Praga - Pivovarský Dům

09:00

Pivovarský Dům położony jest na praskim Nowym Mieście, przy ruchliwej ulicy, jak w pysk strzelił prosto na wschód od Mostu Jiráskův i Tańczącego Domu. Od stacji metra I.P.Pavlova jest rzut beretem, podobnie jak od drugiej linii i stacji Karlovo Namesti, więc lokalizacja jest dobra i - trzeba pamiętać - turystyczna. Browar ten jest zlokalizowany na parterze mrocznej, modernistycznej, szaroburej kamienicy, ale ze środka emanuje kojące ciepłe światło i mieniąca się miedzią warzelnia. Lokal ten działa już od 17 lat i postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy swoją popularność zawdzięcza lokalizacji i popularności piwa w Czechach w ogóle, czy może jakości serwowanego piwa.


Wnętrze bardzo mi się podoba. Jest ciepłe i przyjazne. Składa się z dwóch zasadniczych pomieszczeń. Prosto od wejścia znajduje się otoczony zielonym drewnem bar z ośmioma kranami. Na prawo od niego znajdują się pokryta miedzią kadzie, obok których stoi kilka stolików, a na lewo od baru, za kontuarem jest dalsza część pierwszego pomieszczenia. 


My z ciekawości poszliśmy w głąb lokalu wąskim korytarzem. Na jego końcu znajduje się kwadratowy, znacznie jaśniejszy pokój, z jakimiś 7-8 stołami. Solidne i eleganckie drewno w kolorze jasnego brązu. Bardzo duże okna wychodzą wprost na krzyżujące się w pobliżu ulice, ale w środku jest jednak cicho. Nie licząc oczywiście gwaru międzynarodowych rozmów. Zdecydowanie jest to miejsce, gdzie przyjezdni dominują nad miejscowymi.


A co mamy w menu? Sądzę, że pobieżne zapoznanie się z nim przeciętnego czeskiego piwosza mogło by przyprawić o zawał serca. Znajduje się tam pokaźny spis piwnych herezji. Mamy więc piwo bananowe, kawowe, chilli, wiśniowe, pokrzywowe. Całe szczęście poza dziwolągami mamy klasyczne svetle, tmave i pszeniczne oraz akurat dwa specjalne - Tokaj (piwo z ekstraktem z owoców z wina tokaj) oraz Winter Ale. Oba ostatnie z czystym sumieniem ominąłbym, podobnie jak wszystkie smakowe (barwione i aromatyzowane) cuda, gdyby nie to, że Winter Ale to jest american pale ale. Pierwsza knajpa i od razu takie zaskoczenie. Zamówiłem więc trzy. Bardzo ciekawą opcją jest z pewnością zamówienie próbnika piwa - 8 x 0,1 litra, ale 150 koron to lekka przesada za tę przyjemność. 


Zawsze zaczynam od jasnego i tak też musiało być tym razem. Mam problem z pilsenerami - bardzo rzadko mi smakują. Najbardziej wypasiony z nich nie wywoła u mnie szybszego bicia serca, a przynajmniej tak sądziłem do czasu wizyty w jednym z praskich piwowarów. Ale nie tym. Tutaj svetle swój balans przechyla znacznie na stronę słodową. Jest słodkawe w smaku i tylko lekko gorzkie. "Ot, typowa nuda"  - zanotowałem w swoim blogerskim notatniku. Nie ma się czym ekscytować, nie jest to piwo, którego mógłbym wypić 3 litry. Tzn. mógłbym, ale po co?


Dużo bardziej prawdopodobne jest, że spodoba mi się przeciętne piwo tmave. Tak już mam. Tutaj otrzymałem taki właśnie czeski klasyk. W zapachu zdecydowanie dominuje kawa, a towarzyszy jej karmel. Piwo choć w czasie pierwszych łyków sprawia wrażenie słodkiego, nie za bardzo ale jednak, to w finiszu zaskakuje miłą wytrawnością i kawową goryczą. Pije się to świetnie i tmave kończy się bardzo szybko. 



Numerem jeden jest jednak zdecydowanie Winter Ale, czyli - jak się okazało american pale ale. Piszę "jak się okazało", bowiem dla właścicieli informacja o stylu piwa nie jest kluczowa, ale na szczęście innych informacji nie skąpią. 11° plato i 4,5% alkoholu. Do produkcji użyto niesłodowanego owsa oraz chmieli Amarillo na goryczkę oraz Citra i Centennial do chmielenia na zimno. To piwo nie mogło zostać pominięte. Piwo jest całkiem klarowne i ma barwę jasnego bursztynu. Z siłą czeskiego hokeisty uderza potężny aromat amerykańskiego chmielu - cytrusy z dominującą cytryną. W smaku jest lekko i nadzwyczaj owocowo. Gorycz jest przy tym dosyć lekka (jak na apa, nie jak na piwo), ale wystarczająco wyraźna. Bardzo udane piwo, ale za cholerę nie wiem, dlaczego nazwane jest Piwem Zimowym. 

Jest to bardzo przyzwoite miejsce na piwo. Jego minusem będzie na pewno ilość turystów (my akurat nie trafiliśmy na nawałnicę, ale w lutowy czwartek nie można się tego spodziewać) i brak jakiegoś specyficznego czeskiego klimatu. Na piwo, ceny i obsługę nie będziecie jednak marudzić. Miłośnicy piwnych kraftów mogą jednak sobie to miejsce spokojnie odpuścić. Nic was tu nie zaskoczy (poza Winter Ale'em, którego już nie będzie).

Pivovarský Dům ma jeszcze swoją filię - Pivovarský Klub w ósmej dzielnicy. Całkiem przypadkiem - idąc ze Wzgórza Witkow na metro - wpadłem na to miejsce i strasznie się dziwiłem wtedy, że nie mam tego na swojej mapie. Spokojna analiza tematu pokazała mi jednak, że to nie przypadek. Za mało czasu by dublować piwa.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy