Podróże Kormorana - Weizenbock
15:09
Proszę Państwa oto piwo, którego pojawienie się jest częścią szerzej zakrojonej akcji Browaru Kormoran z Olsztyna. W ramach całkiem nowej serii Podróży Kormorana olsztyński browar zabiera nas do Niemiec, skąd wywodzi się koźlak pszeniczny, czyli Wizenbock (Bock = koźlak, Weizen = pszenica). Inny przedstawiciel tego stylu piwa jest jednym z najlepszych piw, jakie kiedykolwiek piłem. Mówię o piwie Schneider Aventinus. Dlaczego Podróże Kormorana tak bardzo mi się spodobały?
Kiedy wziąłem do ręki przywiezioną aż z łódzkiej Piwoteki butelkę olsztyńskiego weizenbocka poczułem się potraktowany poważnie jako konsument. Podróże Kormorana mają wystrzałowy image. Z jednej strony strona graficzna rzuca się w oczy, przyciąga wzrok, a z drugiej jest bardzo klasyczna i spokojna. Rysunek piwnego podróżnika na etykiecie bardzo mi się podoba, obok jest strona z jego dziennika podróży i kilka słów o rozpoczynającej się serii piw. Moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Do tego jeszcze zawieszona na szyjce mała książeczka, która ładnie uzupełnia butelkę, jest materialnym wspomnieniem z tej piwnej podróży. Aha - jest jeszcze przeca specjalny kapsel. Czad. Całość jest spójna i nie mogę doczekać się kolejnej graficznej podróży.
Czyż nie ciekawie? Jak widać piwo ma 16,5 st. Plato i aż 6,6% alkoholu. Jest więc sporo słabszy niż mój ulubiony koźlak pszeniczny. Nie ma tu co prawda szczegółowych informacji o użytych słodach i chmielach, które lubię przeczytać, ale na dobrą sprawę osobom, które same nie warzą piwa, i tak te dziwne nazwy niewiele powiedzą. Czytam i widzę: orkisz (ok), miód (was fur eine?). Lekka obawa, miodem w piwie gardzę (bazując na doświadczeniu), niczym polityką Jarosława Wielkiego.
A jak samo piwo? Jak przystało na pszenicę, to jest mętne, nieprzejrzyste. Ma kolor ciemnobrunatny, kremowa piana bardzo ładnie wieńczy całość i pięknie się utrzymuje.
Wydaje mi się, że nieco zbyt słabe jak na koźlaka, którego moc powinno być czuć. Może to ukłon w stronę mniej ortodoksyjnych miłośników piwa, takich którzy chcą zacząć swoje przygody. Taki ponad ośmioprocentowy Aventinus mógłby ich rozłożyć i zniechęcić. Zapach typowy dla pszenicy, owocowy z goździkami, smak podobnie z koźlakowymi nutami słodkimi. Piwo nie jest w żadną stronę pojechane, czyli można rzecz profesjonalnie jest dobrze ułożone i zbalansowane. Piłem je z prawdziwą przyjemnością. Przypomniało mi dunkelwiezena, którego popełniliśmy ze Słoniem. Plusem tego jest jednak to, że powstała druga warka, więc jest szansa na to, by pić to pyszne piwo w przyszłości. Nie jest to Aventinus, ale ten to mistrzostwo na całej linii i niedościgniony wzór.
1 komentarze
Gość na etykiecie jakby podobny do autora bloga:-). Tylko po wdzianku i kuflu można wnioskować, że piwnych podróżników czas rozminął na szlakach.
OdpowiedzUsuń