Pivovar Kohutka
10:03
Rzut PETem od Cieszyna znajduje się Minipivovar Konicek, w którym byłem już nie raz (klik!). Wielu z Was go zna, bo warzył tam polski kontraktowiec, a niezłe piwa często goszczą w naszych sklepach. Restauracja i browar cieszą się dużą popularnością, co zobaczyliśmy w sobotnie wczesne popołudnie, kiedy to plac i taras był wypełniony ludźmi, masą rowerów, a droga wzdłuż browaru zastawiona samochodami. Nie Konicek był jednak celem naszej wycieczki, a położony całkiem niedaleko (właściwie to nawet bardzo blisko) Pivovar Kohutka.
Kiedyś sądziłem, że Minipivovar Třinec Karpentná (klik) jest położony ładnie, ale Kohutka deklasuje tamte widoki.
Wsi spokojna, wsi wesoła, który głos twej chwale zdoła? Kto twe piwa, twe pożytki, może wspomnieć zaraz wszytki? Wieś Vyšní Lhoty to wieś położona u stóp Małej Praszywy, będącej początkiem Pasma Ropicy w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Nazwa wsi po niemiecku brzmi jakby to była osada elfów i krasnoludów - Ober Ellgoth, a po naszymu to zwyczajnie Ligota Górna. Poza typowo wiejsko-górskim krajobrazem we wsi można znaleźć... potężny ośrodek dla uchodźców, uruchomiony na nowo w 2015 roku. Sama restauracja i browar położone są w przecudownym miejscu na czerwonym szlaku na Praszywą. Z jednej strony zalesiona góra, z drugiej strony łagodnie obniżająca się łąka z widokiem na nieodległe szczyty. Stoi sobie pośrodku niczego, na uboczu, zaprasza przechodzącego turystę. Soczysta wiosenna zieleń umilała nam spożywanie piwa, choć ja wypiłem tyle co kot napłakał. Bycie kierowcą ssie.
Restauracja mieści się w blisko stuletnim budynku, który wygląda jak klasyczna czeska przydrożna jadłodajnia. Piętrowy zadbany budynek z przodu ma drewniany zadaszony taras, a z boku spory ogródek (z dodatkowym zewnętrznym okienkiem do sprzedaży piwa) z placem zabaw. Ogródek był więc wypełniony dorosłymi, a plac zabaw pełen dzieci. No i rowerzyści - była ich masa. Inna kultura spożywania.
Wnętrze to pomieszczenie z wyszynkiem (dla palących) i druga sala (dla nieśmierdzących). Wystrój to klasyczny czeski eklektyzm, o którym trudno napisać cokolwiek ciekawego, poza tym że jakiś wystrój jest. Gdy trafiam do takiego miejsca od razu wiem, o co chodzi. Gdyby piwo kosztowało 9 złotych, to pewnie rozglądałbym się z niedowierzaniem, ale 26 koron (ok. 4 złote) za duże piwo sprawia, że z uśmiechem zamawiam i przechodzę do spożycia. Ceny czeskiego kraftu cieszą. Do pomieszczenia samego browaru nie udało mi się wejść, bo było zamknięte, ale na wielkich zdjęciach na korytarzu wszystko jest ładnie przedstawione.
Do wypicia były cztery piwa. Klasyczne. Dziesiątka, Dwunastka, Polotmava Trzynastka oraz Miodowe, które sobie od razu odpuściłem. Z uwagi na kierowanie pojazdem (w Czechach jedynym dopuszczalnym stężeniem alkoholu w krwi jest 0,0‰) zamówiliśmy dwa małe jasne i półtoralitrową butelkę Polotmavego na wynos. O ile w dziesiątce było dla mnie zbyt wodniście i zbożowo (5/10), o tyle dwunastka smakowała naprawdę godnie - gorycz była wydatna, diacetylu nie było, a piwo orzeźwiło mnie po dniu pracy (6,5/10). Rewelacyjnie leżało mi się na łące patrząc na góry i sącząc małe jasne, a i dziecko wyszalało się na zjeżdżalniach i huśtawkach.
Polotmavy Special Kohut 13° został obalony w domu tego samego wieczoru. To lekko karmelowe i wyraźnie goryczkowe piwo, które jest zaskakująco wytrawne. Zbożowo-chlebowa słodowość fajnie się z tym komponuje. Ot piwo do wypicia. 87 koron za półtora litra robi robotę. 5,5/10.
Gorąco polecam to miejsce. Ja tam jeszcze wrócę - najlepiej w tym roku - przejść się Pasmem Ropicy, przejechać vlakiem albo rychlikiem i napić piwa w jednym z lokalnych browarów. Jest pięknie!
4 komentarze
jeśli chcecie odpocząć przy dobrym piwie, ze świetnymi widokami górskimi i nacieszyć się spokojem bez sidingów, szyldów przy drodze i reklam hemoroidów, to jest miejscówka godna polecenia :))))
OdpowiedzUsuńNiewiem, o co chodzi z tymi reklamami hemoroidów, ale jak człowiek w robocie przy radiu nasłucha się reklam środków na kobiece choroby intymne, hemoroidów, nietrzymania moczu (chodzi o kobiety) i inne kobiece choroby to nie wyobrażam sobie by deptając po szlaku podziwiać min. środki na hemoroidy. No bez jaj!
OdpowiedzUsuńartur996
A ja wiem. Chodzi o naszą szyldozę, upychanie wstrętnych bilbordów wszędzie, gdzie tylko się da, czego nie uświadczysz u południowych sąsiadów. Jadąc samochodem jesteś jakby w innym kraju. Właśnie o te reklamy szczujące grzybem i hemoroidem chodzi.
UsuńOk. Bo już się bałem że południowi sąsiedzi też oszaleli. Ostatnio jak deptałem w okolicach Jaworza (Błatnia i zapora w Jaworzu?) to najwięcej jest bilbordów z kredytami chwilówkami.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
artur996