Klasztorny przyczółek na Policy

08:00

12 stycznia 2014 r., drugi weekend, a ja już po sześciu dniach wracam w góry. Dobrzy byłoby utrzymać tę częstotliwość, wszak jechać raz w tygodniu w góry, to nie jest zbyt wygórowane marzenie. Tym razem zmontowana dzień wcześniej ekipa postanowiła, pomimo nie najlepszej pogody, dojechać do Skawicy i wdrapać się na Policę.
Piwny Podróżnik potraktował to jako wyśmienitą okazję do skonsumowania kolejnego piwa belgijskiego, gdyż jest jego ogromnym fanem. Wybór padł na Affligem Dubbel. Co prawda Brouwerij Affligem należy do koncernu Heineken, ale nie jest to nietypowe w Belgii, więc wysokie oczekiwania wobec piwa nie zostały zachwiane ani na moment. Czy to był dobry wybór?

Polica to szczyt Beskidu Żywieckiego, ma 1369 m. npm. i czyni ją to szóstym pod względem wysokości szczytem w Beskidach w ogóle. Ale warto pamiętać o tym, że w pierwszej piątce są cztery szczyty należące do masywu Babiej Góry (Diablak, Główniak, Kępa i Cyl). Co ciekawego o samej Policy? Szczyt Polica nosił niegdyś nazwę Police - słowo zostało zaczerpnięte z języka wołoskiego i oznacza półkę służącą w bacówce do przechowywania serów. W 1969 roku na Policy rozbił się należący do PLL Lot Antonow 24, zginęły wszystkie 53 osoby na pokładzie. Obecnie na jej szczycie znajduje się pamiątkowy pomnik poświęcony ofiarom katastrofy.

Wątpliwa pogoda oraz równie podejrzana ekipa

Polica była dla nas średnio łaskawa. Choć warunki jak na styczeń lekkie, mało miękkiego śniegu (stuptuty zostały w samochodzie), za to zachmurzenie było bardzo duże i widoczność mocno ograniczona. Szlak zawalony był połamanymi (całkiem dużymi) drzewami, co świadczyło o tym, że w ostatnim czasie wichury nie ominęły i tego szczytu. Szlak (no dobra, jaki szlak?) zmienił się miejscami w tor przeszkód i bieg na orientację. No ale gdyby nie to, było by straszliwie nijako.

Do Schroniska na Hali Krupowej, które nie jest na Hali Krupowej, zawitaliśmy w drodze powrotnej, aby dokonać rytualnej konsumpcji. 

Na buteleczce Affligem Dubbel znajduje się napis "Anno 1062". Nie jest to - rzecz oczywista - data powstania browaru, ani warzenie pierwszego piwa, ale data założenia klasztoru Affligem. Istnieją dowody na to, że piwo warzone było tam już w XVI w., a opactwo miało nawet swoje uprawy chmielu w Belgii i angielskim Kent. Browar powstał jednak dopiero w 1935 roku w pobliskim, flamandzkim Opwijk. Rodzina De Smedtów warząca piwo w Opwijk od końca XVIII w., po sukcesie swojego piwa Op-Ale zwiększyła jego produkcję i rozbudowała browar, a w 1970 roku przejęła prawa do warzenia piw pod szyldem Affligem. A sam browar przyjął obecną nazwę już w XXI wieku będąc we władaniu nieczystego Heńka. 


A jak smakował dubbel od Affligem? Shaker z w miarę grubego szkła, który zabieram w góry, ponieważ jest odporny na ewentualne uszkodzenia, wypełnił się ciemnomiedzianym wpadającym w brunatny gęstym płynem, który zwieńczony był centymetrową warstwą trwałej, kremowej pianki. Znad schroniska rozeszły się chmury, po tym jak wewnątrz chatki rozszedł się niebiański aromat suszonych owoców, cynamonu, belgijskich drożdży, śliwki, karmelu. Na twarzach gości rozlał się błogi uśmiech i wszyscy oddali się kontemplacjom na mnisią modłę. Smak to mocno słodowe uzupełnienie aromatu. Biszkoptowa słodycz, pełny smak, praktycznie brak goryczy chmielowej. Alkohol ukryty lepiej niż dyżurujący nauczyciel na przerwie w gimbazjum... Co mnie zaskoczyło? Delikatna kwaskowość.

Bardzo dobry przedstawiciel belgijskiego piwa podwójnego. Z pewnością do powolnych degustacji połączonych ze snuciem opowieści dla wnuczka albo planów na najbliższe wakacje...

Styl: dubbel
Butelka: 0,33 litra
Ekstrakt: ?
Alkohol: 6,8 %
Producent: Affligem

Zobacz także

6 komentarze

  1. Języka nie włoskiego, a wołoskiego - czyli rumuńskiego. Pytanko - jak się prowadzący schroniska zapatrują na wnoszenie własnego piwa? Uprzedzasz ich że jestęś blogerę, więc ich Żywcem gardła sobie kalać nie będziesz czy wsio robisz na cichacza? Bo sam bym chętnie takie coś uskuteczniał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, klasyczny czeski babol:P
      Nigdy się obnosiłem się ze swoją blogerską przypadłością. W polskich schroniskach nie powinieneś mieć takowych problemów. Oczywiście mówię o schroniskach, nie o hotelach górskich (np. Murowaniec, Pilsko), bo tam to samowola i niechęć do turysty raczej... Także nie ukrywam się, ale też nie oświadczam publicznie, że jestę blogerę i degustuję :v

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Język wołoski to nie to samo co włoski ale też nie można mówić że jest synonimem rumuńskiego...Wołosi to nie Rumuni a pasterze ktorzy wędrowali łukiem Karpat i osiedlali się m.in w Beskidzie Żywieckim, my Górale jesteśmy w pewnym sensie ich potomkami, zresztą jak pisze bloger sporo w beskidach nazw woloskich, np Magura, Kikula, Muńcuł...
    Ahh czepiam się, ważne że piwo dobrze wkomponowało się w górską wyprawę, choć przyznasz Tomaszu że włoskie wino też nieźle się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz oczywiście że wołoski. Zwyczajny błąd niepodkreślony:/ Ty jesteś specjalistą od ludów... Piwo wpisało się perfekcyjnie, wino włoskie również było ok, ale... to wino:P

      Usuń
  4. Tak, to wino...temat który kiedyś trzeba by też zgłębić

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy