Gdzie dodo chodziły piechotą...
19:23
Od dziecka interesowałem się geografią, studiowałem albumy, atlasy, mapy. Poznawałem kontynenty i otaczające je oceany. Nie przypuszczałem wtedy, że wpadnie mi w ręce coś przewiezionego z wysp na Oceanie Indyjskim. Nie sądziłem także, że moje piwne podróże, mimo że to często jedynie wirtualne eskapady na rubieże smaków, zapachów i kolorów, pozwolą zacumować u brzegów arabskiej Wyspy Zachodu, którą dla naszej cywilizacji odkrył, podobnie jak i Madagaskar, Diogo Diaz, żeglarz portugalski w XVI wieku. Nie śniło mi się, że dane będzie mi wypić piwo ze wspomnianego Reunionu, czy pobliskiego Mauritiusa. A stało się to za sprawą nieocenionej Karoliny.
Reunion to położona 700 kilometrów na wschód od Madagaskaru francuska wyspa, która kojarzyła mi się zawsze z upałem, pięknym oceanem, czystymi plażami, niedostępnymi, otoczonymi tajemniczą mgłą, pasmami gór, czy ukrytymi w przybrzeżnej gęstwinie zatokami piratów spijających lokalny rum. Na pewno nie kojarzyło mi się to miejsce z piwem, a już na pewno nie sądziłbym, że będzie tak smaczne.
Piwo Bourbon. Czy w środku znalazłem trunek zbliżony w smaku lub kolorze do amerykańskiej, kukurydzianej whiskey? Oczywiście, że nie. Takie piwo pewnie mogliby uwarzyć eksperymentatorzy z USA, ale my jesteśmy na Oceanie Indyjskim, na wyspie, która niegdyś została nazwana przez Francuzów... Bourbon. Ozdobą małej, pękatej buteleczki jest niesamowicie kolorowa i jednocześnie estetyczna etykieta. Widzimy na niej ptaka Dodo, wymarły już gatunek charakterystyczny dla tamtych rejonów. Mój zachwyt wzbudził też dedykowany kapsel.
Po przelaniu do pokala (chętnie się w sumie dowiem, jak prawidłowo nazwać to coś) okazało się, że piwko ma jasno złoty kolor. Pojawiła się całkiem przyjemna biała pianka i zredukowała się znacznie szybciej niż urzędnicze stanowiska w naszym kraju. Podobnie jak politycy zostawiają po swych rządach syf, także po piance pozostawało na ściankach pokala co nieco. Zapach był na dyle delikatny, że nie poczułem go. Zrzucam to po części na katar, po części na samo piwo. Bourbon jest bardzo delikatny w smaku, co nie jest jego wadą. Delikatna cytrusowość orzeźwia i powoduje, że w klimacie zwrotnikowym piwo to musi wchodzić jak złoto. Nie uświadczyłem żadnej goryczki. Gdybym mieszkał w Afryce gasiłbym Bourbonem pragnienie bardzo chętnie. Podobnie jak czyniłem z dużo, dużo gorszymi Ciskami na Malcie. W październiku w Polsce stroniłbym od niego zdecydowanie. Nie spojrzałbym nawet na ptaka Dodo. Podsumowując: Chętnie się go jeszcze napiję, tym razem na Reunionie.
Blog o podróżach Karoliny
1 komentarze
<3 i może jakieś piwo z Madagaskaru przybędzie do Polski :)
OdpowiedzUsuń