5 powodów aby zabrać piwo w góry
08:30
Wiele
osób mówi, że "w górach jest wszystko co kocham".
Pofałdowany krajobraz, szum drzew, błyszczący w zimowym słońcu
zamarznięty strumyk, zieleń wiosennych łąk, odległy horyzont,
wszystkie kolory świata, muśnięcie wiatru, liźnięcie słońca,
trud podejścia a nawet wir przygody, gdy warunki atmosferyczne robią
wszystko, aby uczynić dotarcie do wyznaczonego punktu trudniejszym.
To też dobrze, bo to sama droga przez góry jest celem. Szczyt, na
który chcemy się wdrapać, czy górskie jezioro, które chcemy
ujrzeć, to tylko umowne punkty. Są ważne, lecz nie kluczowe. Samo
przebywanie w górach jest wystarczająco odprężające. No to po co
właściwie nam w górach piwo?
Piwo
sprawdza się doskonale jako napój chłodzący. Zimne piwko, które
wyciągasz z plecaka w upalny dzień, czyni żar mniejszym, orzeźwia,
ożywia, odżywia, dodaje energii – w przenośni i dosłownie
(kalorie!). Gdy z nieba kapie płynne złoto, gazowane złoto w szkle
sprawia, że chce się żyć. Odległy horyzont cieszy jeszcze
bardziej, a droga do pokonania już niestraszna. Chłodny płyn
zmierzający z ust, przez przełyk do żołądka to niczym nektar
spływający ze szczytu Olimpu. Pamiętaj – wodę piją zwierzęta
i spółkują w niej ryby. Pij piwo!
Czy może być coś lepszego niż lodowy koźlak w upalny dzień? |
Piwo w
górach rozgrzewa, o czym powinniśmy - w granicach rozsądku -
pamiętać szczególnie zimą. Gdy przedzierasz się przez śnieg
torując sobie drogę na kompletnie zasypaną połoninę, marzysz o
szklance piwa. Świetnie sprawdzi się wtedy porter bałtycki, stout
imperialny czy jakiś potężny belg. Każdy łyk wypełnia
ciało ciepłym strumieniem pozytywnej energii. Podobnie w deszczowy
czas wiosenny. Nie przejmuj się, że trochę deszczówki zasili twe
imperialne IPA, jej gęstość nie zmaleje w sposób istotny. Nie
przesadź jednak! Alkohol na dłuższą metę sprzyja wychładzaniu
organizmu. Dwa portery bałtyckie na szlaku ucieszą paszczę piwnego
freaka, trzeci jednak może sprawić, że trzeba będzie go
nieść, albo zamarznie w infamii.
Pamiętaj, gdy mróz ścina wszystko, zetnie też pianę na piwie, co może utrudnić spożywanie – uratuje cię łyżeczka do piany! |
Dobre
piwo, bo tylko o takim piszę, zwielokrotnia przyjemność płynącą
z obcowania z górami. Czy możesz sobie wyobrazić, że przejście
przez Worek Raczański i dojście do Schroniska na Przegibku nie
zakończy się szklanką lanego cieszyńskiego porteru, który tam
zawsze (prawie) jest? Czy siedziałeś kiedyś na Pilsku, podziwiałeś
panoramę od Beskidu Śląsko-Morawskiego, przez obie Fatry, Tatry
Niżne, aż do Tatr Wysokich i Babiej Góry? Pięknie? To wyobraź
sobie tę scenę, gdy masz przy sobie jedno ze swoich ulubionych piw.
Bosko! Zmęczyłeś się srogim podejściem, a na szczyt jeszcze
kawałek? Popraw swoje morale i gorycz zmęczenia zmień w płynną
za pomocą american india pale ale.
Kolejno: (1) Na Hali Boraczej, (2) w drodze na Łysą Horę, (3) na Lubomirze, (4) na Radhoście |
Zadaj
szyku na szlaku, załóż melonik, rozłóż biały obrus, wyciągnij
błyszczące tecu, dizajnerski otwieracz i dobre piwo.
Szybko wzbudzisz respekt na zatłoczonym szczycie góry… Szkło do
piwa w górach budzi zdziwienie, zaskoczenie i ciekawość. No bo jak
to „nie pijesz z gwinta?”
Nie. Herbaty też nie piję prosto z termosu, a kawy podkładając
łeb pod ekspres ciśnieniowy (choć akurat włożenie czachy pod
kran z piwem jest zaskakująco kuszące). Ciekawość budzi nawet nie
sam sposób picia, co konkretne piwo. Ileż to razy spotkałem się z
pytaniem „a co to za dziwne piwo?”.
Poczęstuj nieznajomego łyczkiem lambica czy
nowozelandzkiego pale ale,
może zmienisz czyjeś życie!
Dawid degustuje na Rysiance, ja z Danielem na Czantorii, sam na Wielkim Choczu i zbiorówka na Tarnicy. |
Nic tak
nie poprawia wieczornej atmosfery w schronisku, jak stuknięcie się
szklaneczką z nowo poznanymi ludźmi. Czy coś bardziej wzmaga
rywalizację w Scrabble, Eurobiznes, Szachy, Munchkina, Magię i
Miecz, Sabotażystę czy Tysiąca (Remik ssie!!!) niż trzecie lub
czwarte piwo? Nawet dowcipy, suche jak pustynia Gobi latem, zdają
się śmieszyć. Piwo umila konwersacje, bo język wtedy bardziej
giętki i powie wszystko co pomyśli głowa. Czasem jest jak piorun
jasny, prędki (…), a czasem piękny jak aniołów mowa. Nagle
każdy zostaje specjalistą ds trybunału konstytucyjnego, członkiem
amerykańskiej akademii filmowej czy potencjalnym selekcjonerem kadry
piłkarskiej. Pamiętaj jednak, że regulamin schroniska przewiduje
cieszę nocną, nie uprzykrzaj więc życia tym, którzy nie chcą
uczestniczyć we wspólnej zabawie.
Strzelec z czasów, gdy uważałem to za egzotyczne piwo - Beskid Niski w 2006. |
Z tezą
zawartą w pierwszym zdaniu zgadzam się bezwarunkowo! Ale ja zawsze
zabieram w góry piwo. W piękne miejsca dobrze jechać z dobrym
piwem!
4 komentarze
Lubię to twoje poczucie humoru, a i foty przednie :D
OdpowiedzUsuńWitam, już kiedyś miałem zapytać, ale mi wyleciało. W jaki sposób udaje się w upalny dzień wyciągnąć schłodzone piwo z plecaka? Jakieś torby specjalne termiczne? Czy może jakieś inne metody? Miałem kiedyś z tym problem, braliśmy kilka piw i wypijaliśmy od razu póki było jeszcze w miarę chłodne, ale to chyba nie o to chodzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
artur996
Można owinąć butelkę koszulką, polać koszulkę wodą - nawet i ciepłą i wystawić na słońce. Aha - koszulka najlepiej czarna się sprawdza :)
UsuńWoda odparuje i zabierze też trochę ciepła z samego piwa, dzięki czemu powinno się schłodzić.
Arturze, przede wszystkim staram się nie dopuścić do jego zagrzania, a serio to kumpel ma tasię termiczną - ona jest spoko, ale w sumie rzadko używam. Ja po prostu rzadko pijam schłodzone piwo w ogóle. Zawsze jest ogrzane. Zimne pijam tylko w knajpach.
UsuńPomysł Pawła, rodem z Discovery, może się sprawdzić. Zawsze można folią aluminiową okręcić.