Gentse Gruut
08:30
Gandawa to piękne miasto, spacerowanie po nim to prawdziwa przyjemność. Zwiedzanie zwiedzaniem, ale naturalnym było, że musiałem odwiedzić jedyny w mieście browar restauracyjny. Otwarty był od rana, ale odbywało się wtedy zaplanowane zwiedzanie. Przewodnik zgromadzonej przy stolikach gawiedzi perorował coś w języku jakimś plugawym, a sympatyczna pani powiedziała, że mogę coś kupić na wynos, jak i wrócić później, bo niechybnie później będzie miejsce...
Browar Gruut mieści się w tej ciemnej kamienicy. W miejscu nieco ustronnym, ale to wciąż rzut beretem od rynku.
Gdy wróciłem tam po południu oczom moim ukazało się wnętrze wypełnione jednym klientem. Pijanym rusem, który w dodatku sądził że nasze polskie pochodzenie pozwoli nam bez trudu zrozumieć jego radziecki bełkot. Jakże się mylił. Przy mnie zamówił kolejne najmocniejsze piwo, po czym wziął jeszcze kilka na wynos. To się musiało źle dla niego skończyć.
W logo browaru znajduje się Gruut, używana dawno temu jednostka płatnicza. Gruut słusznie kojarzy nam się z gruitem. Niderlandzcy browarnicy na prawym brzegu Leie używali tradycyjnie chmielu do przyprawiania piwa. Ci na lewym, we francuskiej części miasta, używali właśnie ziół. Stąd też nazwa - Stadtsbrouwerij Gruut.
Wnętrze to poprzemysłowy loft. Browar chwali się na witrynie internetowej, że powstał w miejscu poprzedniego browaru i pewnie może tak być. Jest surowo, prosto i w moim odczuciu bardzo fajnie. Pobielone cegły, drewniane, wysłużone stoły i krzesła, prosta podłoga z dziwnym, pretensjonalnym ciekiem wodnym. Sprzęt warzelny i leżakowy wyeksponowany, a nad tankami znajduje się antresola z miejscami do siedzenia.
Wnętrze sprawia pozytywne wrażenie także za sprawą ogromnego malowidła wiszącego na południowej ścianie. Warto zauważyć, że można także usiąść na zewnątrz, między ulicą a zakolem rzeki. Bardzo sympatycznie.
Do wypicia jest pięć warzonych na miejscu piw. Butelki można kupić na wynos, ale wszystkie piwa są lane i w niewielkich próbkach. Są witbier, blond, amber, bruin i strong ale o miło brzmiącej nazwie Inferno. Jak myślicie, na które najbardziej się zajarałem? Wiadomo, ale zamówiłem wszystkie.
Od lewej: Infoerno, bruin, amber, blond, wit. |
Chciałbym się wysilić na jakieś dokładne podsumowanie każdego piwa, ale już wtedy wiedziałem, że nie warto. To zdecydowanie najgorsze piwa, jakie piłem w czasie całego pobytu w Belgii. Najciekawszy okazał się bruin, bowiem miał ciekawą karmelkowość i dzięki tamu najmniej dawał drożdżami. Ogólnie piwa były nijakie do bólu. Może wit był najbardziej stylowy, ale nie przepadam za witami, więc mnie to nie ucieszyło. Każde było słodowo-drożdżowe, bez tak wyraźnych kwiatowych czy owocowych akcentów, które tak bardzo lubię w belgach. A Inferno to prawdziwy mózgotrzep, którego nie powstydziłby się Van Pur. Słabizna i przeciętniactwo.
Na pewno na uwagę zasługuje jednak szkło, na którym znajduje się mała srebrna naklejka, która działa jak małe lusterko. Nawalony rusek przydał się i na przykładzie objaśnił działanie tego cuda - mianowicie należy postawić szkło w odpowiednim miejscu na niepozornej, abstrakcyjnej na pierwszy rzut oka podstawce i oczom naszym ukaże się ukryty obrazek (cycki i te sprawy). Bardzo fajny pomysł.
Mimo że miejsce przyjemne i fajnie położone, to nie zaliczam tej wizyty do udanych. W kraju takich piwnych możliwości nie można pozostawać nijakim. Prawda jest bolesna - najtańsze koncernowe piwa marketowe są o wiele ciekawsze, a nie o to chodzi w lokalnym browarze.
4 komentarze
Aż tak źle piw nie ocenię choć tylko trzy udało mi się skosztować. Ale na pewno dużo poniżej oczekiwań. Plus za koncepcje, minus za wykonanie. Szkło używam do grodziszcza.
OdpowiedzUsuńGdzieś czytałem, ale nie pomnę gdzie, że mają wyprowadzić browar z centrum Gent. A sama Gandawa cudna.
Trochę mnie ta Belgia piwnie rozpieściła, a Gruut zaniża poziom okrutnie.
UsuńZgadzam się. Oczekiwałem czegoś lepszego.
UsuńZ gandawskich piw odrzucił mnie też Stroop. Za bardzo przebijający się alkohol.
A mi Stroop smakował. No ale alkohol nigdy mi nie przeszkadzał :v
Usuń