Antybrowar
08:00
Łódź. Premiera kooperacyjnego piwa De Molena i Piwoteki zakończyła się stanowczo zbyt późno, by rozsądnie wrócić do hostelu. Na wydarzeniu spotkałem Borysa i Magdę Banasiaków, z Magdą wcześniej rozmawiałem na fejsie i tylko potwierdziliśmy spotkanie nazajutrz. Oto przy okazji wizyty w Łodzi odwiedziłem kolejny browar miasta światła i murali. Gdy byłem tam we wrześniu 2015 roku, jeszcze nie było go na mapie działających browarów rzemieślniczych, a dziś Łódź może pochwalić się czterema fizycznymi browarami oraz kontraktową Piwoteką, która robi niesamowitą robotę w krafcie. Panie i Panowie... oto Antybrowar.
Poranek przy Piotrkowskiej przywitał mnie ciężką głową, zmęczoną Gosią, która miała robić za kierowniczkę (a jednak okazało się, że woli nie dzierżyć sterów), uciekającym do Limanowej Mariuszem i mocną kawą, która na szczęście postawiła mnie na nogi. Na szczęście, bo Antybrowar nie jest położony bardzo blisko centrum. Czarna strzała zawiozła nas na ul. Lodową, która okazała się być okolicą przemysłową. Taka Łódź pełną gębą.
Antybrowar zlokalizowany jest tuż obok sporej piekarni. Poszukiwania odpowiedniego lokalu trwały długo i nie ograniczały się do Łodzi. W tym miejsca jest bardzo dużo, po pomieszczeniach browaru można się spokojnie gonić. W dużej hali wyodrębnione zostało pomieszczenie, w którym ustawiono wykonaną na zamówienie warzelnię (15 hektolitrów), a w sąsiednim pod ścianą ustawione są trzy tanki leżakowe, każdy o pojemności 30 hektolitrów. To był dla mnie szok - tylko trzy zbiorniki na piwo! Tu też jest kosmiczny robot butelkujący i magazyn przedmiotów wszelakich.
Gdy weszliśmy, przy kadzi uwijał się Mateusz Cichal, powoli kończący współpracę z Antybrowarem i oddający się w całości Piwotece. Oprowadzał i o warzeniu opowiadał nam Borys. W pewnym momencie swojego życia postanowił on porzucić korpopracę w finansach i zawodowo zająć się swoim hobby - oczywiście piwowarstwem. Wspólnie z żoną Magdą, Piotrem i Joanną Wojnarskimi oraz Łukaszem Kacprzakiem założyli Antybrowar.
Premiera pierwszych piw odbyła się 30 października 2015 roku w Piwotece. Wtedy też miał miejsce w browarze sprzętowy fakap, dzięki któremu Borys przekonał się, że w środowisku piwowarskim można liczyć na solidarność (brawo Ziemio Obiecana!). Pierwsze piwa pokazały, że Borys nie jest w ciemię bity i włożenie całej kasy w piwny biznes jest dobrą inwestycją. Także dla nas - piwoszy.
Prowodyr we własnej osobie |
Po raz pierwszy spotkałem się z piwem Antybrowaru w Absurdalnej i był to Antykwariat - wędzony stout. Najlepsza do tej pory była za to Propaganda - czerwone AIPA. Wszystkie piwa łódzkich rzemieślników zaczynają się na ANTY i PRO i do tej pory żadne mnie nie zawiodło. Wśród szesnastu wypuszczonych piw (jedno kooperacyjnie z Piwoteką) były m.in. imperialne IPA, piwo kwaśne, saison, hefeweizen czy IPA z miętą i kafirem. Pojawiały się co jakiś czas na blogu i ciepło się o nich wypowiadałem.
Czas na kolejne, przywiezione z Łodzi piwa Antybrowaru, któremu już wcześniej kibicowałem, a teraz już szczerze sympatyzuję.
Zacząłem od piwa, które ciekawiło mnie najbardziej, a przy tym było najnowszym dziełem Antybrowaru. Prowodyr to belgijskie IPA. Piwo sprawia wrażenie gęstszego, niż jest w rzeczywistości (15° Blg). Słodowa podstawa jest konkretna, nieco karmelowa, ale zdecydowanie przeważają tu słodkie, tropikalne chmiele. Słodycz egzotycznych i czerwonych owoców, wsparta wyraźną kwiatowością w posmaku nie daje wielkich szans goryczy, która mogłaby być ciut wyższa, dla lepszej kontry. 6,5/10.
O Propanie już kiedyś na blogu było, ale z chęcią do niego wróciłem. Wciąż prezentuje się nienagannie, cieszy cytrusowością i rześkością. "Fajne to piwo, a gdyby wzbogacić go o więcej goryczy i soczystej głębi, to byłoby rewelacyjne." Ująłem to wtedy bardzo dobrze. 7/10.
Proca to sour ale z dodatkiem moreli. Piwo rzeczywiście jest bardzo przyjemnie morelowe, ale tu się kończą jego plusy. Jest nieco mdłe, sprawia wrażenie trochę zatęchłego, a w konsekwencji zamiast rześkie jest męczące. Zbyt przymulasto zbożowe, bo kwasu też jest tu jak na lekarstwo. 4/10.
Prosiak wylądował w moim przełyku po raz drugi i po raz kolejny mi smakował. "Kwaśność jest wyraźna, podobnie jak odczucie wiśni, które dają o sobie
mocno znać już w zapachu. W posmaku dochodzi lekka pestkowość i skórka
cytryny, która sprawia, że piwo jest raczej wytrawne". Bez wahania 7/10.
Biorąc pod uwagę moją niechęć do stylu american wheat, Prokreacja całkiem mi smakowała. To wyraźnie grejpfrutowe i egzotyczne, całkiem soczyste (jak na AW) i mało wodniste (tylko jak na AW) piwo. Słodkawy, nieco pszeniczny zapach zmienia się w wytrawny smak, a całość jest przyzwoita, a jak na styl to nawet dobra. 6,5/10.
Poza chwytliwymi nazwami, Antybrowar może pochwalić się bardzo fajnymi i konsekwentnymi etykietami i tym, że "warzy u siebie", o czym nie zapomina poinformować piwoszy na "kontrze". Plus za to!
0 komentarze