Beer Cup - Epizod VII
08:00
Siódma bitwa piwowarów domowych Kato Beer Cup to już przedostatnia część zmagań eliminacyjnych, w których w każdym pojedynku swoje piwa przedstawiają cztery browary domowe. Zwycięzca każdej bitwy awansuje do ćwierćfinału, gdzie formuła bitwy nieco się zmienia - w każdej bitwie rywalizować ze sobą będzie dwóch pretendentów. Stawką poza różnymi nagrodami jest uwarzenie piwa w Browarze Reden.
Tym razem w stylu saison zmierzą się ze sobą Wojciech Gębczyk – Browar Centrum, Szymon Minojć, Wojciech Krężel oraz Michał Pactwa, Darek Prostak i Bartosz Hons, którzy razem tworzą Browar “Suchy Karton”. Styl przewodni wywodzi się z Walonii, francuskojęzycznej części Belgii. W czasach, gdy nie używano chłodzenia w produkcji piwa, warzone było końcem sezonu (wiosna), aby służyło jako orzeźwienie pracującym w polu rolnikom. Im większa moc takiego piwa, tym lepiej znosiło przetrzymywanie w letnich warunkach. Saison powinien być orzeźwiający i łączyć w sobie owocowość i przyprawowy charakter. Zwykle bywa wytrawny, ale może też być nieco kwaskowy.
Pierwszym piwowarem jest Wojciech Gębczyk i jego Browar Centrum. Wojtek jest z Gliwic, interesuje się kuchnią, komiksami i podróżami. Do swoich piwowarskich sukcesów zalicza 4. miejsce na konkursie w Kłodzku w stylu american wheat, który był jego debiutanckim konkursem.
- Od
kiedy warzysz swoje piwo i skąd wzięła się Twoja pasja?
- Warzę od grudnia 2012 roku z dłuższymi przerwami na przeprowadzkę i remont. Piwem interesowałem się dużo wcześniej. Mniej więcej rok upłynął od momentu kiedy zacząłem czytać fora o piwowarstwie domowym do zapadnięcia decyzji o kupnie sprzętu.
- W jaki sposób wybierasz styl w jakim uwarzysz piwo?
- Przeważnie warzę style, w których dominują chmiele amerykańskie. Jestem od nich uzależniony.
- Czy masz jakieś piwo, które zmieniło Twoje wyobrażenie o piwie w ogóle?
- Na początku próbowałem prawie wszystkiego, co wypuszczały nasze browary regionalne. Nie mogłem znieść już koncerniaków. Totalnie w głowie pozmieniał mi Rowing Jack.
- Czy jest coś, czego brakuje Ci w polskim piwowarstwie rzemieślniczym?
- Za dużo karmelu we wszystkich IPA i innych mocno chmielonych piwach. Chciałbym więcej wytrawnych piw. Przeszkadza mi też wypuszczanie piw wadliwych albo niedopracowanych, bo przecież „i tak się sprzeda”.
Drugiego piwowara znam nieco lepiej, bo nie dość, że ma bloga (Dziennik Piwny), to poznałem się z nim kiedyś na Birofiliach. To Szymon Minojć. Poza piwowarstwem interesuje się szeroko pojętą muzyką rockową - od punk rocka, przez grunge aż po najcięższe i najmniej przystępne odmiany death czy black metalu; wszelkimi aktywnościami związanymi z górami – trekking, wspinaczka, taternictwo jaskiniowe; literaturą – podobnie jak od kupowania piwa jest uzależniony od kupowania książek; a swego czasu bardzo dużo grał w pokera Texas Holdem. Jego niewątpliwy sukces to piąte miejsce kooperacyjnego (warzonego wspólnie z Dawidem Iskierką, o którym już tu pisałem przy okazji bitwy nr 3 - przyp. autora) coffee milk stoutu na międzynarodowym konkursie piw domowych Biała Wrona w Słowacji oraz finał XIII Konkursu Piw Domowych PSPD (ex Birofilia) tym samym piwem.
- Od
kiedy warzysz swoje piwo i skąd wzięła się Twoja pasja?
- Pierwsze piwo uwarzyłem w listopadzie 2013 roku, jednak na koncie mam dopiero około 20 warek. Od 2012 roku interesuję się piwem rzemieślniczym i naturalną koleją rzeczy było m.in. zgłębianie tajników produkcji ulubionego trunku. Szperając w internetach natknąłem się na filmiki Tomka Kopyry, w których to w bardzo przejrzysty sposób przedstawiono proces warzenia piwa. I tak wspólnie z Dawidem „Iskrem” Iskierką kupiliśmy sprzęt oraz surowce na pierwsze warki. Piwo na Beer Cup Kato 2016 jest tak naprawdę moją pierwszą samodzielną warką, na własnym sprzęcie.
- W jaki sposób wybierasz styl w jakim uwarzysz piwo?
- Na samym początku warzyliśmy piwa, których chcieliśmy się napić – my albo nasze wybranki. Później szukaliśmy różnych ciekawych pomysłów na piwo, często wybierając style z kategorii konkursów piw domowych. Szczególnie zadowolony jestem z docenionego coffee milk stouta, który w gruncie rzeczy był dopiero naszym czwartym piwem. Ale wiemy, że możemy go warzyć właściwie bez zmian receptury, a i tak będzie doskonałym piwem. Dumny jestem także z misternie tworzonego pumpkin ale na dzikich drożdżach Brettanomyces. To piwo wysłaliśmy na konkurs piw do Szczecina, w metryczce od sędziów napisano, że… żaden sędzia nie zdecydował się spróbować naszego piwa.
- Czy masz jakieś piwo, które zmieniło Twoje wyobrażenie o piwie w ogóle?
- Piwem, które niejako przeniosło mnie na druga stronę, które było jak otrzeźwiający cios prosto w mordę był Atak Chmielu. Ze standardowego spijacza korpo-lagerów stałem się miłośnikiem piwa. Ten dzień pamiętam jak dziś: nieśmiało wydałem te 7 zł na butelkę piwa (jeszcze nigdy nie płaciłem tyle za piwo w sklepie). Szczerze mówiąc spodziewałem się kolejnego drogiego lagera, który totalnie nic nie zmienia, więc po co przepłacać? Ale po przelaniu piwa do szkła, zobaczyłem trunek o głębokiej bursztynowej barwie, aromat wprawił mnie w totalne osłupienie, a pełny smak z mocną goryczką rozłożył mnie na łopatki. Świat już nie był taki sam! Kolejnym ciosem było pierwsze w życiu piwo kwaśne - Duchesse de Bourgogne z Verhaeghe Vichte. Odlot absolutny, kolejny raz mój piwny świat został przewrócony do góry nogami. Naprawdę ważnym odkryciem była także degustacja kultowego Pliny the Elder z amerykańskiego browaru Russian River, rzekomo jednego z najlepszych imperial IPA na świecie. I co tu dużo pisać, spodziewałem się jakiegoś Świętego Graala, a piwo okazało się po prostu przeciętne. To znaczy było dobre, ale w ogóle nie odkrywcze, nie zaskakujące. Jestem pewny, że obecnie znalazłbym polskie piwo, które w ślepym teście uznane byłoby za smaczniejsze. To doświadczenie pokazało mi, że czasami nie warto biegać za legendami, a lepiej po prostu skupić się na dobrym piwie z własnego podwórka, które wcale jakością nie musi odbiegać od tych najbardziej znanych… choć oczywiście ciągle warto poszerzać horyzonty.
- Czy jest coś, czego brakuje Ci w polskim piwowarstwie rzemieślniczym?
- Na różnorodność w polskim piwowarstwie obecnie nie można narzekać. Jednak brakuje stałej oferty browarów na stałym wysokim poziomie. Często spotykam się z sytuacją gdy raz zakupione piwo urzeka mnie, tylko po to by kolejnym razem z tą samą mocą odrzucić.
Trzeci kandydat to Wojciech Krężel z Sosnowca, który w świecie piwowarskim występuje jako Voytech, a za logo wybrał misia Wojtka z 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Jest człowiekiem renesansu, jego pasje ciągle się zmieniają i pewnie jeszcze wiele przed nim. Ponadczasowe zainteresowania to broń pancerna i historia II wojny światowej. Beer Cup to dla niego pierwsza okazja, by jego piwa spróbowały postronne osoby, które nie będą się krygowały z wystawieniem krytycznej oceny. Wojtek swoje piwne przygody ze swadą opisuje w mikroblogu prowadzonym na piwo.org - koniecznie tam zajrzyjcie (klik). Świetna lektura. Szczególnie na temat warzenia czterech konkursowych saisonów.
- Od
kiedy warzysz swoje piwo i skąd wzięła się Twoja pasja?
- W grudniu 2014 roku, na 40. urodziny dostałem od przyjaciół podstawowy
zestaw do robienia piwa z brew-kitem. Zrobiłem kilka warek, ale
brew-kity mnie ograniczały. Przeszedłem więc na warzenie z ekstraktów,
ale i tu szybko dotarłem do bariery surowcowej. Od września 2015 roku
warzę już wyłącznie ze słodów i teraz ogranicza mnie wyłącznie
wyobraźnia. I żona, z którą współdzielę kuchnię.
- W jaki sposób wybierasz styl w jakim uwarzysz piwo?
- Miałem 4 miesiące wolności, podczas których warzyłem co chciałem. Moje
wybory były spontaniczne i wynikały z zachcianki chwili. Od czasu
zapisania się do katowickich bitew warzę to, z czym będę startował w
konkursie. Moim ulubionym stylem jest każdy oprócz jasnego lagera. Szczególnie zadowolony jestem z dwóch piw. Pierwsze to uwarzone z ekstraktów Imperial IPA według receptury Jana
Krysiaka, które wymyślił mi na poczekaniu, gdy się przypadkowo
spotkaliśmy w PiwoPiweczko, a ja wyraziłem swą chęć porzucenia brew-kitów.
Drugie to Grodziskie. Gdyby akurat był jakiś konkurs w tych stylach i
chciałoby mi się posłać butelki, to pewnie bym to zrobił. Mam
nadzieję, że trzecim piwem z którego będę równie dumny będzie saison. Zbyt krótko warzę, by mieć swój po(d)pisowy styl. Najwięcej uwarzyłem
saison, bo 4 warki, z których będę wybierał tę,
która pojawi się w Absurdalnej. Chociaż - i tak każda czymś się różniła
od poprzedniej. Do jednej np. użyłem drożdży odzyskanych z butelki po
Bons Voeux z Brasserie Dupont (swoją drogą - genialne piwo, mówię o
oryginale).
- Czy masz jakieś piwo, które zmieniło Twoje wyobrażenie o piwie w ogóle?
- Winchester z browaru Faktoria. Zrozumiałem wtedy, że nie ma czegoś
takiego, jak zbyt gorzkie piwo, pokochałem IPA i amerykańskie chmiele. Także Saison Curry Wurst z Birbanta. Nie przypuszczałem, że można uwarzyć coś takiego i jeszcze żądać za to pieniędzy.
- Czy jest coś, czego brakuje Ci w polskim piwowarstwie rzemieślniczym?
- Większej dostępności i przystępności. Jeśli nasze browary będą się dalej
dobrze rozwijały, zapewne i jedno i drugie przyjdzie z czasem.
Na stanowisku czwartym rozsiadł się zespół piwowarów tworzących browar Suchy Karton. To barmani i stali bywalcy katowickich multitapów Michał Pactwa, Darek Prostak i Bartosz Hons. Światek piwny to zdecydowana większość ich wolnego czasu. Jeśli nie spotkacie ich w katowickich knajpach, to albo piją na wyjeździe, albo wszystkie knajpy są zamknięte.
- Od
kiedy warzysz swoje piwo i skąd wzięła się Twoja pasja?
- Pierwsze piwa uwarzyliśmy w 2014, a od 2015 warzymy razem jako Suchy
Karton. Do warzenia skłoniła nas chęć do spróbowania czy domowe piwo
może przebić piwo komercyjne - może.
- W jaki sposób wybierasz styl w jakim uwarzysz piwo?
- Styl to kwestia drugorzędna, chcemy warzyć piwo na zasadzie klona tego co mi smakuje bądź totalnego eksperymentu. Szczególnie jesteśmy dumni z naszego Imperial Milk Stoutu - 33,5 BLG, który notabene wciąż leżakuje w fermentorze. Chcemy go zabutelkować na rok od warzenia.
- Czy masz jakieś piwo, które zmieniło Twoje wyobrażenie o piwie w ogóle?
- Tak. Perełka (hehe) w temperaturze otoczenia, zrozumieliśmy wtedy, że tego
się ku*** nie da pić. I nastały czasy poszukiwań czegoś innego.
- Czy jest coś, czego brakuje Ci w polskim piwowarstwie rzemieślniczym?
- Chętnie widzielibyśmy mikro-rzemieślników, którzy w zgodzie z prawem mogliby
sprzedawać swoje piwo bez uzyskiwania jakichkolwiek pozwoleń - powiedzmy do
20 hl rocznie, nie bylibyśmy pionierami w tej kwestii. Da się!
Ciekawe czy ta siódemka zmieści się za piwowarskim stołem w Absurdalnej? Zobaczymy to już w czwartek 28 kwietnia 2016 roku. Jak zawsze około 19:00. Zapowiada się ekscytująco.
0 komentarze