Trappistes Rochefort 8
14:46
Belgia. Państwo w zachodniej Europie wciśnięte między Francję a Holandię. Jeżeli nawet Belgia przeciętnemu człowiekowi z czymś się kojarzy, to z Brukselą, w której pieniądze całej Europy są pożerane przez biurokratyczną hydrę. Nie ulega wątpliwości jednak, że jest Belgia rajem każdego piwosza. Obiektem jego marzeń, westchnień i mokrych snów. Powierzchnia tego kraju, podzielonego praktycznie prostą linią na
Flandrię (północ) i Walonię (południe), jest mniejsza niż województwa
mazowieckiego. Mimo to belgowie wysforowali się na czoło w piwnej różnorodności, pomysłowości i browarniczego rzemiosła starego kontynentu. Ten mały i piękny kraj (o tym pisze Karolina, mój dostawca piwa i kuzynka w jednym) słynie z owocowych piw typu Lambic, które przypominają wariację na temat piwnego szampana, flamandzkich czerwonych ale, piw w stylu Saison - sezonowych, wywodzących się z Walonii, piw klasztornych i przede wszystkim piw trapistów. Belgowie na punkcie piwa mają prawdziwego świra.
Dziś o piwach trapistów.
Dziś o piwach trapistów.
Trapiści to katolicki zakon, który wywodzi się z cysterskiego opactwa Le Trappe. Obecnie ich właściwa nazwa to Zakon Cystersów Ściślejszej ObserwaNcji. Okazuje się, że braciszkowie się wcale nie obserwują, co by do nich pasowało, a obserwancja to ściśle religijny sposób zachowania, przestrzegany przez członków danego zgromadzenia zakonnego w Kościele Katolickim (za wszystkopedią). Trapiści objęci są bardzo ścisłą regułą, która nakłada obowiązek milczenia, post i izolację od świata. Posługując się starymi recepturami i metodą górnej fermentacji, warzą mocne piwo. I mimo, że robią to dla kasy, to warzą piwa dokładnie tyle, by wystarczyło na utrzymanie klasztorów. Zgodnie z prawem piwo trapistów może być warzone jedynie w sześciu belgijskich opactwach, jednym holenderskim i od połowy zeszłego roku w jednym austriackim. Dzisiejszym bohaterem jest "ósemka" z Klasztoru Trapistów w Rochefort.
Historia klasztoru sięga mrocznego średniowiecza. Choć powstał już na początku XIII wieku, to braciszkowie zaczęli warzyć piwo dopiero w 1899 roku. Od początku warzą trzy rodzaje piwa - "szóstkę", "ósemkę" oraz "dziesiątkę". To wywodzący się dawnego sposobu oznaczania mocy piw w Belgii, które zdaniem braciszków było o tyle wygodne, że poszczególne piwa były gotowe po odpowiednio sześciu, ośmiu i dziesięciu tygodniach. Także Rochefort 8 jest środkowym z piw, ale ma aż 9,2% alkoholu. Sporo.
Po przelaniu do przeznaczonego do picia takich piw kielicha rzuca się w oczy przede wszystkim gęsta, złożona z bardzo drobnych pęcherzyków, jasnobeżowa piana, która bardzo długo się utrzymuje. Oczywiście bardzo długo, to pojęcie względne, bo jak długo można degustować piwo z butelki o wielkości 0,33 litra. Piwo jest niezbyt przejrzyste. Po części jest to zasługa podchodzącego pod brąz koloru, który dopiero pod światło pokazuje ciemnorubinowe refleksy. Do nosa dociera początkowo alkohol, ale za chwilę zostaje zastąpiony zapachem chleba, suszonych śliwek i rodzynek. Jest bardzo bogaty i mocny. Smak wyraźnie słodowy i równie pyszny jak zapach. Mlecznoczekoladowy i drożdżowy. W smaku objawiają się te same owoce, którymi piwo pachnie. Alkohol przyjemnie rozgrzewa rozpływając się w ciele. Piwo jest treściwe i mocno wytrawne. Wydaje mi się, że powinno smakować miłośnikom wina. Jednak alkohol czai się tu niczym ksiądz na ministranta. Nie wiesz kiedy uderzy, ale może być już za późno.
Takim oto znakiem mogą posługiwać się autentyczne piwa trapistów. |
Dla mnie piwa trapistów to bajka, czysta poezja, niesamowite doznania i piwna doskonałość.
6 komentarze
Jest jeszcze jeden browar trapistowski w Austrii.
OdpowiedzUsuńDzięki za wyłapanie. Rzeczywiście, w sumie od całkiem niedawna.
OdpowiedzUsuńZakon Cystersów Obserwancji a nie Obserwacji. To duża różnica. Obserwancja to przestrzeganie reguł i sposób zachowań w zakonie. Co do piwa to wolę dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńNo wow, rzeczywiście... To mimo wszystko brzmi równie dziwnie, ale wymowa całkiem odmienna. Szkoda, że anonimowo!
OdpowiedzUsuńWłaśnie piję ! Pychota !
OdpowiedzUsuńJa również w tej chwili. Na początku zbyt duża moc, ale z każdym kolejnym łykiem co raz lepsze i doszukiwanie się oraz próba rozróżnienia poszczególnych składników. Zapach idealny. Także zakochałem się w beligijskich piwach i to chyba bedzie kolejny etap w życiu "doznanainia smakowe" doskonałaych klasztornych belgijskich piw:)
OdpowiedzUsuń