Sześciopak wielołikendowy
07:53
Tradycyjny sześciopak (w sumie mógłby być i dwunasto-, po co się rozdrabniać) weekendowy to efekt konsumpcji wielu różnych piw, które trudno zebrać w inną sensowną całość. Tym razem jest wielołikendowy, bowiem niektóre z piw od dłuższego czasu czekają na opisanie. Chciałbym się skupić na opisywaniu wrażeń z różnych wyjazdów, ale nie mogę także zaniedbywać z piw pitych na (tzw.) co dzień. Tym razem są regionalne Browar Bojanowo i Browar Kormoran, restauracyjny Browar Stu Mostów, kontraktowcy Olimp (z Wąsosza) i Solipiwko oraz Wrężel (oba z Zarzecza).
Apollo z Browaru Olimp wypiłem w górach, co automatycznie sprawiło, że odczucia lepiej utrwaliły mi się w pamięci (nie tylko telefonu). A smakowało mi to piwo bardzo. Amarillo AIPA to single hop, czyli jednochmiel. Amerykański chmiel został dodany w ilości optymalnej (1 kg na 1 hl) i piwo jest zarówno bardzo aromatyczne (cytrusy są wzbogacone o przyjemną karmelkowość i nuty toffi) i optymalnie gorzkie. Nie za mało i nie za dużo. Niskie wysycenie mi bardzo odpowiada w takim ejlu. Nie jest to wielka feeria zapachów i smaków, ale bardzo przyzwoite american india pale ale.
Bojan Maorys to chmielona na modłę nowozelandzką nowość (no może już nie taka nowość) od Browaru Bojanowo. Browar nieco ospale, ale jednak eksploruje piwne tereny zarezerwowane do tej pory głównie dla piw kraftowych. Piwo jest ciemnobursztynowe, opalizujące i ukryte pod wielką pianą. Maorys to IPA nachmielona m.in. Kohatu i Motueką i to czuć. W aromacie dominują piękne owoce egzotyczne i cytrusowe. Jest słodko i lepko. Także za sprawą pozostającego w tyle karmelu. Piwo jest umiarkowanie gorzkie, gładkie i średnio pełnie. Ogólnie sprawia wrażenie prostego i dobrze skomponowanego. Wypiłem z przyjemnością. Problemem Bojanowa jest wciąż stałość piwa - zgaduję po ocenach tego piwa tu i tam. Z moim było wszystko w porządku. Bojan ma wielkiego plusa za jedną z najładniejszych etykiet w tym roku.
Kłos Wielozbożowy to ciekawa propozycja Browaru Kormoran. Wielozbożowy, bowiem oprócz słodu jęczmiennego zawiera także żytni, pszeniczny, płatki owsiane oraz orkisz, płaskurkę i samopszę z ekologicznych upraw. W dodatku poza chmielem polskim przyprawiony jest Citrą. Jest to wyczuwalne od samego początku - lekko, ale jednak jest. Piwo to jest wyjątkowo pełne w smaku jak na takiego cienkusza (12,5° blg) i rześkie. Ma tylko 4,2% alkoholu co może przyczynić się do tego, że będzie dobrym piwem na imprezy. Wleję w siebie 8 i się nie obrzygam. Dobrze, że nie chodzę na imprezy. W smaku dodatkowo obecne są nuty herbatnikowe, biszkoptowe. Wiadomo, że niczego nie urwie, ale nie takie jego zadanie. Ma smakować i smakuje.
Kolejne piwo to Wrężel DUPA i ja go inaczej nazywać nie będę, bo nie zasługuje na to. W założeniu to double india pale ale, ale jedyne co z tego zostaje, to double alkohol. Ale po kolei. Zaczyna się nieźle - bursztynowa barwa, opalizujące z ładną pianką. Pochodzący od chmielu zapach owoców egzotycznych jest lekki, ale ładny. Wsparty nutami karmelowymi. W smaku od razu uderza alkohol, przebija podbudowę słodową i czyni lekką gorycz jeszcze mniej intensywną. Z każdym łykiem staje się bardziej agresywny, piekący i gryzący. Nie sądziłem, że 8% alkoholu może być aż tak wyraziste jak w tym piwie. Nawet w Jabłonowie Mocnym jest lepiej ukryte. Nagroda za zmarnowanie potencjału nowozelandzkich chmieli (Weimea i Rakau) murowana. Mocno męczące.
Solipiwko 1978 to bardzo ciekawy projekt angażujący Andrzeja Milera i próba odtworzenia receptury, za którą tenże piwowar domowy zgarnął nagrodę Grandchampiona w 2012 r. Jest to oczywiście rauchbock (wędzony koźlak) i to bardzo dobry! Kolor balansuje między ciemnym bursztynem a brązem, a przykrywa go potężna i trwała piana. W aromacie jest mocno kiełbasiane i szynkowe. Piwo skłania się raczej ku wytrawności, za co wielki plus ode mnie. W smaku wędzonka jest wciąż intensywna. Piwo ma średnią pełnię, co czyni go mocno przyswajalnym. Ja wolałbym gęstsze, ale zdaje sobie sprawę z tego, że musiałbym całą warkę sam wykupić. Może kiedyś. Tymczasem to świetna wędzonka! Solipiwko wypuszcza piwa oszczędnie, ale są one przemyślane i bardzo dobre.
ART 1 to jedno z ostatnich dzieł Browaru Stu Mostów z Wrocławia. Browaru, który do tej pory zaskakiwał mnie tylko pozytywnie. Tym razem na początek wprowadził mnie w lekką konsternację, bowiem butelka piwa kosztowała 10 złotych. Dziesięć. W sklepie, który absolutnie nie zawyża cen swoimi marżami. Przebolałem ten wydatek i cieszyłem się na początek bardzo ciekawą etykietą. Mnie się bardzo podoba ten dizajn. Browar nowatorsko podchodzi także do stylu piwa - to Doppel Weizenbock German IPA, a po naszemu mocno chmielony niemieckim jedynie chmielem podwójny koźlak pszeniczny. Nie wiem, które z tych określeń brzmi gorzej... Piwo, jak przystało na pszenicę, jest mętne, ale wraz z niewielką pianą wygląda po prostu ładnie. W zapachu dominują właśnie akcenty pszeniczne - banany i goździki. Spora gorycz (ziołowo-owocowa) jest miękka i przyjemna, być może za sprawą dużej pełni i gładkości piwa. Bardziej to koźlak pszeniczny niźli ipa, ale picie go to bardzo wielka przyjemność. Styl i parametry ART 1 (19° blg, 8,3% alkoholu i 60 IBU) wskazywały by na trunek degustacyjny, ale jego rześkość i smak czynią z niego bardzo pijalne piwo.
Dwa piwa pokazują, że browary uznawane za regionalne nie rzuciły ręcznika na ring i będą boksować w kolejnych rundach. Browar Stu Mostów udowadnia, że browary restauracyjne to niekoniecznie tylko pils, marcowe i pszenica, ale też to, że butelkowanie piw to dobra promocja. A kontraktowcy wciąż pokazują, że w każdym browarze można zrobić piwo rewelacyjne jak i niepijalnego gniota. Ale tylko jedno piwo na sześć było mizerne.
1 komentarze
"W smaku dodatkowo obecne są nuty herbatnikowe, biszkoptowe." oraz, i, a także... Takie tam czepialstwo ;)
OdpowiedzUsuń