Schneider Weisse Aventinus - dlaczego je pokochałem?
09:00
Mój pierwszy Festiwal Birofilia w Żywcu to dopiero 2010 rok. Byłem wtedy piwnym neofitą, głodnym nowych wrażeń. Pojechałem tam w sposób niezaplanowany, wypiłem kilka piw w ogóle nie zahaczając o usytuowany w centrum imprezy namiot z piwami domowymi i rzemieślniczymi, z którego obecnie mogę nie wychodzić. Wypiłem wtedy przepyszne piwo. Ono mnie zmiażdżyło i powaliło. Należy obecnie do żelaznej piątki najsmaczniejszych rzeczy, które można znaleźć w butelce.
I choć od tamtego czasu zmieniła się etykieta na piwie (moim zdaniem na niekorzyść), to piwo w dalszym ciągu wysyła zmysły na orbitę i każe im tam krążyć w radosnym upojeniu.
Czy to możliwe, by piwo miało lekkość i rześkość piwa pszenicznego i zarazem moc smakową, kompleksowość i bogactwo doppelbocka? No może. Nazywa się Schneider Aventinus. Przechylam butelkę i czuję jakbym uchylał sobie walhalli...
To brązowe, mętne coś to właśnie jedno z najlepszych piw jakie piłem. Nie wygląda najestetyczniej prawda? Nie dość że brązowe, to jeszcze mętne, z pływającymi w okolicach dna drożdżami. Tak pewnie wyglądały pierwsze piwa ileś Sumerów. Strzelam, bo nikt tego nie wie. Piana też raczej doppelbockowa niż pszeniczniakowa. Ale ładna, ciemnokremowa, drobniutka. Nie oceniaj piwa po wyglądzie, mówi stare porzekadło;) I tu całkowicie się sprawdza. Znad kielicha rozchodził się niepowtarzalny zapach drożdżowo, bananowo, goździkowy. Typowa rześkość pszenicznego słodu jest złamana ciężarem karmelu. Smak to już fajerwerki, z każdym kolejnym łykiem miałem wrażenie, że wysadzą mi one zęby. Przypomina mi klasztorne piwa belgijskie. Silna owocowość, korzenność, wspomniane banany i goździki na pierwszym planie, czekolada, karmel. Alkohol jest wyczuwalny - to wszak 8,2% alkoholu, ale na odległym planie.
Jeśli lubisz nowe smaki, to wypiłbym na Twoim miejscu Aventinusa pierwszej kolejności. Kupiłem go za mniej niż 8 zł. w Katowicach na Mariackiej. Czad!!
0 komentarze