Praga - Pivovar Marina

08:30

Chęć oddalenia się od ścisłego centrum i hipsterskiego Žižkova z pewnością zawiedzie Cię do uroczych Holeszowic. Tuż za rzeką znajduje się dzielnica niedawno jeszcze mocno przemysłowa, a dziś zdecydowanie rezydencyjna. Słynie z wielu tradycyjnych knajp, w jednej z nich - świetnej Domažlickiej jizbie - jedliśmy pyszny gulasz z knedlami popijając zwyczajnym tmavym. Bosko. Nie po to jednak pojechałem do siódmej dzielnicy, aby pić Kozla czy innego Mastera. Moim celem był nowoczesny Pivovar Marina


Pivovar rozpoczął swoją działalność w 2013 roku. Jest położony tuż przy porcie na Wełtawie, a na jego potrzeby został zaadaptowany były budynek portowy. W okolicy same nowoczesne i pewnie nowobogackie apartamentowce. Sam budynek robi niesamowite wrażenie z zewnątrz - to musiał być kawał magazynu. Dziś jest pięknie odrestaurowany zrewitalizowany.

Latem w ogródku musi być bardzo przyjemnie

Wnętrze zdominowane jest przez drewno oraz dyskretne zielone oświetlenie. Jest bardzo elegancko i restauracyjnie. Abyśmy jednak nie zapomnieli gdzie jesteśmy, na środku została ustawiona pokryta miedzią warzelnia, a pod górującym w sali podwyższeniem znajduje się leżakownia. Pierwsza moja myśl - "będzie drogo". Piwo na szczęście drogie nie było. 


Całość zrobiła na mnie świetne wrażenie. Bardzo miła obsługa sprawiła, że czułem się tam dobrze. Najważniejsze jest jednak zawsze piwo.


Po prawej stoi dziesiątka, czyli Přístavní výčepní 10°. Jest lekko zmętnione, ma czysty słodowy profil, ale dla mnie jest ciut zbyt goryczkowe. Dziesiątka powinna wchodzić jak strażak do płonącego budynku, a tu jednak było troszkę zbyt gorzko, jak na takie lekkie piwo. Jest smaczne, ale może nie ugasić wewnętrznego pożaru.

W środku Holešovický ležák 12°, który jest nieco ciemniejszy i znacznie bardziej klarowny. Dużo bardziej słodowy i mniej chmielowy. Jakby dano tyle samo chmielu, co do poprzednika, zapominając że tu jest większy ekstrakt. Jest spoko, ale wieje nudą. Przeciętniak.

Marina tmavý speciál 13° to jak sama nazwa wskazuje ciemniak. Nieco jaśniejszy niż coca-cola i raczej klarowny. Mocno karmelowe, słodkie i przez to płaskie. Problem w tym, że nic ponad to. Do wypicia i zapomnienia.

Było jeszcze pszeniczne, ale tradycyjnie sobie odpuściłem. 


Wystrój i klimat jest świetny. Jeśli jednak chcesz się tu wybrać dla zrobienia dobrze swojemu podniebieniu, to uprzedzam, że nie jest to dobra... ekhem destynacja. Piwo jest poprawne i nie wywoła gęsiej skórki (nigdzie).


Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy