Bracka Jesień 2012 - Bracki Browar Zamkowy
21:22
Pierwsza moja wizyta na Brackiej Jesieni, która jest świętem piwa, piwowarów, birofilów i miłośników piwa i jednocześnie pierwsza wizyta w cieszyńskim Brackim Browarze Zamkowym. Pięć lat studiowania w Cieszynie, ponad drugie tyle regularnych wizyt w Mieście Aniołów i nigdy wcześniej tam nie byłem, jak to możliwe? Ano tak, że browar nie jest na co dzień otwarty na zwiedzanie i zobaczyć go można tylko przy specjalnych okazjach. A oto dlaczego warto!
Brama Browaru |
Bracki Browar Zamkowy, umiejscowiony na Górze Zamkowej (tam znajdował się piastowski zamek z XII w. - stąd też nazwa browaru), w przepięknym Cieszynie powstał 1846 roku i od tamtej pory praktycznie nieprzerwanie produkuje/warzy piwo. Został założony przez Habsburgów, do których wtedy należały te ziemie. I uwaga, uwaga - został założony dla pieniędzy, gdyż warzenie piwa w XIX wieku było bardzo dobrym interesem. Taka duża inwestycja doprowadziła do rujny wielu lokalnych szynkarzy. Warto wspomnieć, że to dzięki sukcesowi cieszyńskiego browaru 10 lat później powstał browar w dzisiejszym Żywcu.
Otwarta kadź, ujęcie pierwsze |
Otwarta kadź, ujęcie drugie |
Ewenementem na wielką skalę w Browarze Zamkowym jest to, że piwo fermentuje tutaj w otwartych kadziach, czyli dokładnie tak samo jak 166 lat temu. W takich warunkach powstaje produkowane na rynek lokalny Brackie, warzony jedynie tutaj Żywiec Porter, tak uwarzony został w zeszłym roku Leżajsk Pszeniczny i tu tworzone są, mające swoją premierę 6 grudnia, żywieckie grand championy (bracki koźlak dubeltowy, belgijski pale ale, koelsh, czy uwarzone z okazji 1200-lecia Cieszyna Brackie Mastne - mniam!). W dniu Brackiej Jesieni i naszego zwiedzania warzony przez Andrzeja Millera był tegoroczny zwycięzca - rauchbock (czyli koźlak dymiony/wędzony). Na moje pytanie, czy piwu i zachodzącej fermentacji nic nie grozi przy takiej ilości zwiedzających, przewodnik (którym okazał się sam dyrektor browaru) stwierdził, że nie ma strachu - pleksiglasowe zabezpieczenie wydaje się być wystarczające, a nawet jeśli nie to drożdży dodaje się na tyle, by ew. zakażenia nie miały żadnych szans. Ale to już jeden z ostatnich etapów warzenia.
Kadź zacierna |
Korytko brzeczkowe (Granda) |
Kiedy zmagazynowany w browarze słód (niegdyś słodowany w browarach,
dziś kupowany w słodowniach) zostanie ześrutowany trafia do kadzi
zaciernej. Na zdjęciu widać w jaki sposób napędzane jest mieszadło w
kadzi. Potem zacier trafia do kadzi filtracyjnej, pod którą umieszczone jest korytko brzeczkowe, mylnie nazywane (ale jednak) korytkiem Granda (grand/grant to w niegdysiejszym niemieckim nic więcej, tylko właśnie korytko). Służyło ono do kosztowania i oceniania brzeczki. Potem brzeczka transportowana jest do kadzi warzelnej, a następnie do jednego z bardzo wielu tanków leżakowych. Dzięki tym właśnie tankom i ich pewniej wadzie, piwo Brackie ma swój charakterystyczny metaliczny posmaczek, który to ja w nim uwielbiam.
Po lewej - komora lodowa |
Komora lodowa - widok z wewnątrz |
Kiedyś, gdy ludzkość nie radziła sobie tak świetnie z wytwarzaniem niskich temperatur, a byłe one już niezbędne w procesie warzenia piwa, trunek po fermentacji burzliwej składowany był w komorze lodowej, do której dostarczane były lodowe bloki, aby utrzymać temperaturę bliską 0 st. C. W komorze tej jest całkiem chłodno, nawet bez lodu.
W czasie zwiedzania można było zobaczyć przeogromne podziemia browaru - mroczne katakumby sprzed dwóch wieków, posępne tunele z którymi związane są różne legendy. W sali wystawowej można było garściami próbować różnych słodów, udało mi się liznąć Portera wprost z tanka. Degustacja Brackiego i Żywca Portera po zwiedzaniu była równie ważnym punktem programu.
Sama impreza miała swoje plusy i minusy. Przyjechało sporo ludzi "z branży", przyjechało multum pysznych piw. Mnie po raz pierwszy dane było spróbować Sweet Cow (pyyyycha) i Amber Boy (oba Ale Browar), Shark'a (ekstremalnie chmielony ale z Widawy, goryczka dosłownie powala) - a wraz z jego pożegnaniem, przywitanie Borsuka (Widawa) - wędzony porter. O ile Rekin mnie pożarł i zawładnął mną, to Borsuk za pierwszym razem odepchnął (jakoby skunks), chyba za dużo na raz - i wędzony i porter, to dla mnie dwa grzyby w barszcz. Ale chętnie do niego wrócę przy okazji. Oczywiście Pinty - Imperium Atakuje jak zwykle pycha, podobnie Odsiecz Wiedeńska. Zakupione na wstępie Duchesse de bourgogne oraz Orval zachwyciły ciocię, a mnie przypomniały, jak niepowtarzalne są piwa belgijskie.
Rośnij w siłę Bracka Jesieni!! Do zo za rok!
Ja i Piotr przed zwiedzaniem (mistrzem drugiego planu okazał się być sam dyrektor browaru) |
1 komentarze
Byłem również na tej imprezie nawet widziałem Pana w tłumie zwiedzających. Również miałem przyjemność bycia oprowadzanym przez Dyrektora. Brackie jednak to zdecydowanie nie moja bajka, ale Żywiec Porter już jak najbardziej, tak samo jak i Mastne i Pale Ale przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńWybór piw całkiem fajny co znaczeni odczułą moja kieszeń, nie mogłem sobie odmówić kilku ciekawych belgijskich piwek...Zgadzam się że Shark jest przepyszny i równiez zgadzam się z oceną Borsuka który w Cieszynie mi nie posmakował. Różnych propozycji Pinty także posmakowałem - Imperium Atakuje jest wyśmienite :) Ponadto spróbowałem Rowing Jack'a, który BARDZO mi odpowiada !!! Pozdrawiam