Belgijskie blondynki
07:30
Ze wszystkich kobiet belgijskich akurat blondynki nie wywołują u mnie drżenia serca. Nie pocę się myśląc o nich i zawsze strzelam oczami za ciemniejszym kolorem włosów. To właśnie na widok ciemnych cieknie mi ślinka.
Podobnie z piwem. Wszelakie ciemne przyprawiają mnie o ciarki, zachwycam się nimi, upajam. Belgijskie blondy, w całym bogactwie tamtejszego piwowarstwa, to chyba najmniej ciekawe style. Co nie znaczy, że w ogóle nieciekawe. Wciąż mało w naszym kraju interpretacji klasycznych belgijskich piw. Quadrupli, tripli i dubbli tyle co kot napłakał. Za to blondów kilka się pojawiło. Dziś o dwóch. Jeden z Pracowni Piwa, a drugi z Wrężela.
Podobnie z piwem. Wszelakie ciemne przyprawiają mnie o ciarki, zachwycam się nimi, upajam. Belgijskie blondy, w całym bogactwie tamtejszego piwowarstwa, to chyba najmniej ciekawe style. Co nie znaczy, że w ogóle nieciekawe. Wciąż mało w naszym kraju interpretacji klasycznych belgijskich piw. Quadrupli, tripli i dubbli tyle co kot napłakał. Za to blondów kilka się pojawiło. Dziś o dwóch. Jeden z Pracowni Piwa, a drugi z Wrężela.
Blondynki pojawiły się w Belgii, jako odpowiedź na zalew jasnych lagerów, piw lekkich, doskonale gaszących pragnienie, niekontemplacyjnych, niemęczących. Można powiedzieć, że to rewolucja technologiczna, która przyczyniła się do możliwości produkowania pilsów na dużą skalę, przyczyniła się do powstania tego stylu. Belgijscy piwowarzy zmuszeni byli porzucać swoje tradycje i warzyć piwa, które mogły konkurować z nowościami.
Blondy to gładkie, nasycone, wytrawne w finiszu piwa, o sporej słodowości, ale zbalansowanej chmielową goryczą. Wyróżnia się jednak wyraźnymi akcentami drożdżowymi (owocowe estry) i korzenno-ziołowymi (fenolowymi).
A jak się mają do tego widoczna na powyższym zdjęciu polskie blondynki?
Dori II to belgian blonde ale z Pracowni Piwa to urodzinowy prezent od Kacpra i Karolina, podobnie jak to cudne szkło. Dzięki raz jeszcze. To druga kolaboracja Pracowni z Dorotą Chrapek, znaną piwowarką domową (jeśli nikomu nie świta, to niech wygugla grandchampiona birofilii z zamierzchłego już 2010 r.). Zaczyna się świetnie, piwo ma piękny ciemnopomarańczowy kolor i jest lekko zamglone. W aromacie dominuje charakter drożdżowy i pszeniczny - bananki i inne owoce. Bardzo ładnie i belgijsko. W smaku dominuje przyjemna, całkiem niemała słodowość, lekki karmel, stonowane przyprawy, a na końcu niska gorycz. Ogólnie piwo jest lekkie, słodkawe i nieco wytrawne. Takie ułożone i bardzo pijalne.
Belgian Blond Ale z kontraktowego Browaru Wrężel, który korzysta z mocy produkcyjnych Browaru Zarzecze. Co dobrego? Ano na przykład to, że nalałem do fajnego szkła. No i kolor bez zarzutu. Poza tym to już prawdziwa męczarnia. Zapach lekko słodowy i nieco kartonowo-kiblowy. Trochę jak strong lager. W smaku dominują nieprzyjemne przyprawowość i silnie ziołowa gorycz. Ogólnie jest mocno zbożowo. Tu nie chodzi o to, że to słaby blonde, to po prostu niesmaczne piwo.
Nie lubię pisać o słabych piwach, ale czasem trzeba, szczególnie że mam porównanie z dobrym przedstawicielem. Piłem oba tego samego dnia, więc porównać mogę spokojnie. Belgijski blonde, to nie jest wdzięczny styl piwa, z jednej strony stosunkowo mocny alkoholowo, złożony i wielowarstwowy aromat i smak, a z drugiej najczęściej porównuje się go z innymi belgami, a w takich zestawieniach przegrywa. Nie ulega wątpliwości, że można jednak z niego sporo wycisnąć, a Dori II jest tego fajnym przykładem.
Nie zmienia to faktu, że jeśli coś ma być z Belgii, to niech będzie ciemne, jak ta Pani.
1 komentarze
bardzo ciekawy wpis!
OdpowiedzUsuń