Beskidzki Browar Rzemieślniczy

11:13

Wszyscy, nawet Ci, którzy nie interesują się piwem rzemieślniczym, znają Żywiec. To od 1856 roku siedziba założonego przez Habsburgów Browaru Arcyksiążęcego. Działające tam Muzeum rokrocznie przyciąga tłumy turystów spragnionych wiedzy o piwie i degustacji. Zawsze warto zobaczyć, jak powstaje piwo w gigantycznym browarze. W Żywcu od 2011 roku można też się napić piwa w restauracyjnym Browarze Krajcar i szkoda że browar nie uczestniczy już w piwowarskich imprezach (jak niegdyś Bracka Jesień). Od końca 2016 roku piwo warzy swoisty kontraktowy Browar Zapanbrat, obecnie już całkiem zdominowany przez produkcyjne potrzeby Browaru Trzech Kumpli. Od sierpnia 2018 roku Żywiec ma jednak cztery browary. Tym ostatnim jest Beskidzki Browar Rzemieślniczy! Dziś zapraszam na krótką wycieczkę do niego.


Do browaru jadę z moim dobrym kumplem Słoniem dzień po rozlewie naszego quadrupla. Koło 10:00 wita nas Tomek, który już skończył warzenie tego dnia. W czasie srogich upałów zaczynał bardzo wcześnie, by uniknąć stania przy garach w największym skwarze. Jego i Daniela, którzy wspólnie założyli browar Beskidzki, poznałem tydzień wcześniej, w czasie niewielkiego wydarzenia w Żywcu. Od razu zaprosili mnie do zwiedzenia browaru, który - jak się okazało - był kilkadziesiąt metrów od miejsca imprezy.

To oni
Beskidzki Browar Rzemieślniczy znajduje się rzut beretem od dworca kolejowego w Żywcu. To dosłownie kilka minut spaceru ulicą praktycznie na wprost od wejścia do poczekalni. To część industrialna miasta, a sam browar mieści się w byłej fabryce. Wielki komin jest? Jest. Można robić browar!


Wnętrza są bardzo obszerne i w tym momencie można się w nich gonić. Ale to się niedługo zmieni. Obecnie jest to prawdopodobnie najmniejszy komercyjny browar w Polsce. Do warzenia wykorzystuje się garnki, których można z powodzeniem używać w domu. Ich pojemność to 100 litrów, czyli 1 hekto.


Jednorazowe wybicie jest oczywiście mniejsze, przy gotowaniu powstaje około 60 l piwa. Chłopaki jadą na dwa garnki jednocześnie. Tanki fermentacyjne i leżakowe to tak właściwie beczki, równie niewielkie, ale za to jest ich kilkadziesiąt. To browar DIY, widać sporo włożonej pracy rąk i dużo umiejętności. Doskonałe wrażenie robi autorski sprzęt do mycia i dezynfekcji butelek.


W czasie wizyty w browarze byłem już po degustacji pierwszych piw - Citra pale ale i New England były bardzo fajne, a pszenica też w porządku. Piłem też braggota i porter bałtycki. Nieźle nie? Bardzo podoba mi się to, że nazwy piwa biorą się od szczytów Beskidów. To niezła gratka dla każdego podróżnika. Niezłym wyzwaniem byłoby picie tych piw na właściwych szczytach - Złota Grapa, Lipowska, Palenica.

Bracka Jesień
Są już plany na powiększenie browaru. Chodzi oczywiście o większą warzelnię i tanki. Na pewno pojadę tam, gdy tylko uda się wprowadzić je w życie.

Wam pozostaje kupować bilet do Żywca i ruszyć w tour de browar!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy