100 Mostów
12:00
Marek Krajewski i jego powieści osadzone w Breslau z początku ubiegłego wieku, balansujące między fajną atrakcją turystyczną i kiczem wszędobylskie krasnoludki, festiwal Nowe Horyzonty "skradziony" z kochanego Cieszyna, zoo i "Z kamerą wśród zwierząt", Panorama Racławicka, Hala Stulecia, gdzie słuchałem Ijn Mejdn i poznałem Frontside, mosty... No właśnie, symbolem Wrocławia są bez wątpienia genialne konstrukcje przerzucone przez liczne kanały. Zupełnie nowym skojarzeniem dla Wrocławia będą browary - do końca roku będzie ich już pięć. Wśród nich Browar Stu Mostów!
Dziś ponownie zabieram Was na Psie Pole. Zwiedzimy browar, zerkniemy na jego zaplecze, poznamy założyciela i oczywiście spróbujemy doskonałego piwa.
Pierwsze spojrzenie na plan Wrocławia i z (nie)młodej mej piersi wyrwało się "Jeruna! Kaj ten browar?!". Sądziłem, że to jakieś głębokie peryferia. Ledwo jednak wsiadłem w tramwaj w centrum i już musiałem wysiadać - pomijając absurdalnie długie oczekiwanie na zielone światło na każdym ze skrzyżowań (halo Wrocław, słyszeli o zielonej fali dla tramwajów?!) - pogoda zdążyła zmienić się dwa razy.
Browar Stu Mostów leży tuż za Mostem Warszawskim na Starej Odrze. Swoim położeniem do złudzenia skojarzył mi się z Pivovarem Marina w Pradze. Tuż przy nabrzeżu, spokojna okolica, tramwaj blisko. Mieści się w klimatycznym budynku, w którym niegdyś znajdowało się kino. Do ceglanego budynku wchodzi się z jasnego dziedzińca, na którym zorganizowany jest niewielki ogródek.
W środku Browar Stu Mostów po prostu zachwyca. To jeden z najfajniejszych, najładniejszych i najciekawiej zaaranżowanych browarów. Wchodzimy na poziomie, na którym pracuje piwowar, możemy przez szybę w drzwiach zajrzeć i zobaczyć, jak wygląda jego praca. Wyszynk, który roboczo możemy nazwać częścią restauracyjną, znajduje się znacznie wyżej i doskonale widać stamtąd cały browar. Jest przestronnie. Są cegła, chrom, stal, lampy i różnorodne siedziska. Fajny klimat, choć miejsc do siedzenia niedużo, po niecałej godzinie od naszego wejścia już nie było gdzie posadzić spragnionego odwłoka.
Na zwiedzanie zabrał nas Grzegorz Ziemian, właściciel browaru. Cały sprzęt został zainstalowany przez niemiecki BrauKon - warzelnia ma wybicie 20 hektolitrów, a piwo leżakuje w sześciu tankach o pojemności 40 hl każdy. Całość jest tam mocno zautomatyzowana, że głowa boli. Robi to wielkie wrażenie. Grzegorz przyznaje, że sześć tanków to w tym momencie wąskie gardło browaru, który jest w stanie uwarzyć i sprzedać więcej piwa.
Grzegorz nie jest jedyną miłą osobą, którą spotkałem w browarze. Później doszła (hmmm...) jeszcze jego żona - Arletta, a oczywiście nie mógłbym nie wspomnieć o przesympatycznym barmanie - Michale.
Obowiązkowa degustacja |
Pierwsze moje kontakty z piwem Stu Mostów (do poczytania tu) były bardzo optymistyczne. Kolejne też. W tym momencie w browarze warzone są trzy linie piw - klasyczne style pod szyldem WRCLW, nowofalowe w serii Salamander oraz kooperacyjne ART. Piwa lane są z dziesięciu kranów, a na jednym z nich jest piwo gościnne (chyba był angielski Meantime, ale mogę się mylić). Jest z czego wybierać, a dodatkowo można zamówić deskę 4 piw w godnej cenie.
Trafiłem na dzień premiery trzeciego piwa kooperacyjnego, którym był Coffee Milk Dark Lager i tu popełniłem błąd wieczoru. Nie dlatego, że je zamówiłem, ale dlatego że zamówiłem małe. W upalny dzień to piwo znika szybciej niż zdrowy rozsądek w politycznych debatach. To wyjątkowo pijalne piwo kawowe, z jedynie kapką laktozy. Największą jego zaletą jest aksamitność - jest tak delikatne, że miałem wrażenie, że to kawowa pianka, która ulatuje po kontakcie z językiem. Taka mrożona, lekko palona kawa. Świetne piwo!
Absolutnie doskonałym w swoim stylu jest wciąż Salamander AIPA. Nie przesadzam. To piwo, które nie zabija goryczą, nie wykrzywia paszczy, co zwykle starają się uczynić nasze piwa kraftowe, nie zalepia jamy karmelem i cukrem. Ono jest wybitnie owocowe. W smaku dominują marakuja, mango i czerwone owoce. Piwo jest treściwe, lecz orzeźwiające. Gorycz jest odpowiednia, nienachalna, ale wyraźna. Było tak smacznie, że następnego dnia wróciłem na jeszcze jedno przed opuszczeniem Wrocławia.
Z jednej strony we Wrocławiu jest sporo miejsc, gdzie można napić się nowofalowego piwa, ale jednak naprawdę fajnych jest bardzo niewiele. Wśród tych dwóch, trzech bez wątpienia jest Browar Stu Mostów. Gorąco polecam!!
3 komentarze
Co oznacza "warzelnia ma wybicie 20 hektolitrów"? To znaczy, że jednorazowo tyle można uwarzyć piwa - później rozlewając do tanków? Czy może co innego?
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Tu pojemność kotła warzelnego to 2000 litrów.
Usuńbylem, pilem i sie zachwycalem. jedyny minus to brak weizena... mieli tylko dunkel weizena ale to nie to samo...
OdpowiedzUsuń