Bojanowo z Jakubiakiem na nowo
12:04
Jesień 2013 roku to kolejny etap ofensywy Browarów Regionalnych Jakubiak, czyli grupy należącej do Marka Jakubiaka, w skład której wchodziły do tej pory: Browar Ciechan i Browar Lwówek. Wypuszczone zostały wtedy pierwsze piwa z, zakupionego w 2012 r., Browaru Bojanowo. Udokumentowana historia piwowarstwa w regionie sięga oczywiście nawet XVII wieku, ale sam browar w Bojanowie powstał w 1881 roku. W szczytowym okresie produkował 100 tysięcy hektolitrów piwa rocznie. W 1999 roku został postawiony w stan likwidacji i rozpoczęło się jego umieranie. Marek Jakubiak wcielił się w rolę nekromanty i postanowił wznowić w nim warzenie. Do trzech browarów BRJ Niedługo dołączy do nich kupiony niedawno Browar Tenczynek. Jak wychodzi warzenie w reaktywowanym Bojanowie? Czy piwa pozycjonujące się pomiędzy browarnictwem rzemieślniczym a piwami z dużych browarów prezentują poziom stawiający je ponad masowymi eurolagerami i jednocześnie nie odbiegają zbytnio jakością od polskich rzemieślników? Zapraszam do czytania.
Na początku były dwa piwa, z których jedno było wielkim zaskoczeniem,
ale też jednocześnie konsternacją. Oto browar regionalny wprowadza na
rynek piwo w stylu zarezerwowanym dla browarów rzemieślniczych. Mało
znany klientowi masowemu styl black india pale ale jest jednocześnie uwielbianym przez zwolenników piwnej rewolucji. Najpierw zamiast piwa black okazało się, że jest raczej jasne, a później otrzymaliśmy rasowy stout. Można powiedzieć, że Bojanowo Black IPA po pewnych perturbacjach w recepturze ustatkował się. Pite przeze mnie raz w górach i raz u kumpla smakowało już bardziej jak black IPA. Piwo ma dosyć mocną podbudowę słodową typową właśnie dla stoutów. Kawowo-czekoladowa, lekko palona. I ta baza jest uzupełniona aromatem i goryczką żywiczną. Nie jest to mocne uderzenie chmielu, na pewno sporo w tyle za Black Hope, ale i tak czyni to piwo całkiem przyjemnym. Przy obecnej cenie staje się złoty środkiem między kosztem i jakością.
Bojan Wielkopolskie to także pierwszy wypust zmartwychwstałego browaru. To piwo ma trafić w gust miłośników jasnych lagerów. 12,1% ekstraktu i jeno 5% alkoholu ma dodatkowo nie być mózgotrzepem. Przy tym piwie trudno mi się do czegoś konkretnie przyczepić. Profil jest tu przeciągnięty w stronę słodową, a goryczka śladowa. Pije się je lekko i przyjemnie. Jeśli ktoś lubi lekko wodniste piwa, przy których nie trzeba się zastanawiać, o co chodziło piwowarowi, to będzie to dobry wybór. Przy Bojanie Wielkopolskim nie oburzałem się, gdy poczęstowana osoba, wąchając i próbując, stwierdziła, że smakuje jak piwo. Bo smakuje. Przeciętnie.
Trzecie piwo także sprawiło małe zamieszanie. Oto Bojanowo zaskakuje rynek i wypuszcza lagera, czyli znane i "lubiane" piwo dolnej fermentacji, ale (w sensie lecz) nachmielone amerykańskim Cascade. I to jest strzał w dziesiątkę. Bojan Toporek, który jest jednocześnie hołdem dla Straży Ogniowej, która praktycznie od początku działała przy bojanowskim browarze, wygląda znakomicie - złocisty i lekko zmętniony z czapą piany. Użycie Cascade sprawiło, że zwyczajny lager zmienił się w przyjemnie cytrusowe, zaskakujące świeżością piwo. Dla mnie rewelacja. Goryczka jest całkiem mocna, z ziołowym posmakiem, a przy tym nie męczy. Must have na zbliżające się brazylijskie wieczory przed telewizorem (Aaaaa! Nie mam tv, może ktoś mi pożyczy na miesiąc?)...
Bojan Kokosowe zajmuje niechlubne miejsce najszybciej wylanego przeze mnie do zlewu piwa. A serio, mało ich wylewam. Obiecywałem sobie wiele, bo przecież lubię kokos i etykieta taka pozytywna. Liczyłem na przyjemny lekki aromat i delikatny posmak. Niedoczekanie. Intensywny aromat płynu do kąpieli Palmolive mieszał się tu z kokosowym szamponem z Joanny. Przy pierwszym łyku odniosłem wrażenie, że stoję pod prysznicem i zbyt dużo szamponu dostało mi się do paszczy w trakcie mycia brody, a jednocześnie zassałem trochę nosem. Sztuczne kokosowe szaleństwo. Drugi łyk piwa był zarazem ostatnim. Katarzyna, osoba bardziej otwarta na smakowe piwa, zwątpiła już po pierwszym. Szczerze odradzam. Pić na własną odpowiedzialność.
Bojan Strażackie to piwo, które bardziej trafia w mój gust niż Wielkopolskie i spokojnie ustawiam go sobie na trzecim miejscu piw z Bojanowa. Jasno złota barwa i bielutka, mocna piana sprawiają, że chce się go napić. Sporą robotę robi aromat - słodowy, lekko biszkoptowy i chlebowy. Mimo że goryczka jest szczątkowa, to ten smak, przywodzący na myśl bardziej vienna lagera, pozwala cieszyć się degustacją. W sumie ok. Przyjemne to piwo i lekkie. Dobrze będzie sprawdzić za jakiś czas jak sobie Strażackie radzi. Póki co ponadprzeciętne.
Dwa piwa z Browaru Bojanowo są warte swojej ceny. Black IPA i szczególnie Toporek to dwa, do których trzeba będzie powracać. Piwa te mają jeszcze dwie ogromne zalety. Po pierwsze są szeroko dostępne (szukaj np. w sklepach ze znanym płazem w logo), a po drugie relatywnie tanie. Z całej wątroby życzę grupie BRJ większej ilości piw takich jak: Black IPA, Toporek, Lwówek Jankes czy Grand Prix. Odważnych i rewolucyjnych. Jeśli browar poradzi sobie z utrzymaniem stałego smaku w swoich piwach, to nic mu nie grozi na naszym rynku.
Trzecie piwo także sprawiło małe zamieszanie. Oto Bojanowo zaskakuje rynek i wypuszcza lagera, czyli znane i "lubiane" piwo dolnej fermentacji, ale (w sensie lecz) nachmielone amerykańskim Cascade. I to jest strzał w dziesiątkę. Bojan Toporek, który jest jednocześnie hołdem dla Straży Ogniowej, która praktycznie od początku działała przy bojanowskim browarze, wygląda znakomicie - złocisty i lekko zmętniony z czapą piany. Użycie Cascade sprawiło, że zwyczajny lager zmienił się w przyjemnie cytrusowe, zaskakujące świeżością piwo. Dla mnie rewelacja. Goryczka jest całkiem mocna, z ziołowym posmakiem, a przy tym nie męczy. Must have na zbliżające się brazylijskie wieczory przed telewizorem (Aaaaa! Nie mam tv, może ktoś mi pożyczy na miesiąc?)...
Bojan Kokosowe zajmuje niechlubne miejsce najszybciej wylanego przeze mnie do zlewu piwa. A serio, mało ich wylewam. Obiecywałem sobie wiele, bo przecież lubię kokos i etykieta taka pozytywna. Liczyłem na przyjemny lekki aromat i delikatny posmak. Niedoczekanie. Intensywny aromat płynu do kąpieli Palmolive mieszał się tu z kokosowym szamponem z Joanny. Przy pierwszym łyku odniosłem wrażenie, że stoję pod prysznicem i zbyt dużo szamponu dostało mi się do paszczy w trakcie mycia brody, a jednocześnie zassałem trochę nosem. Sztuczne kokosowe szaleństwo. Drugi łyk piwa był zarazem ostatnim. Katarzyna, osoba bardziej otwarta na smakowe piwa, zwątpiła już po pierwszym. Szczerze odradzam. Pić na własną odpowiedzialność.
Bojan Strażackie to piwo, które bardziej trafia w mój gust niż Wielkopolskie i spokojnie ustawiam go sobie na trzecim miejscu piw z Bojanowa. Jasno złota barwa i bielutka, mocna piana sprawiają, że chce się go napić. Sporą robotę robi aromat - słodowy, lekko biszkoptowy i chlebowy. Mimo że goryczka jest szczątkowa, to ten smak, przywodzący na myśl bardziej vienna lagera, pozwala cieszyć się degustacją. W sumie ok. Przyjemne to piwo i lekkie. Dobrze będzie sprawdzić za jakiś czas jak sobie Strażackie radzi. Póki co ponadprzeciętne.
Dwa piwa z Browaru Bojanowo są warte swojej ceny. Black IPA i szczególnie Toporek to dwa, do których trzeba będzie powracać. Piwa te mają jeszcze dwie ogromne zalety. Po pierwsze są szeroko dostępne (szukaj np. w sklepach ze znanym płazem w logo), a po drugie relatywnie tanie. Z całej wątroby życzę grupie BRJ większej ilości piw takich jak: Black IPA, Toporek, Lwówek Jankes czy Grand Prix. Odważnych i rewolucyjnych. Jeśli browar poradzi sobie z utrzymaniem stałego smaku w swoich piwach, to nic mu nie grozi na naszym rynku.
1 komentarze
Witam,
OdpowiedzUsuńod pewnego czasu patrzę na artykułu i propozycje, naprawdę się na tym znasz!
Twoje propozycje są zawsze wyszukane.
Muszę spróbować, chociaż ciężko z dostępnością...