Na szczycie kraftu - Leskowiec
08:30
...i Groń Jana Pawła II. Czyż to nie wspaniały pomysł na miejscówkę na piwo w gorący sobotni dzień? Początkowo mieliśmy udać się na inny szczyt Beskidu Małego - Hrobaczą Łąkę, ale ponad dwie godziny w górę mogło nie tyle zmęczyć wkrótce czteroletniego szkraba, co znudzić ją niemiłosiernie, a nas przyprawić o bóle głowy, których nie złagodziłby nawet najlepszy imperialny stout. Gdy opuszczaliśmy Jaworzno w kierunku Chrzanowa, na dalekim horyzoncie ukazały nam się poszarpane szczyty Tatr, a takich widoków nie uświadczylibyśmy z zalesionego szczytu Hrobaczej. Szybki przegląd mapy pod kątem widoków i wybór padł na krótki czarny szlak z Rzyków na Groń Jana Pawła II oraz Leskowiec. Może i Beskid Mały, ale piwo duże.
Beskid Mały to niewielkie ale zwarte pasmo górskie, ciągnące się przez 35 kilometrów na wschód od Wilkowic i szerokie na 10-15 km. Jego najwyższym szczytem jest Czupel (930 m.n.p.m.) położony w pobliżu Magurki Wilkowickiej, na której szczytowałem niedawno (klik). Podzielony jest na dwie części przełomem Soły i utworzonymi tu sztucznymi zbiornikami (Jezioro Żywieckie, Jezioro Międzybrodzkie i Jezioro Czanieckie).
Masywu Leskowca leży w paśmie Łamanej Skały. Najkrótszy, czarny szlak to ok. godziny (z dzieckiem dłużej) całkiem stromego podejścia. W pewnym momencie odsłania się piękna panorama pasma Łamanej Skały, która wynagradza wszelkie trudy (i marudzenia).
Szlak wieńczy płytka Przełęcz Midowicza, która znajduje się między Groniem Jana Pawła II (890 m.n.p.m.) i Leskowcem (922 m.n.p.m.). Poniżej tego pierwszego szczytu znajduje się Schronisko "Leskowiec", zbudowane w 1932 roku z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Schronisko miało zostać spalone przez niemieckich żołnierzy w 1945, ale ówczesny gospodarz poczęstował ich bimbrem i dzięki temu ocalało. Cała góra rzekomo była jedną z ulubionych późniejszego papieża (chwali się tym wiele szczytów w naszym kraju), stąd zmiana jego nazwy na obecną (wcześniej Jaworzyna). Powyżej schroniska znajduje się kaplica, pomnik i inne totemy. Oczywiście w sobotnie południe musiała się też odbywać msza, w której nie można nie uczestniczyć, bo megafony. Bez kitu.
Na szczyt przygotowałem sobie przeterminowanego (to był raczej niedługi termin) Kosiarza Umysłów z Piwnego Podziemia. Czy może być lepsze trunek na wiosenny upał niż russian imperial stout? Nie, 25°blg i 10% alkoholu są w sam raz. Piwo uwarzono z dodatkiem płatków owsianych i leżakowano z ziarnami kakaowca, wanilią i papryczkami Ancho. Dodatki zagrały idealnie. Piwo jest niesamowicie gęste i gładkie, pieści przełyk aksamitną teksturą i jednocześnie delikatnie rozgrzewa go. Papryczki perfekcyjnie maskują nieprzebijające się nuty alkoholu, nieprzesadnie podgryzając podniebienie. Wanilia jest wyraźna i dobrze współgra z wyraźną gorzką czekoladą. W posmaku mieszają się nutki tytoniu, ziemiste i popiołowe. Rewelacyjny i potężny stout. Polecam kupować. Sam chętnie jeszcze zapoluję na buteleczkę. 8,5/10.
Po odśpiewaniu psalmów z własnymi tekstami i spożyciu tego pysznego piwa ruszyliśmy na szczyt Leskowca, to też bliziutko ze wspomnianej Przełęczy Midowicza. Na szczycie dołączyliśmy do opalających się ludzi. Część z nich kibicowała sportowcom, których podziwiam - górskich biegaczy. Widok na Policą, Babią Górę i Pilsko był wspaniały i tylko troszkę żałowałem, że nie wziąłem drugiego piwa.
1 komentarze
Jestem bardzo ZA drugą butelką Kosiarza Umysłów, gdyż tą nie mogłam się w pełni nacieszyć i pomlaskać :) (jedziesz - nie pij ;P)
OdpowiedzUsuńPolecam wycieczkę z dzieckiem, krótko, stromo, męcząco, z widokiem i schroniskiem na końcu :)
Ps. czarne dziecko, czarna msza, czarny Tomasz i kosiarz umysłów