Domácí Pivovárek "Nad Olzóm"

08:45

Może innym zdarza się to częściej. Mnie nie. Rzecz działa się na Brackiej Jesieni 2015. Pierwszego dnia kręciłem się głównie sam, zagadując różne osoby, zapoznając się z nimi, zaczepiając i nawet będąc zaczepianym, co w tak pięknych okolicznościach przyrody jest zawsze sympatyczne. W pewnym momencie podchodzą do mnie dwie pary, na pierwszy - delikatnie zmętniony czynionymi degustacjami - rzut oka sympatycznych ludzi. Odzywa się do mnie - jak się szybko przedstawia - Daniel i od razu słyszę, że jest zza rzeki. Zna mnie z bloga, na którego trafił szukając informacji o ciekawych piwach. To z niego trafił do Kopyra i dzięki jego kanałowi na jutube zaczął warzyć. I oczywiście jutro przyniesie mi swoje piwo. Czy chcę? "Piwa i pacierza nie odmawiam." Dziś więc o browarze domowym "Nad Olzom".


Dla wielu Zaolziaków - oczywiście to dla nas są Zaolziakami - tożsamość ma istotne znaczenie i mieszkający w Czeskim Cieszynie Daniel też podkreśla kim jest. "Ne Čech, nie Polak ale Ślónzok. Dziadek był, ojciec jest, jo też jestem i bydym" - mówi gwarą, czyli - jak to określa - "ponaszymu". Jego przygoda z warzeniem zaczęła się w krótkim epizodem w 2010 roku, ale warzenie z brewkitów nie było pasjonujące. "Zaczęło się Bracka jesienią, chyba roku 2012 lub 2013. Wypiłem wtedy Atak chmielu i Imperium atakuje. Szukając informacji trafiłem na twojego bloga." - tak, mojego. Bardzo mnie to ucieszyło. W 2014 wrócił więc do warzenia za sprawą innego polskiego bloga - "naprawdę jestem z tych, co uczyli się na filmikach Kopyry". W tym momencie ma na koncie "szesnaście warek na - jak stwierdza - prostym ekwipunku - 50L garnek z nierdzewki, plastikowe fermentory, filtrator z oplotu, chłodnica zanurzeniowa, refraktometr, stara zamrażalka służąca do fermentacji a temperatury reguluje mi kontroler STC-1000 z Chin". Proste? Proste. Kiedy dojdziemy do piwa, to zauważycie, że inne hobby Daniela są dosyć istotne, a są to: "metal (od power po death), książki fantasy, papryczki chilli, gry komputerowe". Wcześniej także góry i rower, ale musiał to mocno ograniczyć po narodzinach córki. Oczywiście musiałem też zapytać o ulubione piwa. "Najbardziej lubię piwa typu polotmavé, black IPA, porter, wszystkie stouty. Nie pogardzę dobrym APA i AIPA. Nie pijam piw belgijskich." - co do ostatniego to mogę tylko wyrazić ubolewanie.

"At the end of each day
I promise myself, I'd better start to live
'Coz sooner or later, I'll find out
There's so much I can give"
 


Will The Sun Rise to american pale ale. 13,5 ° i jeden chmiel - Citra. W szkle widać, że piwo jest ciemnopomarańczowe i nieklarowne. Smak jest bardzo mocny, żeby nie powiedzieć zbyt mocny. Uderzenie chmielu przynosi bowiem powiem owoców tropikalnych, ale też chmielowego peletu. Trochę przez to pachnie sztucznie. W smaku jest już jednak delikatnie - mango miesza się z brzoskwinią i przy średniej pełni piwa tworzą przyjemną kompozycję. Niezłe!

"Heart of an eagle
He flies through the rainbow
Into a new world and finds the sun
Spreading his wings
Above all the sorrows
The glory of Eagleheart"


Eagleheart to american india pale ale o gęstości początkowej 15,5°. Piwo jest ciemnopomarańczowe, raczej mętne, ale bez jakichś farfocli. Tworzy się na nim solidna piana. W zapachu mocno czuć owoce egzotyczne. W smaku jeszcze większe uderzenie słodkich owoców. Potężne. Piwo jest całkiem gęste i mocno goryczkowe. Takie AIPA jak właśnie lubię. Przyjemności piwa nie zaprał mi nawet lekki apteczny posmak medykamentów. Dobre piwo!

"I know I can't stay by your side forever
But I know I won't forget your beauty
My black diamond
"


Black Diamond to wisienka na torcie, bo nie dość że to najlepsze z trzech piw, które otrzymałem, to jeszcze jest jednym z najlepszych black india pale ale, jakie dane mi było pić w życiu. Nie przesadzam. Ciemnobrązowy, prawie czarny, płyn miał 16° blg. Piana na nim rośnie i rośnie, jest wielka, gęsta i zbita. Zapach to złożona kompozycja aromatu sosnowego i czekoladowego, w którym w czasie picia zachodzi zmiana od czekolady deserowej do słodkawej, mlecznej. Piwo jest doskonale zbalansowane i spokojnie mogłoby stanąć w szranki z np. Blakcylem. Jest gorzko, gęsto, czekoladowo, a dzięki chmielowym aromatom całkiem rześko. Uszanowanie za to piwo!

Jeśli jeszcze nie wiecie, to wszystkie piwa nazwę swoją wzięły od tytułów utworów fińskiej grupy power metalowej Stratovarius. Daniel przy pierwszej warce słuchał właśnie tej kapeli i stąd inspiracja. Mnie power metal już dawno się przejadł, ale inspiracja metalem (byle nie z Raciborza) jest zawsze ok!

Podoba Ci się ten wpis?
Podziel się nim!

Nowszy post Starszy post

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy