Skok w Bock - czyli "Koźlak - was ist das?"
00:51
Pamiętam dokładnie kiedy spotkałem się po raz pierwszy z Koźlakiem. Kolega Szymon będąc na zakupach we francuskim sklepie wielkopowierzchniowym z ptakiem w logo spostrzegł na półce piwo, które przypomniało mu o mnie i tak oto zakupił je, a ja stałem się obdarowanym. Bohaterem tej pierwszej jakże szlachetnej paczki było piwo Koźlak z browaru Amber. Dlaczego piwo to zostało skojarzone ze mną? A to za sprawą srogiej i mrocznej kozy, której rycina zdobiła posępną butelkę trunku. Brakowało tylko pentagramu. Do dziś w mojej opinii uchodzi za jedną z najmroczniejszych butelek (etykiet), zostawiając daaaaleko w tyle belgijskiego Lucyfera i Satana.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ten Koźlak oznacza nie tyle nazwę tego piwa, co nazwę całego typu piw. Koźlak zwany też Bock'iem (z niemieckiego Bock to Kozioł) to rodzaj mocnego piwa warzonego ze słodu jęczmiennego, najczęściej przy użyciu drożdży dolnej fermentacji. Zawiera min. 16% ekstraktu oraz min. 6% alkoholu. Fermentuje i leżakuje dłużej niż inne piwa, nawet do 18 tygodni – to za wszystko-pedią. Piwa te nazwę swą wzięły od niemieckiego miasta handlowego Einbeck – ot ciekawostka.
Od tamtego czasu minęło wiele warek i miałem okazję wypić niejednego Koźlaka, niejednego typu. Spróbowałem Koźlaka Majowego, Koźlaka Lodowego (Weizen Eisbock z browaru Aventinus mieści się spokojnie w dwójce najlepszych piw jakie dane mi było pic), DoppelBocka, czyli Koźlaka Dubletowego (niesamowitą edycję tegoż wypuścił Bracki Browar Zamkowy w 2009). Koźlaki uważam dziś za jedne z ulubionych piw. Ze względu na dużą zawartość ekstraktu są bardzo charakterne, mają moc wysyłania na orbitę, z której nie chcę wracać do świata piw jasnych, pilsnerów czy innych zapełniaczy półek sklepów osiedlowych. Idealnie sprawdzają się na wieczory, gdy noga opatulona gipsem odciska ciężkie piętno na prześcieradle.
Takowoż sięgnąłem po zakupionego niedawno Ciemnego Koźlaka (Bock Dunkel) z niemieckiego browaru Engel. Na etykiecie zobaczyłem rozkraczonego kozła, o spojrzeniu mętnym, wskazującym na uprzednie co nieco, które potwierdza kufel trzymany przez zwierza. Urocze! Jako że Engel to po naszemu anioł, to na zakrętce (tak, metalowej zakrętce – nie ma kapsla) widnieje anioł – żeby nie było – z kuflem. Estetyczne, eleganckie, pomysłowe.
Piwo jest pyszne, delikatne połączenie nut gorzkich i słodkich (karmel) kazało mi co chwila moczyć usta i upewniać się co do smaku - zaskakuje zmiennością. Chociaż nalałem ponad dziesięć minut temu, to na wierzchu utrzymuje się warstwa beżowej pianki. A jak mawiał Paulo Coelho trwała piana to dobra piana. Również kolor należy do moich ulubionych – najlepiej można go porównać do bardzo mocno zaparzonej czarnej herbaty, wpada w brunatny. Mimo że ciemne, to bardzo klarowne. Słabo nasycone, co w moim odczuciu jest zaletą. Na pewno lżejsze od wspomnianego Koźlaka amberowego i na dzień dzisiejszy dla mnie bardziej do przyjęcia. Tolerancja spadła od czasu studiów i dwa ElgelBocki mnie nie rozwalą a dwa AmberBocki pewnie tak.
Z racji lekkości polecam do spróbowania każdemu!! Idealne na początek przygody z piwami nietypowymi.
1 komentarze
Przypomniałeś mi moj niedawny wypad do Holandii gdzie w każdym z browarów miałem okazje próbować różne wersje Bocka (o dziwo-Holendrzy produkują bocki górnej fermentacji). Co ciekawe, nie tylko małe browary warzą tam bocki ale nawet sam Heineken ma w portfolio Amstela i Heinekena w tejże wersji i szczegolnie ten pierwszy wypada znakomicie. Co do bocków dolnej fermentacji to podchodzą mi najbardziej w wersji wędzonej, Urbock z Schenkerli wybija korki i i nie chodzi tu tylko o jego moc!pzdr
OdpowiedzUsuń