Haiku o spalonym lesie
08:00
Wydawało mi się, że już sporo czasu minęło, od kiedy piłem dwa piwa, o których chcę dziś napisać. Wydawało mi się, że dużo wody w Olzie upłynęło, od kiedy osobiście poznałem piwowarów browaru. Fabrica RARA, która przebiła się do szerokiej świadomości piwoszy macerując piwo z herbatami, nie warzy jeszcze nawet rok! Choć piw nie było zbyt wiele i choć każdego było tyle, że nawet dla wszystkich piwoszy w województwie by nie wystarczyło, to kiedy myślę o piwach z dodatkiem herbaty, to w głowie pojawia się przede wszystkim RARA.
Dziś zapraszam na kolejne dwa piwa, które miałem niekłamaną przyjemność wypić. Są to Haiku (stylem bazowym jest witbier) oraz Burned Forrest (stylem bazowym jest stout owsiany). Powiecie, że to nic ciekawego? Błąd. A dalej w tekście dowiecie się czemu.
W ramach wstępu polecam zajrzeć do wcześniejszych dwóch wpisów poświęconych temu bardzo specyficznemu kontraktowemu browarowi z Cieszyna. Oto pierwszy z nich (klik), gdzie zabieram was na spotkanie z piwowarami, a to drugi (klik), gdzie piszę nieco więcej o ich marketingu i kolejnych piwach.
Jak już wspomniałem Haiku to witbier, zapomniany belgijski styl przywrócony światu przez Pierre Cellis'a z Hoegaarden. To lekkie i bardzo jasne piwo pszeniczne zwane często też bier blanche (białe piwo). Piwo warzy się z niesłodowaną pszenicą (powoduje mętność piwa), skórką pomarańczy, kolendrą i imbirem oraz płatkami owsianymi. Oczywiście Haiku to nie jest jakiś tam zwyczajny witbier - do gotowego piwa dodano japońskiej prażonej herbaty Hojicha Kyoto. Efekt jest niesamowity. Jasnożółte opalizujące piwo z ładnie budującą się pianą prezentuje się znakomicie. W nos uderza aromat cytrusów, a szczególnie pomarańczy, a tuż za nimi podąża mocna słodowość. Przyprawy są dobrze ukryte, bo dominujących nie lubię w lekkich piwach i wtedy witbier mnie odrzuca. Tu jest ekstra. W smaku jest bardzo gładko, ale też spore wysycenie sprawiło, że piwo przypomina w konsystencji Prosecco. Zielona herbata nie dominuje piwa kompletnie, ale jest wyraźna i świetnie komponuje się z nutami zbożowymi i lekką pikantnością. Piwo nie cierpi na wodnistość, doskonale gasi pragnienie, jest kwaskowe i wytrawne na finiszu. Doskonała robota. 8,5/10.
Burned Forrest zostało przygotowane jako odjechane piwo na Beer Geek Madness 4. Kiedy pierwszy raz powiedział mi o nim Michał (piwowar RARY), nie było jeszcze na rynku żadnego polskiego piwa z dodatkiem grzybów. O ile wiem RARZE nie udało się być pierwszym browarem z takim piwem, bowiem wyprzedził ich Browar Probus z Oławy, który wypuścił robust porter z podgrzybkami (pisałem o nim przy okazji Silesia Beer Fest II). Burned Forrest to oatmeal stout z dodatkiem prażonej japońskiej herbaty bancha, jagód jałowca, pędów polskich sosen i wspomnianych grzybów - aby nie było zbyt prosto, użyto zdrowotnych grzybów shiitake (twardnik japoński). Piwo jest dobre, ale koniec końców wydało mi się nieco przekombinowane. No ale takie miało być. Nuty grzybowe są wyraźne, podobnie jak grająca pierwsze skrzypce wędzonka. W tle kołacze się czekolada, palona kwaskowość i lekki tytoń. Największym problemem dla mnie było zbyt niskie wysycenie, które można by wybaczyć mocnemu piwu, ale nie raczej lekkiej czternastce. Piło nam się je dobrze, ale z przekonaniem, że mogło być znacznie lepiej. 6,5/10.
Haiku to piwo, które polecam każdemu. Nawet tym, którzy nie lubią witbierów, bo i ja się w sumie do nich zaliczam. Burned Forrest to ciekawostka, którą pewnie ciężko było ominąć beer geekom. Nie mogę doczekać się kolejnych piw z Cieszyna!
1 komentarze
ciekawe do kogo muszę się pouśmiechać o Jasmine i Brown bo tylko tych dwóch mi "brakuje" w kolekcji degustatorskiej :)
OdpowiedzUsuńjak świątecznie z tym wpisem, pisankiiii ;P