Atak Piotrka z Bagien

12:30

W bieżącym roku Browar Jan Olbracht z Piotrkowa Trybunalskiego przypuścił zmasowany atak na podniebienia i gardła fanów lepszego piwa w naszym kraju. Warzą tu swoje piwa panowie z Kraftwerku oraz Piwoteki, a w ramach własnej twórczości nowofalowej browar wprowadził linię piw o wspólnej nazwie - Piotrek z Bagien. Z racji braku innego pomysłu uporządkowałem wypite ramach tej serii piwa alfabetycznie, a na koniec pozostawiłem jedno piwo, które tu już było. Są więc kolejno: American Amber Ale, Belgian Blond Ale, Belgian IPA, Brown IPA, Summer Ale i American IPA. Jedynym piwem nierewolucyjnym jest więc belgijski blond i najciekawsze jest, jak sobie dał radę w starciu ze wszechobecnymi chmielami zza wielkiej słonej wody.



Etykiety poszczególnych Piotrków różnią się wszystkim oprócz niedźwiedzia, mają inne (ładne) kolory oraz kompletne opisy. Wykonanie jest staranne i eleganckie i tu taka koncepcja się sprawdza. Ja patrząc na kolor etykiety od razu wiem, czy piwo piłem, czy nie piłem. No to hop...

Piotrek z Bagien Belgijska IPA ma opalizującą barwę jasnego bursztynu i wieńczy ją przyjemny kożuszek piany. W zapachu trochę "Belgii" pomieszanej z białymi owocami. Pachnie słodko, bardzo ładnie, ale raczej delikatnie. Na pierwszy plan wychodzi leciutka przyprawka. Piwo ma średnia pełnię i jest raczej nisko wysycone, przez co sprawia wrażenie płaskiego. Gorycz jest za to wydatna, choć mimo to nie przytłacza. Belgijska IPA w smaku ma mocno słodowy, przyprawowo-owocowy charakter. W ogólnym rozrachunku słodkawe. Generalnie jest z belgijską IPĄ jak ze świnką morską - ani to IPA, ani Belgia. Nic nie zachwyca, nic nie wyrywa serca ani dupy. Jest do wypicia, choć przeciętnie.

Piotrek z Bagien American Amber Ale to bursztynowe ale z dodatkiem amerykańskich chmieli - Citry i Cascade. Nie ma się tu właściwie do czego przyczepić, choć twórcy piwa popełnili ten sam błąd, który cechuje większą cześć piw spod znaku AAA - jest zbyt słodko. W wyniku tego efektowne chmiele przejawiające się w odczuciach cytrusowych i lekko żywicznych są stłamszone przez karmel i przybierającą na sile landrynkę. Piwo pomimo sporej pełni słodowej i ponadprzeciętnej goryczy w posmaku jest zaskakująco wytrawne, a gorycz w gardle ma już ziołowy charakter. Pomimo zbyt dużej słodyczy piło mi się to ok, ale za dużo jest piw na świecie, by do tego wracać.

Brown IPA to piwo, które piłem już trzykrotnie i niech to będzie najlepszym świadectwem dla tego piwa. Jest po prostu bardzo dobre. Poza egotycznymi chmielami (Cascade, Mosaic, Citra, Simcoe, Centennial i Galaxy) znalazły się w piwie takie dodatki jak liść laurowy, imbir, korzeń lukrecji, aframon, werbena i skórka pomarańczy. Efekt jest bombowy, bo dodatek przypraw świetnie komponuje się z czekoladą i karmelem w mocnej słodowej podbudowie. Po chwili do głosu dochodzą wyraźne orzechy. Chmiel jest tu bardzo dobrym dodatkiem w postaci wszelkiej maści owoców (cytrusowych i białych) i lekkich iglaków. Finisz jest dosyć wytrawny, bardzo długi i przyjemny. Z jednej strony jest to złożone i ciekawe piwo, a z drugiej wcale nie przytłacza - jest przyjemnie pijalne.

Piotrek z Bagien Belgian Blond Ale to jasnopomarańczowe, opalizujące piwo z doskonałym kożuszkiem piany. Piękny aromat kojarzący się drożdżami belgijskimi, kwiatowo-owocowy i bardzo subtelny. Pierwszy łyk i ŁOOOOOŁ, to smakuje jak klasyczne belgijskie piwo. Przeniosłem się myślami na rynek w Gandawie. Czytam etykietę, a tu dodatki - curacao, aframon (jakże modny i popularny, a przy tym cudnie aromatyczny) i kolendra. Piwo jest lekko pikantne, w ciekawy przyprawowy sposób. Słodowe i dosyć pełne jak na 14° blg, jest wytrawne, a gorycz w finiszy jest niewielka. Kolendra na szczęście na pograniczu wyczuwalności. Kuźwa świetny blond!! Najlepszy polski przedstawiciel tego stylu, bez dwóch zdań. Absolutnie reprezentatywny.

Z Summer Ale'em byłem w górach i wypiłem go obok Schroniska Stecówka w drodze do Węgierskiej Górki przez Baranią Górę. Upał był niemiłosierny dlatego też wybrałem to piwo na początek. Wydawało mi się idealne po dwóch godzinach marszu. Miałem racje, wydawało mi się. Początek był miażdżący, bo ledwie ściągnąłem kapsel, to przy całej ławce rozniósł się przepiękny i intensywny zapach owoców egzotycznych z przewagą marakui i grejpfruta. Problem w tym, że zapach zniknął szybciej niż nadzieja na pokonanie Niemców na ich terenie. Piwo było ewidentnie przegazowane, wręcz jak szampan musujące. Piana wytworzyła się jak na coca-coli - niewielka, po czym wyparowała. Po chwili nie było też i aromatów, a pozostała pustawa i wodnista ciecz. Wypiłem ją z czystego pragnienia, ale nie oferowała nic specjalnego poza lekką goryczką. Jestem na nie.

American IPA zostawiłem na koniec, bo piłem w maju i wspominałem przy okazji pewnego gorzkiego sześciopaka, więc tylko przytoczę tu swoją wypowiedź z wtedy, aby wszystkie Piotrki były w jednym miejscu. "Pięknie klarowna miedź wpada w czerwień, a nad całością spoczywa czapa piany, która pozostaje na ściankach tworząc wzorcową koronkę. W zapachu moc amerykańskich chmieli z których wyróżniają się Simcoe i Chinook, jest cytrusowo, tropikalnie, przyjemnie i bardzo rześko. Po czasie dochodzi lekka słodycz karmelowa, ale pozostaje na uboczu. Dopiero po kilku łykach daje się wyczuć chmielową trawiastość. W smaku jest gorzko, a jakże! Dominują cytrusy i dobrze się komponują ze sporą wytrawnością. Brakuje mi w tym piwie tylko kropki nad i. Czegoś, co mocniej wyróżni go wśród innych aipa. Jest solidnie z plusem!"

Na razie nie piłem więcej Piotrków, ale widziałem już zapowiedź siódmego. Ogólnie jest dobrze. Szturm Piotrka z Bagien można uznać za całkiem udany. Szczególnie Brown IPA i Belgian Blond Ale zrobiły na mnie świetne wrażenie. Nie piłem jeszcze Belgian Pale Ale i oczywiście Grodziskiego, ale bez obaw będę sięgał po kolejne.

Zobacz także

3 komentarze

  1. Witam, pilem tylko jednego piotrka tzn grodziskie i bylem raczej rozczarowany (moim zdaniem Zosia z Olimpu kladzie Piotrka na lopatki - ale zaznaczam to tylko moje zdanie). Po tej recenzji kolega bloger skusil mnie na piotrka brown i belgian; napewno zakupie.
    PS Co ja widze? Shakery? Czy to umyslny efekt? Czy podstepny los brutalnie weryfikuje zycie wprowadzajac kolejnego blogera do wojny, gdzie tekunanisci pod przewodnictwem "Matki Boskiej Kopyrowej" walcza z szejkero garazowymi bedacych "lekko pod wplywem" zastepami na czoperach.
    Pozdrawiam
    artur996

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi się odnieść, bo nie lubię piw wodziskich, jak je nazywam. Te dwa z pewnością godne uwagi.
      Co do shakerów, to po prostu lubię. Dobrze mi się z nich pije i wszystko czuć. W górach mam zawsze, bo to dobre, twarde szkło. W domu najczęściej wybieram nonica, a czasem mega ciężkiego shakera z Browaru Stu Mostów - genialne szkoło.
      Bardziej wymagające piwa (portery, belgi) pijam jednak z bardziej zakręconych szkieł. Ot tyle. O tamtej sprawie raz coś napisałem i to i tak za dużo ;) Dziecinada.
      Pozdrawiam również!

      Usuń

Obserwatorzy