwami na napawanie się posmakami. Jest przyjemnie treściwe. Super!!
Informacje techniczne:
Ursa z Połoniny
Styl: American amber ale
Butelka: 0,5 litra
Ekstrakt: 12,7°BLG
Zawartość alkoholu: 5,0 %
Producent: Ursa MaiorOba piwa bardzo mi smakowały, a tu już dwa kolejne na horyzoncie (w tym jedno zdegustowane już w poznańskiej Setce - okazało się najlepsze).
Pochwała i msza dziękczynna należą się pomysłodawcy, projektantowi oraz wykonawcy etykiet. Są obłędnie unikalne i wyróżniają się bajkową (a może narkotykową?) kolorystyką. Poza tym, a tego nie widać na moich zdjęciach, nie są prostokątne, a mają kształt bieszczadzkiej góry z połoniną w szczytowych partiach. Przepięknie. Poza tym są bardzo bezpretensjonalne. Spójrz na strzałkę wskazującą Filipa, albo na Roya. Twórca etykiet musiał mieć niezłą zabawę przy tym. Poczułem to.
Etykiety w całej okazałości. Obrazki ze strony Ursa Maior wziąłem bez pytania, ale mam nadzieję ze zgodą, bo w celu szczytnym
Ja chcę więcej!!
4 komentarze
Na piwach się nie znam, ale etykiety jestem w stanie docenić - są świetne!:)
OdpowiedzUsuńKatarzyno, piwa też :)
OdpowiedzUsuńA gdzie coś o Deszczu w Cisnej? :) Moim zdaniem - najlepsze!
OdpowiedzUsuńNie płacz, będzie o pozostałych!
Usuń