Minibrowar Reden
08:30
Boże Ciało to takie święto, które od dziecka kojarzy mi się jedynie z upałem i rozrzucaniem po ulicach kwiatostanu. Śmiecenie w moim mieście okazuje się nie być karane, a dodatkowo jest ochraniane przez Policję. W tym samym czasie na przystanku autobusowym dwieście metrów od kościoła Św. (nomen omen) Tomasza, dobrze wyglądająca kobieta rzuca swoją, na oko półtora roczną pociechą, o wiatę, wyzywa i szarpie dziecko. Zgadnij, gdzie jest policjant?! Nadmienię tylko, że naliczyłem w moim mieście 33 parafie. To taki dzień, w którym jeśli nie chcesz pójść do kościoła, to on przyjdzie do Ciebie. Czy chcesz, czy nie. W taki dzień pozostaje uciec gdzieś, gdzie mieszkają dobrzy ludzie. A dobrzy ludzie mieszkają tam, gdzie warzy się piwo. W Boże Ciało wybrałem się do browaru. Takiego browaru, jaki
każdy z was chciałby mieć w swoim mieście, swojej dzielnicy, pod swoim
domem. Dlaczego chorzowski Reden jest takim właśnie miejscem? Zapraszam dalej.
Minibrowar Reden w Chorzowie jest zlokalizowany bardzo dogodnie dla każdego przyjezdnego. Na piechotkę do dworca PKP było całkiem blisko. Z buta z Parku Śląskiego też niedaleko. Nie trzeba więc sobie specjalnie zawracać głowy dodatkowym transportem miejskim, choć przystanki są tuż za winklem. Pomiędzy klimatycznymi kamienicami, w zielonym i spokojnym miejscu, tuż za placykiem z fontanną jest wejście do świata piwa.
Cegła na zewnątrz wygląda bardzo elegancko i zapowiada ciekawe wnętrze, a nazwy piw wypisane na potykaczu mają magnetyczną moc. Czynne. W piękny, słoneczny i wolny od pracy dzień w środku nie ma tłumów, w szczytowym momencie zajęte są 3 stoliki. Po prawej od wejścia ustawiona warzelnia, która tego dnia nic nie gotuje, ale piwowar - Paweł Fityka - kręci się po zapleczu. Pewnie rozlewał drugą warkę Hopernika, którego premiera miała być nazajutrz, a dzięki jego uprzejmości mogłem przedpremierowo spróbować.
Reden w środku jest lokalem dopracowanym w najmniejszym szczególe. Przypomina klimatyczne czeskie knajpki, z których ktoś usunął wszelkie tandetne ozdoby - tu nic takiego nie ma. Na ścianie wisi jeden dyplom i blacha z Birofiliów. Same ściany to wyczyszczona cegła, która prezentuje się znakomicie w swej surowości. Genialnego efektu dopełnia drewno - podsufitowe belki, brązowe stoły i krzesła oraz podłoga. Elementami dekoracyjnymi są designerskie lampy oraz wazony, których rolę pełnią butelki po piwach z Redenu wraz ze świetnymi etykietami. Aż miło tam siedzieć. Ale czy wygląd to jedyna zaleta minibrowaru z Chorzowa?
Poza klimatem ważne jest oczywiście piwo. Minibrowar Reden jakiś czas temu odszedł od warzenia wciąż tego samego - proponuje wciąż nowe piwa, wymyśla im chwytliwe nazwy i odjazdowe etykiety, organizuje premiery. Słowem robi wszystko, co istotne z marketingowego punktu widzenia. No i co najważniejsze - piwa są ciekawe! Po tym jak ostatnio smakowały mi Lot Hopsmiczny i Droga Mleczna, tym razem załapałem się na Drogę po raz kolejny (i kolejny), pszeniczne Psznicarium i nową warkę Hopernika, czyli american india pale ale.
Pszenicarium (po lewej) to hefeweizen czyli piwo pszeniczne w klasycznej odsłonie. 11° i 4% alkoholu ma czynić to piwo lekkim i pijalnym. Nazwa odnosi się oczywiście do chorzowskiego Planetarium, które stoi w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Zimne piwo (tym razem nie marudzę na temperaturę, taki upał) uwolniło delikatny aromat banana, goździka i lekkiego cytrusa. Delikatny. W smaku jest taki, jak lubię. Lekko słodkawy, bananowy, lekko kwaskowy w posmaku i tylko z muśnięciem goździka. Plusem jest to, że nie jest zbyt wodnisty. Przyjemny i zbalansowany.
Hopernik (w środku) okazał się fantastycznym, pełnym smaku i soczystym aipa. Nie dość, że ze swoją złotą barwą, mętnością i czapą piany prezentuje się rewelacyjnie, to pachnie i smakuje jak świeżo wyciśnięty sok z owoców egzotycznych. Goryczka jest zaznaczona wyraźnie, ale ani nie nazwał bym jej mocną, ani nie dominuje słodkawych posmaków owocowych. Ani się spostrzegłem jak opróżniłem szklankę, wylizałem ją od środka i wycisnąłem do ostatniej kropli. Pychota.
Drogi Mlecznej wypiłem dwie szklanki. Coffee milk stout zachwycił mnie po raz kolejny swoją ekstremalną pijalnością. To nie piwo, które urywa poszczególne fragmenty ciała, szczególnie te poniżej korpusu. Ono prezentuje idealny balans między smakiem kawy, dodatkiem laktozy i palonością. Lekkie, ale nie puste. Złożone, ale nie przekombinowane. To jest piwo, które całymi litrami może towarzyszyć oglądaniu meczu. Gorąco polecam!
Wszystko mi się w chorzowskim Redenie zgadza. Nawet aszynbecher na zewnątrz. Od wystroju do piwa wszystko jest zadbane i dopracowane, dzięki czemu chce się w Redenie siedzieć i pić. Szkoda, że to nie w Sosnowcu. Na pewno wrócę tam jeszcze na dobre piwo. Następnym razem zabiorę znajomych!
Reden w środku jest lokalem dopracowanym w najmniejszym szczególe. Przypomina klimatyczne czeskie knajpki, z których ktoś usunął wszelkie tandetne ozdoby - tu nic takiego nie ma. Na ścianie wisi jeden dyplom i blacha z Birofiliów. Same ściany to wyczyszczona cegła, która prezentuje się znakomicie w swej surowości. Genialnego efektu dopełnia drewno - podsufitowe belki, brązowe stoły i krzesła oraz podłoga. Elementami dekoracyjnymi są designerskie lampy oraz wazony, których rolę pełnią butelki po piwach z Redenu wraz ze świetnymi etykietami. Aż miło tam siedzieć. Ale czy wygląd to jedyna zaleta minibrowaru z Chorzowa?
Poza klimatem ważne jest oczywiście piwo. Minibrowar Reden jakiś czas temu odszedł od warzenia wciąż tego samego - proponuje wciąż nowe piwa, wymyśla im chwytliwe nazwy i odjazdowe etykiety, organizuje premiery. Słowem robi wszystko, co istotne z marketingowego punktu widzenia. No i co najważniejsze - piwa są ciekawe! Po tym jak ostatnio smakowały mi Lot Hopsmiczny i Droga Mleczna, tym razem załapałem się na Drogę po raz kolejny (i kolejny), pszeniczne Psznicarium i nową warkę Hopernika, czyli american india pale ale.
Pszenicarium (po lewej) to hefeweizen czyli piwo pszeniczne w klasycznej odsłonie. 11° i 4% alkoholu ma czynić to piwo lekkim i pijalnym. Nazwa odnosi się oczywiście do chorzowskiego Planetarium, które stoi w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Zimne piwo (tym razem nie marudzę na temperaturę, taki upał) uwolniło delikatny aromat banana, goździka i lekkiego cytrusa. Delikatny. W smaku jest taki, jak lubię. Lekko słodkawy, bananowy, lekko kwaskowy w posmaku i tylko z muśnięciem goździka. Plusem jest to, że nie jest zbyt wodnisty. Przyjemny i zbalansowany.
Hopernik (w środku) okazał się fantastycznym, pełnym smaku i soczystym aipa. Nie dość, że ze swoją złotą barwą, mętnością i czapą piany prezentuje się rewelacyjnie, to pachnie i smakuje jak świeżo wyciśnięty sok z owoców egzotycznych. Goryczka jest zaznaczona wyraźnie, ale ani nie nazwał bym jej mocną, ani nie dominuje słodkawych posmaków owocowych. Ani się spostrzegłem jak opróżniłem szklankę, wylizałem ją od środka i wycisnąłem do ostatniej kropli. Pychota.
Drogi Mlecznej wypiłem dwie szklanki. Coffee milk stout zachwycił mnie po raz kolejny swoją ekstremalną pijalnością. To nie piwo, które urywa poszczególne fragmenty ciała, szczególnie te poniżej korpusu. Ono prezentuje idealny balans między smakiem kawy, dodatkiem laktozy i palonością. Lekkie, ale nie puste. Złożone, ale nie przekombinowane. To jest piwo, które całymi litrami może towarzyszyć oglądaniu meczu. Gorąco polecam!
Wszystko mi się w chorzowskim Redenie zgadza. Nawet aszynbecher na zewnątrz. Od wystroju do piwa wszystko jest zadbane i dopracowane, dzięki czemu chce się w Redenie siedzieć i pić. Szkoda, że to nie w Sosnowcu. Na pewno wrócę tam jeszcze na dobre piwo. Następnym razem zabiorę znajomych!
Aszynbecher ino dziwnie podpisany |
11 komentarze
Wyprawy z Sosnowca do Redenu to u nas już niemal weekendowy rytuał.
OdpowiedzUsuńPoza piwami, warto tam skusić się na żurek i żeberka w kapuście - pychota!
Kuchnia była nieczynna w święto inaczej coś by siadło;)
Usuńpo jakie licho ten wstep o Bozym Ciele?
OdpowiedzUsuńPo jakie licho anonimowy komentarz?
Usuń1) Bo było to Boże Ciało, 2) Bo mnie to wkurzyło i mi się ulało, 3) By się wpis czymś od innych różnił, 4) Bo tak.
Widać, że pan bloger to z czerwonego Zagłębia jest, czyli komunista, tj. socjalista ma się rozumieć?
OdpowiedzUsuńTo widać, czy Pan pytasz?:P
UsuńBtw. co to ma wspólnego z socjalizmem/komunizmem Panie Anonimowy?
Wszyscy socjaliści nienawidzą Kościoła.
UsuńLudzie powinni dzielić się nie na lepszych i gorszych, tylko zwyczajnie - na mądrych i głupich. Tak uważał Pawlak Kazimierz... :) Pozdrawiam!
UsuńMądrzy są dobrzy :)
UsuńRzeczywiście każdy chciałby mieć taki browar w swoim mieście, miasteczku... ba - nawet wsi (gdzieś za Brynicą :P). Poważnie - Paweł Fityka przerósł mistrza swego - 1. i 3. miejsce w Poznaniu - piłem "Dymy Cwajki" i "Wostoka" i mam nadzieję, że będzie powrót, lokal super. Mam to szczęście że kilkadziesiąt metrów od mojej pracy, więc po pracy można skorzystać z gościny browaru. :D Gorąco polecam piwo z Redena! P.S. Co to jest: TypePad, AIM?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bliskości Redena.
UsuńPS. nie wiem o co chodzi ;)