Kontynuacja ekspansji kraftu
11:40
Sobota, 24. stycznia 2015, nieco przed godziną 19:00 o której miała otworzyć Kontynuacja. Filia wrocławskiego lokalu będącego ważnym punktem na mapie polskiego piwa rzemieślniczego. Na świeżym, wilgotnym śniegu zgromadził się mały tłumek, pokornie ustawił w kolejce i tylko przez duże szyby z zainteresowaniem spoglądał do otulonego ciepłym światłem wnętrza. Po szybkim kontakcie z właścicielami troszkę się poprzeciskałem bardzo chcąc zrobić zdjęcia, zanim ludzie runą do środka. Sukces był połowiczny - nie udało mi się uchwycić Kontynuacji przed atakiem spragnionej dobrego piwa hordy hop headów, ale dzięki ominięciu kolejki udało się zająć miejsce siedzące, bo po kilku minutach w lokalu trzeba już było delektować się na stojaka.
Kolejka do baru, kilka minut po otwarciu |
Kamienica znajdująca się na samym końcu żyjącej o tej porze ulicy Mariackiej, tuż przy mariackim kościele, zamieniła się w prawdziwą ostoję kraftu. Wnętrze przywitało mnie prostą elegancją bieli poprzetykaną odsłoniętymi cegłami i elementami industrialnymi. Sprawia ciepłe, prawie domowe wrażenie za sprawą wiszących na ścianach zdjęć przedstawiających polskich piwnych rzemieślników. Bardzo mi się to podoba. Interesującą całość dopełniają odjechane grafiki autorstwa Pani Tomaszewskiej na ścianach.
Dodatkową atrakcją tego dnia było to, że w czasie imprezy postaci ze zdjęć ożywały, przechadzały się po Kontynuacji, rozmawiały, bawiły się i piły piwo. Było ich dużo: Artezan, Podgórz, Pinta, Widawa, Pracownia Piwa, Birbant, Solipiwko, Reden, Kraftwerk. Nie lada atrakcja w Katowicach, które do tej pory były traktowane nieco po macoszemu przez piwny światek.
Po środku lokalu ustawiony jest długi bar z 16 kranami i jedną ręczną pompą. Po prawej znajduje się czytelna tablica z cenami piw. Małe logo browaru, nazwa piwa, styl, zawartość alkoholu - wszystko jasne. Za barem uwijała się niezła banda krasnoludów, która mogłaby konkurować na długość brody z drużyną prowadzoną przez Thorina Dębową Tarczę. Podobnie jak w filmie była szczęśliwie wspomagana przez elfią niewiastę. Nie mam nic do brodaczy, ale ładna i sympatyczna kobieta po prostu musi stać za barem w szanującym się lokalu.
Wybór piwa był zacny. Dzięki obecności Kontynuacji mogę się spodziewać, że wreszcie będziemy mieć na Śląsku stały dostęp do piwa Artezana, Piwnego Podziemia, Pracowni Piwa czy Podgórza. Stały, nie od wielkiego dzwonu.
Miałem okazję napić się fantastycznego Smoked Pacifik z Artezana, który to z okazji drugich urodzin klasycznego Pacifika został uwędzony, a wyszło to rewelacyjnie. Przypomina udaną wariację na temat grodziskiego, tylko takiego z większym ciałem - dla facetów, z cytrusowym chmieleniem.
Po zupełnie drugiej stronie barykady okopał się Korpoludek z Browaru Podgórz, który został ekspresowo ochrzczony Masłoludkiem z uwagi na niesamowite stężenie masła w aromacie i smaku. Ten new zeland lager nie miał w sobie praktycznie nic z Nowej Zelandii - niestety. Za to ładnie prezentuje się z chlebem.
Zadebiutowały też w Kontynuacji dwa nowe piwa Pracowni Piwa - Szkot w Krakowie (wee heavy), ciężki, słodkawy, karmelowy i nieco mulący oraz Niemiecka Alternatywa (altbier), lekki, symatyczny, ale chyba nieco przechmielony. Jego bym się jeszcze kiedyś napił. Oba style raczej mało popularne w naszym kraju, więc cieszę się, że Pracownia się na nie porwała.
Po raz pierwszy miałem Piwne Podziemie w ustach, za sprawą Mustache Ryeder, czyli żytniego pale ale, tu w specjalnej wersji pomarańczowej. To rewelacyjne, sesyjne, bardzo owocowe i umiarkowanie goryczkowe piwo. Żądam więcej Piwnego Podziemia.
W dobrej formie jest goryczkowy Berserker, w średniej Rowing Jack, a kriek z Lindemansa ciągle smakuje jak kompot. Rewelacyjnie wchodzi Smoky Joe nalany z pompy. To świetne piwo! Roggenbier ze Stu Mostów miażdży gładkością i gumą balonową.
Na koniec wieczoru zwiedziłem jeszcze chłodnię, dzięki czemu wiem, że przez najbliższe tygodnie będzie co pić w Katowicach.
Knajpa, pracujący tam ludzie, wystrój lokalu oraz przede wszystkim klienci, piwosze, hopheadzi - wszytko było rewelacyjne. Pozostaje przyłączyć się do piwnej rewolucji i szturmować Kontynuację.
Wybór piwa był zacny. Dzięki obecności Kontynuacji mogę się spodziewać, że wreszcie będziemy mieć na Śląsku stały dostęp do piwa Artezana, Piwnego Podziemia, Pracowni Piwa czy Podgórza. Stały, nie od wielkiego dzwonu.
Miałem okazję napić się fantastycznego Smoked Pacifik z Artezana, który to z okazji drugich urodzin klasycznego Pacifika został uwędzony, a wyszło to rewelacyjnie. Przypomina udaną wariację na temat grodziskiego, tylko takiego z większym ciałem - dla facetów, z cytrusowym chmieleniem.
Po zupełnie drugiej stronie barykady okopał się Korpoludek z Browaru Podgórz, który został ekspresowo ochrzczony Masłoludkiem z uwagi na niesamowite stężenie masła w aromacie i smaku. Ten new zeland lager nie miał w sobie praktycznie nic z Nowej Zelandii - niestety. Za to ładnie prezentuje się z chlebem.
Zadebiutowały też w Kontynuacji dwa nowe piwa Pracowni Piwa - Szkot w Krakowie (wee heavy), ciężki, słodkawy, karmelowy i nieco mulący oraz Niemiecka Alternatywa (altbier), lekki, symatyczny, ale chyba nieco przechmielony. Jego bym się jeszcze kiedyś napił. Oba style raczej mało popularne w naszym kraju, więc cieszę się, że Pracownia się na nie porwała.
Po raz pierwszy miałem Piwne Podziemie w ustach, za sprawą Mustache Ryeder, czyli żytniego pale ale, tu w specjalnej wersji pomarańczowej. To rewelacyjne, sesyjne, bardzo owocowe i umiarkowanie goryczkowe piwo. Żądam więcej Piwnego Podziemia.
W dobrej formie jest goryczkowy Berserker, w średniej Rowing Jack, a kriek z Lindemansa ciągle smakuje jak kompot. Rewelacyjnie wchodzi Smoky Joe nalany z pompy. To świetne piwo! Roggenbier ze Stu Mostów miażdży gładkością i gumą balonową.
Na koniec wieczoru zwiedziłem jeszcze chłodnię, dzięki czemu wiem, że przez najbliższe tygodnie będzie co pić w Katowicach.
Knajpa, pracujący tam ludzie, wystrój lokalu oraz przede wszystkim klienci, piwosze, hopheadzi - wszytko było rewelacyjne. Pozostaje przyłączyć się do piwnej rewolucji i szturmować Kontynuację.
3 komentarze
Kriek z Lindemansa to może i kompot , ale jaki dobry! Czekam na Grzesznicę, to chętnie odwiedzę Kontynuację :)
OdpowiedzUsuńA ja czekam na kraftowe dolniaki, może kiedyś sie doczekam,wtedy zobaczymy co który kraft jest tak naprawde warty.
OdpowiedzUsuńA jakieś konkretne? Kilka udanych było...
Usuń