Ayinger Privatbrauerei
18:10Jeszcze w czasach przedblogowych, które nieco giną w mrokach dziejów, jako zamęczający wszystkich wokół fan piwa, entuzjasta poszukiwań nowych smaków i początkujący podróżnik, otrzymałem w prezencie od siostry książkę Bena McFarlanda pt. "Najlepsze Piwa Świata". Napisana ze swadą przybliżała mi bardzo ciekawy świat piwa i rozpalała wyobraźnię. Jednym z piw, na które szczególnie się śliniłem znając już nieco piwowarstwo niemieckie, był Celebrator - doppelbock z bawarskiego browaru Ayinger. Lata mijały, poznawałem kolejne style, odwiedzałem kraje, piłem to i owo, ale na piwa browaru napatoczyłem się dopiero w 2021. Choć na swoją obronę muszę przyznać, że w czasie zachłyśnięcia się piwami nowofalowymi, nie patrzyłem w ogóle na półki z klasyką. Po latach znów je doceniam, a to właśnie nowa fala nudzi mnie okrutnie. Zapraszam więc na szybki przegląd kultowej już klasyki - sześć piw z browaru Ayinger. Nie będziecie żałować!
Celebrator - zgodnie z tradycją nazywania piw w Niemczech - to podwójny koźlak. To też jedyne piwo w małej butelce i bez przepięknego firmowego kapsla, ale za to z uroczą zawieszką przedstawiającą kozła. Lubię doppelbocki, nawet bardzo. Celebrator jednak mnie zawiódł, bo oczekiwałem po nim nadkoźlaka. Jest tylko i aż bardzo dobrym piwem. Właściwie całkiem wytrawne, nie ma tu słodyczy, którą straszą gadające na youtube głowy, jest melanoidynowe, z mocną pieczoną skórką chleba. Smakuje bez kitu jak płynny chleb. Wierzę, że można wypić dwa i nie czuć głodu. Niestety poza chlebowym odczuciem niewiele się w nim dzieje. Bardzo smaczne to, ale niezbyt złożone piwo. Moja ocena: 3,7/5.
Jak widzicie piwa okazały się być klasyką w najlepszym wydaniu. Biorąc pod uwagę ich śmieszną cenę - około 8 zeta za flaszkę importowanego piwa z kraju, gdzie jego produkcja musi być droższa - można napić się bardzo jakościowego piwa nie nadszarpując swojego budżetu. Ja w trakcie picia kolejnych piw marzyłem sobie o podróży do Niemiec śladem Niemca (Kuby), a najlepiej w jego towarzystwie. Życzę tego sobie i Wam. Smacznego!
1 komentarze
Urweisse jest dla mnie piwem wzorcowym, jeśli chodzi o pszenicę. Często po nie sięgam, właśnie z zamiłowania do klasyki. Natomiast nigdy nie spotkałem się z opisem, że w zasypie jest wędzona pszenica. Nie czuję też tego w smaku, w którym cenię sobie dobry balans między goździkiem, a bananem. Ciekawi mnie, skąd taka informacja?
OdpowiedzUsuń