Pivovar Kohavar
08:00
Nie każdy odwiedzony przeze mnie piwowarski przybytek odciska w pamięci piętno przyjemnego podchmielenia. Niektóre nie przypadają mi do gustu panującym klimatem lub słabością najważniejszego swojego produktu. Czasem ich opisy oczekują na opublikowane w wiecznej leżakowni, bo za dużo jest fajnych rzeczy, by pisać o tych nijakich. Przychodzi jednak taki moment, gdy gorycz codzienności daje znać o sobie i piszę o miejscu, o którym jeśli nie napiszę teraz, to nie napiszę nigdy, tak bardzo było nijakie.
Dajcie dobre piwo i nie mieszajcie w to bogów |
Zapraszam do Dolnego Kubina na Słowacji. Miejscowości skrytej w cieniu Wielkiego Chocza (pisałem o nim tu), w której od 2015 roku "działa" rodzinny browar Kohavar. Czy może być konkurencją dla wątpliwej jakości browaru Kasztelan w sąsiednim Orawskim Podzamczu (pisałem o nim tu)?
Dolny Kubin to miejscowość położona na Orawie, dwukrotnie mniejsza od Cieszyna (tak dla porównania). Wyróżnia się na moje oko kompletnie niczym i raczej moja noga nie postała by tam, gdyby nie fakt powstania małego browaru .
Cały weekend sprzyjało nam słońce i dopiero opuszczając Wielką Fatrę potrzebne ochłodzenie przyniósł deszcz. Nic to, bowiem jedziemy na piwo, ale pogoda okazała się być proroczą dla klimatu panującego w Kohavarze. Browar zajmuje parter piętrowej kamienicy praktycznie przy samym rynku. Z zewnątrz niepozorny, ale nie takie rzeczy już mnie zaskakiwały.
Potykacz z wyszczególnionymi piwami pozytywnie zadziwił obecnością lekkiego czerwonego ejla, ale barman szybko ostudził mój entuzjazm, bowiem akurat to piwo się skończyło. Szczęśliwie jednak pozostałe były dostępne. Jak się okazało później, po zapoznaniu się ze źródłami, prawdopodobnie żadne z nich nie jest warzone w Dolnym Kubinie. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem.
Najsłabsze wrażenie zrobiło na mnie wnętrze. Totalnie nijakie ściany, zupełnie obły bar i znudzony i obojętny barman, którego komunikatywność kazała mi go wziąć za uchodźcę z bliskiego wschodu, który jeszcze nie zaaklimatyzował się dobrze na Słowacji. Może i ja nie mówię po słowacku, ale zwykle nie mam problemów by się porozumieć, szczególnie w kwestii piwa. Browarek to trzy dostępne pomieszczenia i jedno niedostępne na warzelnię i leżakownię, ale po doświadczeniach i nieporozumieniach nie miałem ochoty tam już wchodzić. Pomieszczenia utrzymane są w chłodnych tonacjach i kojarzą się z pożerającą krainę Fantazji nicością z "Niekończącej się opowieści". Pamiętam tylko telewizor, na którym puszczono suchy film o przygodach Fileasa Fogga, oczywiście za słowackim dubbingiem. Cierpienie dla oczu i uszu.
Z czterech dostępnych piw zamówiłem oczywiście wszystkie - na zdjęciu widzicie, jak się prezentują. Po prawej Vŕšky Svetly 11° z browaru o tej samej nazwie w Terchovej, który najmniej mi smakował. Niska pełnia i wodnistość sprawiły, że odczucie goryczy było stanowczo zbyt mocne. Zbyt męczące. 4/10. To bardziej mętne jasne to Horal 12°. To własna receptura piwowara Kohavara, ale warzona (prawdopodobnie jeszcze) w Pivovarze Vŕšky. To zdecydowanie najfajniejsze piwo w zestawie. Zdecydowanie gorzkie, przy czym ziołowa gorycz znalazła mocną kontrę w podbudowie słodowej. Bardzo fajny pilsner, zdecydowanie sesyjny. 7/10. Vŕšky Tmave 13° to całkiem przyzwoite ciemne piwo, które grzeszy zbyt dużą karmelową słodyczą, ale za to cieszy pysznym posmakiem kawy w tle. Koniec końców okazało się lżejsze niż wydawało się początkowo. 6/10. Dunkelweizen to dzieło kontraktowego browaru Čierny Kameň, który warzy w browarze Sessler w Trnavie. Problemem tego piwa jest nikły aromat, ale smak wypełnia klasyczny pieczony banan i karmel. Słodycz nieco przytłacza i męczy. 5/10. Ogólnie jest ok.
Piwa były takie, że specjalnie na nie bym już nie pojechał, ale dla lokalsów są na pewno atrakcją. Co więcej wystrój także bardziej odpycha niż przyciąga. Gdy dodamy do tego fakt, że piwa są warzone gdzie indziej, to dopóki nie będą robione na miejscu, to spokojnie można sobie to miejsce darować.
Piwa były takie, że specjalnie na nie bym już nie pojechał, ale dla lokalsów są na pewno atrakcją. Co więcej wystrój także bardziej odpycha niż przyciąga. Gdy dodamy do tego fakt, że piwa są warzone gdzie indziej, to dopóki nie będą robione na miejscu, to spokojnie można sobie to miejsce darować.
1 komentarze
Z moich zapisanych na "świeżo" wrażeń: wnętrze czyste, poprawne, nowoczesne, ale totalnie bez wyrazu i motywu. Niestety w ogólne nie kojarzące się z piwem, w żaden sposób nie nawiązujące do piwowaru domowego :(
OdpowiedzUsuńZ dostępnych propozycji kraftowych wspominam tylko Vŕšky Tmave 13°, ale to chyba głównie ze względu na moje upodobanie do ciemnych piw ;P