Dwa Twiggi
08:00
Krakowski Twigg, który wystartował w wakacje 2014 roku, od początku nie miał łatwo. Pierwsze warki z Nowej Huty były prawdziwym przeglądem wad piwnych, na których mogły odbywać się szkolenia sensoryczne. Ja miałem (nie)szczęście spróbowania pierwszego stoutu prosto z browaru, którego butelkę Kacper (Piwna Zwrotnica) osobiście wyszarpał i zabrał na Woodstock. To była tragedia. Znacznie później w znanym katowickim sklepie usłyszałem, że mam za swoje, bo rzucam się na każdą nowość jak Reksio na szynkę, a obecnie (wtedy) piwa już były całkiem ok. Muszę przyznać rację Piotrkowi - coś w tym jest. Niemniej jednak miałem ogromne opory, aby wydać swoje pieniądze na piwa z Twigga. Tyle dobrych rzeczy można za nie kupić...
Tak było do czasu, gdy zobaczyłem te dwa piwa na półce. Oba piwa zostały uwarzone w Browarze Twigg i oba są wynikiem kooperacji. Właśnie to jak i dobór stylów, których spartolenie jest wielką sztuką, skłoniło mnie do ryzyka i zakupu.
Red Brick 51 to amber ale, w którym swoje łapki nurzali chłopcy z krakowskiego sklepu Świat Piwa. Sklep znajduje się przy Karmelickiej 51, a jego wnętrze to ściany z czerwonej cegły - ot tajemnica nazwy. Czerwona Cegła wygląda naprawdę ładnie - spora czapa piany i bursztynowa barwa. Zostało przyprawione amerykańskimi Columbusem i Willamette oraz nowozelandzką Motueką, ale zupełnie nie przełożyło się to na aromat, w którym niestety prym wiedzie masło i nieprzyjemna perfumowość. W smaku natomiast króluje karmel, a zupełnie brakuje mi większej goryczki. Ta jest nikła i łodygowa. Piwo jest nieułożone i ogólnie nieudane.
Młodości nazwę swą wzięło od nowohuckiego osiedla o tej nazwie. To american pale ale od Nowohucian dla Nowohucian. Za piwem stoi właściciel tamtejszego Sklepiku z Piwem - Andrzej Kuglin. Gdy ujrzałem butelkę, wyrwało się z niemłodej mej piersi: Młodości! Ty nad poziomy wylatuj! I tak też się stało. Pierwszy dobrym znakiem jest piękna opalizująca barwa jasnego złota, na którym spoczywała czapa piany. Potem do nosa trafia wspaniała mieszanka owoców egzotycznych i cytrusowych z mango na czele (Centennial i Citra). Piwo w smaku jest bardzo owocowe, wręcz soczyste i przy tym goryczkowe. Znacznie bardziej niż przeciętne APA. Nieco kłóci się to w moim odczuciu z leciutkim ciałem, ale sądzę że fanów skręcania gardła od nadmiaru IBU usatysfakcjonuje. Dla mnie to dobre piwo, które wypiłem z przyjemnością.
Słaba pierwsza warka to chyba najgorsza rzecz, jaką może sobie zrobić debiutujący browar. Trzeba włożyć dużo pracy, aby zachęcić zrażonych klientów do powrotu i choćby spróbowania kolejnych prób. Za chwilę browarów w Polsce będzie 150, a nowych nazw na rynku pewnie tysiąc w roku i zwyczajnie nie będzie sensu łożyć na utrzymanie słabeuszy. Życie pokazuje, że się da, więc wystarczy sobie darować wciskanie hurtowniom i sklepom zepsutego dziadostwa. Popełnienie i sprzedawanie nieudanego piwa na starcie będzie oznaczało śmierć browaru - najpierw medialną, później realną.
2 komentarze
Pale Ale to mój ukochany gatunek piwa...na pewno wypróbuję MŁODOŚCI :D
OdpowiedzUsuńDobry marketing to podstawa ;)
OdpowiedzUsuń