Sweet Cow [Ale Browar]

21:19

Uff... zdjęcia już od dawna kurzą się w czeluściach dysku. Smak piwa jest już tylko ochłapem wspomnienia, szczęśliwie odegnanego dzięki lepszym piwom. Chcę jednak napisać o Sweet Cow z kilku powodów. A oto one.

Piwo to jest produkcji polskiej (tak wiem, wszyscy zainteresowani to wiedzą, ale liczę na zainteresowanie niezainteresowanych). Powstało w ramach drugiego na naszym rynku piwnym (po projekcie Pinta) browaru kontraktowego - AleBrowaru. Trzech utalentowanych, młodych ludzi postanowiło, korzystając z gościnności i dobrodziejstw Browaru Gościszewo, zaszczepić w Polakach umiłowanie do Ale (czyt. "ejli") - piw górnej fermentacji. Stąd też nazwa browaru. Od początku 2012 roku (bo tyle działają) przybliżyli mi (i nam) kilka stylów piwa, których spróbowanie między Bugiem a Odrą graniczyło z cudem lub było bardzo trudne. Poza tym chwytliwe nazwy (Wiosłujący Jack, Czarna Nadzieja czy właśnie Słodka Krowa) i niecodzienne etykiety niejednokrotnie wprawiają w osłupienie.


Jajo. Panowie podchodzą do swoich dzieł z dystansem. Lady Blanche z ich pierwszego ale - Witbiera ma brodę jak Rumcajs; Amber Boy jest pulchnym superbohaterem (a może superłotrem?) a Naked Mummy (w niedługim czasie to już drugie u nas piwo dyniowe) kusząco odsłania swe ropiejące wdzięki. Dodatkowo ponoć świeci w ciemności (nie widziałem, bo piwo sprzedało się na pniu). Etykiety są ciekawe, mają swój urok. Mnie się bardzo podobają. Można je obejrzeć tu. Poza tym dają nam pełną informację o piwie, stylu, jednostkach IBU, zawartości ekstraktu i alkoholu oraz podają pełny skład - użyte słody i chmiele. Profeska.


Piwo to należy do stylu Milk Stout lub jak kto woli Sweet Stout/Cream Stout. Ta odmiana stoutu zawierają laktozę, która niefermentowana przez drożdże piwne daje stoutowi charakterystyczny mleczno-słodki smak.



A jak wrażenia?
Kolor - czarny jak okrężnica szatana, do zdjęcia ustawiłem świeczkę za szklanką, by jakiś prześwit uzyskać ładny, a tu lipa - nic nie widać... Czyli bardzo dobrze.
Pianka - to piwo chyba o niej nie słyszało, zniknęła szybciej niż zadziałała migawka
Pachnie jak dzieciństwo, nie żebym chlał milk stouty jako berbeć, ale zajadałem się krówkami i one właśnie stanęły mi przed oczami po powąchaniu.
Smak - na języku czuję bardzo przyjemne nuty wyraźnie palonej kawy, toffi, ale po przełknięciu dominuje zbyt silna goryczka, po prostu zbyt silna - zabija resztę smaku, podobnie jak krowi placek odbiera przyjemność spacerowania po łące. To samo czyni wykręcająca twarz słodycz. Za dużo tego mlecznego cukru. Dopiero, gdy Krowa się ogrzała przypomniała mi, jak bardzo lubię stouty.

To mój pierwszy milk, jeśli one tak smakują, to już więcej nie chcę. Trzeba będzie zweryfikować. Gorszy od znanych mi stoutów. Mówię mu dobranoc, a Dobry Wieczór innemu...

Zobacz także

2 komentarze

Obserwatorzy