Wielopak #21
11:00
Ostatnio piję więcej. Nie, nie jest to wyznanie alkoholika na jego drodze do abstynencji, ale zwyczajne stwierdzenie faktu. Zamiast pić co wieczór jedno piwo, otwieram dwa i piję po pół. Drugie połówki wypija druga połówka. Brzmi to trochę jak autoliza piwa, ale de facto jest rozwiązaniem, które pozwala kolejnym Wielopakom pojawiać się częściej. Wszyscy są zadowoleni poza moim doradcą inwestycyjnym, doradcą finansowym i maklerem...
Dziś kolejny ponadprzeciętny (zakładając, że średnia ocena za średnie
piwo to 5/10, co oznacza nie mniej nie więcej piwo przeciętne, bez wad,
ale i bez zachwytów*) zestaw piw. Po długiej przerwie wracają Piwowarownia i Nepomucen (razy dwa), po znacznie mniejszej rzemieślniczy Maryensztadt, znów jest Raduga, a z debiutanckim piwem debiutuje nierzemieślniczy Browar Gentlemen. Zapraszam dalej!
Piwowarownia ponownie przedstawia swojego Kameleona, który jest single hipem na nowofalowym chmielu Sorachi Ace. Piwo zostało uwarzone w szczyrzyckim Gryfie. Piłem go kiedyś na festiwalu w Krakowie, ale było już na tyle "późno", że nawet nie zrobiłem notatki z niego. Skoro nadarzyła się okazja, to wróciłem, by przekonać się o możliwościach rdzennie japońskiego chmielu. Muszę przyznać, że piwo prezentuje się wspaniale ze swoją miedzianą barwą i solidną czapą piany. Unoszący się znad nonica aromat to połączenie nietypowych dla mnie w india pale ale zielonej herbaty, winogrona i kokosa. Piwo w ogóle jest lekkie (14° blg), rześkie i całkiem goryczkowe. Deklarowane jest 70 IBU, ale na pewno nie przytłacza w gardle. Całkiem fajne piwo. 6/10.
Nepomucen na swoim piwie konsekwentnie pisze India Pale Ale. ale z boku wymienia chmiele wskazujące, że to american IPA. Mieszanka Cascade, Centennial, Chinooka, Simcoe i Summita tworzy przyjemny zapach cytrusów i ziół z delikatną karmelową słodyczą. Piwu wizualnie nie można nic zarzucić, a smaku uczepiłbym się tylko tego, że nie za wiele się dzieje. Jest trochę karmelu, lekka żywiczność, grejpfrut, ale wszystko to mocno stonowane i bez większego wyrazu. Wyraźna jest za to gorycz, ale wydaje mi się nieco zbyt długa i tępa, trochę trawiasta. Niemniej jednak wypiłem nie krzywiąc się. 6/10.
Drugi dziś Nepomucen to klasyczny angielski Golden Ale, który bardzo mnie zaskoczył i posmakował. Złociste i opalizujące piwo, przykryte bardzo dużą pianą roztacza wokół siebie zapach herbatników, biszkoptu oraz lekkiej wędzonki kojarzącej się z oscypkiem. Aromat jest delikatny, ale bardzo przyjemny. Smak to także dominacja nut słodowych, pojawia się eleganckie i lekkie toffi, podwędzenie i trochę cytrusa, który w posmaku jest złamany ziemistą goryczką. Całość sprawia wrażenie przemyślanej kompozycji stworzonej do długich posiedzeń przy kolejnych szklankach piwa. To takie piwo, gdzie trudno poprzestać na jednym, ja musiałem wypić kolejne. 7/10.
Maryensztadt po raz kolejny zachwycił mnie swoją etykietą. Bardzo mi odpowiada taka ulotna stylistyka, zresztą wyróżnia się na sklepowej półce. American Beauty to american amber ale, styl raczej nie dający wiele miejsca do popisu, żeby nie powiedzieć nudny. Nie inaczej jest w tym przypadku, choć zdecydowanie zwraca na siebie uwagę ciemnym wyglądem. Jeśli jest to American Beauty, to nie przypomina świeżej i kuszącej Meny Souvari, a raczej nieco zgorzkniałego i znudzonego Kevina Spacey. Jest solidny, na poziomie, ale nie zaskoczy Cię niczym nowym. Słodycz karmelu i chleba przełamana jest pomarańczowo-grejpfrutową goryczą. Pojawiają się też nuty orzechowe. Spora pełnia i małe wysycenie sprawiają, że nie należy do rześkich. Niby ok, niby stylowe, ale brakuje mi tu tego czegoś. 6,5/10.
Raduga i Lift to the Scaffold to drażniący mnie samą nazwą styl session IPA. Dlaczego? Bo jak nie chcę piwa wyrazistego, to nie sięgam po IPA. Kupię sobie APA, albo dobrego pilsa. A tak naprawdę dobre piwo w stylu india pale ale, nawet gdy charakterne i intensywne, samo w sobie powinno być sesyjne. No ale trzy dni temu widziałem session RISa, więc nic mnie nie zdziwi. Hejty jakie pojawiają się w mojej głowie nie sprawiły jednak, że piwo mi nie smakowało. Wręcz przeciwnie. Świetne połączenie wyraźnych owoców tropikalnych (marakuja) i cytrusów sprawia, że aromat wręcz wbija się do mózgu. W smaku do przyjemnie wysyconego piwa dochodzą jeszcze nuty żywiczne. Piwo jest maksymalnie lekkie i orzeźwiające, choć gorycz jest całkiem spora. Dobre, godne polecenia piwo. Obejdzie się bez szafotu. 7/10.
Gentelman to kolejny browar, który na etykiecie napisał sobie rzemieślniczy, choć na dobrą sprawę nie jest ani browarem (faktycznie), ani rzemieślniczym (w nomenklaturze piwnych geeków). Wiem, że to fajnie wygląda, ale to browar kontraktowy, czyli firma, która korzysta z mocy warzelnych innego browaru. W tym przypadku gospodarzem jest szczyrzycki Gryf. Miedziany Drań to AIPA o gęstości 16°, nachmielona Cascadem i Willamette. Chciałbym coś odkrywczego napisać o kolejnym piwie w tym stylu, ale autorzy nie dali mi szansy. Poprawne do bólu. Pachnie przyjemnie lekkimi cytrusami, ale w smaku wyraźna jest także nieco karmelowa słodowość, a w posmaku trawiastość. Pije się to nieźle, wygląda fajnie i cały czas mam wrażenie, że to typowy produkt, który powstał nie z pasji do warzenia, ale z pasji do zarabiania. Czas pokaże, czy się mylę. 6/10.
* Na koniec słów kilka o ocenach. Pojawiły się jakiś czas temu z wewnętrznej konieczności uporządkowania sobie pewnych spraw oraz ułatwienia późniejszego odnoszenia się do już opisanych piw. Napisałem wtedy, że posługuję się skalą ocen proponowaną przez Filmweb do oceny dzieł dziesiątej muzy. Nie oceniam więc osobno piany, faktury, struktury, przejrzystości, koloru, aromatu, smaku i posmaku, by następnie wyciągnąć średnią arytmetyczną i wystawić ocenę w stylu 3,62. O ile w opisie mogą pojawić się wspomniane wyżej elementy, to ocena jest całościowa i wynika z ogólnego odczucia. Jest także subiektywna. Moja. W miarę obiektywne oceny można sobie znaleźć na np. Ratebeer, gdzie uśredniane są oceny np. dwustu piwoszy. Niestety tam także jest coraz więcej osób, które narzekają na wady w piwie, piszą, że jest nijakie, a potem oceniają je całościowo (overall) na 15/20 (bo tak tam jest zbudowana skala). Kompletne nieporozumienie. Piwo średnio powinno zostać ocenione na 10/20, a gorsze niżej. Nieważne. Kiedy wprowadziłem oceny, wydawało mi się, że wszyscy znają tę skalę i jest ona dość intuicyjna. Na wszelki wypadek jednak przytoczę:
1 - Nieporozumienie nie powinno się zdarzyć na blogu i na pewno nie przejdzie bez echa.
2 - Bardzo złe piwo, porażka piwowara, coś poszło bardzo nie tak, jak powinno.
3 - Słabe piwo lepiej omijać i nie marnować na nie czasu.
4 - Ujdzie, ale po co? Od biedy można wypić.
5 - Przeciętne, piwo jakich wiele, bez niczego wyróżniającego.
6 - Niezłe, piwo wybijające się jakimś elementem ponad przeciętność.
7 - Dobre, piwo, które wypiłem ze smakiem i nawet pocmokałem nad nim.
8 - Bardzo dobre, nie tylko pocmokałem, ale nawet zachwyciłem się przez moment.
9 - Rewelacyjne - piwo ocierające się o doskonałość, świetne w każdym aspekcie.
10 - Arcydzieło sztuki piwowarskiej, powaliło mnie i zmiażdżyło, ale też zasmuciło, że nigdy więcej nie będzie mi dane dotknąć podobnego absolutu.
2 komentarze
Fajny post, a skala na końcu powaliła mnie na kolana :)
OdpowiedzUsuńPs. Lubię jak "cmokasz" :*
Zaraz znowu pocmokam sobie...
Usuń