Wielopak #13
08:00This is Kraft Bitch z Kraftwerka i Wąsosza ma kolor tak czarny, że miałem wrażenie, że przyjdą po mnie albo Faceci w Czerni albo z sufitu spadnie Batman, szczególnie że czapa piany, dyskretnie rozpraszająca mrok piwa, wyglądała jak towarzysząca mu mgła i dymy. Pierwsze poczułem amerykańskie chmiele, ale już po chwili wyraźna torfowość zdominowała aromat, a cytrusy rozproszyły się po pierwszym uderzeniu TIKB. Aromatyczna mieszanka słodowo chmielowa jest bardzo kusząca. W smaku jest palone ziarno kawy, lekkość cytrusów, wędzonka kojarząca się ze spaloną elektroniką z mojego pierwszego kompa. Całość tworzy bardzo złożoną, bogatą ale przy tym lekką kompozycję. Schwarz w klasycznym wydaniu to oczywiście nie jest, ale dys ys kraft byczys. Handlujcie z tym i pijcie, bo to fantastyczne piwo!
Bardzo żałuję, że piwa z wrocławskiego Browaru Profesja trafiają do mnie pojedynczo, bo chętnie uskuteczniłbym wspólny wpis na ich temat - no ale co zrobić. Tym razem zakupiłem Marynarza, który jest [tryb znudzonego życiem buraka włączony] kolejnym nudnym american india pale alem, jakich pełno na naszym rynku od 20 lat, bo piłem je jeszcze zanim się urodziłem [tryb znudzonego życiem buraka wyłączony]. Rzeczywistość 2015 roku pokazała wyraźnie, że o dobre AIPA wcale nie jest łatwo. Jak jest w przypadku Marynarza? Na poklask zasługuje chmielenie - aromat jest intensywny i wypełniony jakby świeżo wyciśniętymi owocami cytrusowymi zmieszanymi z miąższem owoców tropikalnych. Mimo że piwo sprawia wrażenie pełnego i gęstego, to nie traci lekkości i rześkości. Próbuje balansować pomiędzy słodowością i słodyczą owoców i mocą goryczy, a ten taniec na linie wyszedł bardzo dobrze. Miłośnicy goryczy nie będą zawiedzeni, jest ona silna, długa i bardzo przyjemna. Bardzo dobre piwo! Czołówka stylu.
Oto nadszedł Piotrek z Bagien w jednym z najbardziej lubianych, rewolucyjnych stylów - Black IPA. Browar Jan Olbracht uwarzył go wspólnie z Pawłem Ziembowiczem w ramach Kuźni Piwowarów. Piwo jest praktycznie nieprzejrzyście czarne i tworzy się na nim solidna i elegancka piana. Zachwyciłem się złożonym aromatem, w którym dominują intensywna czekolada ciekawie złamana nutami żywicznymi i nieustępujące jej pod względem siły owoce egzotyczne. Piwo sprawia wrażenie bardzo delikatnego i gładkiego, ale wcale nie jest wodniste czy puste w smaku. Dzieje się w nim wiele. Owoce tropikalne (główne mango) mieszają się z cytrusami, towarzyszy im czekolada i może nieco zbyt mało wyraźne posmaki kawowe. Nie obraziłbym się, gdyby charakterystycznego dla niej palonego ziarna było w smaku więcej. Smakowa karuzela jest bardzo pijalna i rześka. To jedno z tych piw, które można pić zawsze i wszędzie. Gdybym był Piotrkiem to dla takiego piwa na bagnach zostałbym na zawsze.
Mam wrażenie, że kiedy tylko Piotrek wynurza się z Bagien w Browarze Jan Olbracht to robi to co najmniej dobrze. Nie inaczej jest jest w przypadku nudnego belgijskiego stylu, którego nikt nie lubi od kiedy Kopyr tak powiedział, belgian pale ale. Za sprawą Kuźni Piwowarów i Mariusza Karpińskiego jest nawet zajebiście dobrze. Na pierwszym planie znajdują się tu akcenty drożdżowe, które decydują o niepowtarzalnym charakterze belgijskich piw. Są nuty owocowe, kwiatowe i lekkie przyprawy. Uzupełnia je przyjemna ciasteczkowa słodowość. W smaku jest słodkawe, zmierzające w stronę karmelu, ale nie przeholowane, biszkoptowe, przyjemnie nisko wysycone i wyraźnie zaznaczoną trawiastą goryczą. Kwintesencja zgrabności - piwne 90-60-90. Nic tylko moczyć usta i język. Dla mnie rewelacja!
Trzecim Piotrkiem z Bagien, który do mnie trafił ostatnio jest Smoked Stout. To kolejne piwo kontynuujące tradycję świetnych wędzonych piw w naszym kraju i następne bardzo smakujące mi piwo z Piotrkowa Trybunalskiego. Już od pierwszego niuchnięcia zaskakuje kompleksowym aromatem, na którego (bez)kształt składają się nuty popiołu, dymu ogniskowego, bożonarodzeniowej śliwki i czekolada. W smaku wyrazista kawowa paloność wchodzi w reakcję ze wspomnieniem kiełbasy pieczonej nad ogniskiem. Początkowa słodycz szybko ustępuje nutom palonym i delikatnemu drewnu. Bogactwo smaku tym bardziej zaskakuje, że piwo jest bardzo lekkie, to jedynie 14° blg. Gorąco polecam, może jeszcze stoi na półkach!
Na koniec zostawiłem piwo z Jana Olbrachta, które nie jest Piotrkiem z Bagien. Opactwo Króla to belgijska IPA w nowej szacie. Piwo miałem okazję wypić dwa razy, bo właśnie dwie butelki przysłała mi dobra dusza z Piotrkowa. Dwa razy mi też to piwo nie smakowało. Zdało mi się totalnie nieułożone i niedokończone. Brak mu jakichkolwiek cech charakterystycznych dla india pale ale - gorycz jest znikoma, a chmielowość bardzo słabo zaznaczona w aromacie i smakach. Część belgijska także pozostała bez specjalnego wyrazu. Wieje z niego nudą... Wyżej opisane belgijskie pale ale zjada je na śniadanie, popija i dosadnie beka.
Jeśli chodzi o serię Piotrka z Bagien, to Jan Olbracht robi doskonałą robotę, przesuwając się ze swoimi piwami do czołówki polskiego kraftu. Kolejne odsłony piw to gwarancja wysokiej jakości. Profesja na równym dobrym poziomie, a Kraftwerk na fali wznoszącej (dzięki Wąsoszowi? Sprawdzę). Póki co ich największym problemem jest to, że są kontraktem, bo pomysłowości i odwagi w wypuszczaniu kolejnych piw nie można im odmówić.
3 komentarze
Mmmm Piotrek z Bagien rzeczywiście ma MOC..moim faworytem jest smoked stout;)
OdpowiedzUsuńPost niezwykle soczyście, konkretnie i klarownie napisany, mam ochotę wyrobić sobie zdanie o pozostałych, tych polecanych przez Ciebie:D
Cholera. Piłem większość tych piw ale niewiem czy mi smakowały?! Muszę zerknąć co Kopyr o nich mówi i wtedy się dowiem czy mi smakowały czy nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
artur996
Też nie raz mam ten problem. Dobrze, że w czasach mobilnego internetu można w każdej chwili sprawdzić, co on o danym piwie sądzi ;)
UsuńPozdrawiam
tomek667