Kranoszwendanie
10:18
Bardzo lubię przeglądać na zaprzyjaźnionych blogach relacje z wyjść do knajp. Z przyjemnością czytam opisy degustacji oraz refleksje około pubowe. Sam mam z tym ogromny problem. O ile jeszcze piszę o nowej knajpie, to wrzucenie na koniec wrażeń z wypitych piw jest dla mnie naturalne. Trudniej mi jednak grzebać po różnych historycznych zdjęciach rozsianych po różnych katalogach i komponować z tego spójny wpis. Niemniej jednak postanowiłem powalczyć z zapominaniem o wielu ciekawych piwach i zestawić ostatnie degustacje w jednym zbiorczym wpisie.
To w sumie tylko dwa wyjścia do knajp, które zostały rozdzielone niezwykle pracowitą środą. We wtorek byliśmy z Jarkiem, zatwardziałym miłośnikiem puszkowego Żubra, w Upojonych i Absurdalnej. W czwartek wybraliśmy się z Marcinem i Magdą do bielskich Cafe Pigal i Środka. W sumie to dwanaście piw, bo szczęśliwie wszystko mogę pić z Gosią na pół. To rozwiązanie ostateczne. W toku obrabiania wpisu wyszło na jaw, że brakuje zdjęcia jednego piwa, które w dodatku mi smakowało - a to prawdopodobnie z tego powodu, że pieniło się ponad miarę i przyszło do stolika później...
Po tym jak udało się przeżyć oberwanie chmury stulecia i burzę dekady (zresztą zjawisk pogodowych tego typu przeżyliśmy jeszcze kilka niedawno) wbiliśmy do Upojonych, najnowszego multitapu w Katowicach. Chciałem porobić zdjęcia i napisać coś o lokalu, ale sprzęt został w domu, więc zrobię to innym razem, bo zdjęcia nawet dobrą komórką to żenada.
Na zdjęciu po lewej stronie jest Artezan i jego Wyszło Kwaśne, choć chyba powinno nazywać się Wyszło Nijakie. Piwo jest lekko owocowe, przy czym bardziej kojarzy się z Jogobellą. Jest zdecydowanie bardziej pestkowe i cierpkie (jak źle obrany ogór) niż kwaśne, choć kwasek oczywiście jest. Największym problemem tego piwa jest jednak to, że nie jest zbyt rześkie. Oczekiwałbym znacznie więcej w tej materii. Od browaru z Błonia szczególnie. 5/10.
Po prawej stoi za to kooperacyjny Gosebuster, zrealizowany przez Kingpina wspólnie z niemieckim browarem kontraktowym Freigeist Bierkultur. Tradycyjne gose wsparte zostało toną karmelu. Piwo nawet w niewielkim szkle jest męczące. Karmel zdominował aromat i smak, w którym przepycha się z lekko przesadzoną kolendrą. Słoność przez większość czasu jest na granicy percepcji. Karmel w tym jest prosty (by nie powiedzieć bardziej dosadnie), jak ten robiony w dzieciństwie z cukru nad kuchenką gazową - ulepkowaty i ciężki. Lekka kwaskowość w tle nie ratuje przeciętności piwa. Rzeczywiście Pogromca Gose. 5/10. Wybieram lody o smaku słony karmel w Lodomanii. Czad.
Raduga - Samurai Rebellion. To właśnie zdjęcia tego piwa mi brakło, a okazało się najciekawszym z tych wypitych w Upojonych. To kolejne w dorobku browaru piwo (IPA) z dodatkiem herbaty - tym razem padło na zieloną jaśminową. Ten jaśmin zdecydowanie zdominował charakter piwa obejmując we władanie aromat, ale zrobił to z wielką gracją. Samuraj jest bardzo przyjemnie gładki, raczej pełny w smaku, ze średnią, może nieco toporną goryczą oraz herbacianą cierpkością. Niemniej jednak piło mi się ten wynalazek zaskakująco dobrze. Zaskakująco, bo zwykle nie lubię takich przearomatyzowanych piw. 7/10.
Oddaj Moje 100 Melonów! to jedno z nowych piw browaru Piwne Podziemie.To piwo pszeniczne z dodatkiem arbuza. To piwo to arbuz, arbuz, arbuz, melon i arbuz. Co więcej można napisać o piwie, które pachnie jak arbuz i smakuje jak płynny arbuz? No może jeszcze to, że ten arbuz przyjemnie łączy się ze słodowością, a piwo jest gładkie i - jak na mój gust - zbyt wodniste, ale to domena tego stylu. Wydaje mi się, że w upalny dzień weszłoby w trzech łykach. 6/10. Ciekawe.
W Absurdalnej panowała mocno wakacyjna atmosfera, nie było tłoku, a stężenie blogerów na jedną knajpę przyprawiało o zawrót głowy, biorąc pod uwagę że to wtorek i nie było żadne imprezy. Szybko przeszliśmy do degustacji.
Po lewej Bazyliszek, po prawej Karuzela. |
Hitem wieczoru okazało się jedno z dwóch debiutanckich piw Browaru Karuzela - Mary. To belgijskie blond IPA uwarzone kontraktowo w warszawskim Browarze Palatum. Piwo to doskonale łączy w sobie wyraźną, charakterystyczną dla belgijskich piw przyprawowość (szczególnie w zapachu) z soczystym sokiem cytrusowo-egzotycznym. Przyjemna pełnia, niezbyt duże wysycenie i dobrze ukryty alkohol (7%) sprawiają, że piwo to jest bardziej rześkie i lżejsze niż wszystkie session IPA, które piłem. owoce w smaku robią rewelacyjne wrażenie. Bez wahania 8/10.
Bazyliszek i jego Wczasy Pod Gruszą znacznie odstawały od Karuzeli. Głownie za sprawą nut siarkowych i lekkiego mokrego kartonu. Skutecznie zaburzyły mi one odbiór nut owocowych w tym piwie. Są Wczasy lekko kwaskowe, cierpkie i słodowe. Piło mi się to zwyczajnie niedobrze. 3/10.
Pinta i jej Uuu! to kellerbier, czyli piwo uważane za nudne nawet przez miłośników piw nudnych. Żart. Kellerbier lub inaczej zwickl wywodzi się z Górnej Frankonii i jest piwem o tyle nietypowym dla Niemców, że jest nieklarowny. Pierwotnie leżakowany był w drewnianych beczkach i pity świeży. Piłem niewiele kellerbierów, ale ten smakował inaczej. Jest przede wszystkim znacznie ciemniejszy. W aromacie pojawiają się słodowe nuty pieczonego chleba, karmelu, czerwonych owoców i kwiatów. Bardzo to przyjemna dla nosa kompozycja. W smaku jest to piwo półpełne. Pojawiają się te same odsłodowe nuty z dominującym chlebkiem. Nut piwnicznych nie stwierdzam. Pije się to piwo zaskakująco dobrze, 6,5/10.
Z Warsztatem Piwowarskim nie miałem zbyt wiele do czynienia (Bergamłot smakował mi kiedyś w Krakowie średnio), a Noc na Tarnogaju raczej nie przekonuje do tego browaru. Przez cały czas nie mogło mnie opuścić wrażenie grzybowości tego piwa. Zwyczajnie mnie zmęczyło i zmuliło. Jest tu charakterystyczna gorzka czekolada, lekka wytrawność i kawowa kwaskowość, ale przy nieco zbyt wodnistym piwie (i grzybowym) nie gra to jako całość. 4/10.
Cafe Pigal to ten multitap w Bielsku, w którym wcześniej nie byłem i już raczej tam nie wrócę posiedzieć, bo najmniej mi się podobało z tamtejszych knajp. Plusem są za to rewelacyjne ceny! 8 zyla za dużego Szpunta i 7 złotków za 0,4 Hopkinsa. Toż to chyba cena dumpingowa. Nie marudziłem.
Wheaton ze Szpunta okazał się bowiem najlepszą amerykańską pszenicą, jaką piłem od czasu Hejnału, a może i lepszą. Tym bardziej mnie to zdziwiło, że nie kupiłem tego piwa z myślą o sobie, a wychlałem większość. Wheaton zapewnia mistrzowską dawkę cytrusów (grejpfrut i mandarynka) i owoców tropikalnych w aromacie i smaku. Zaskoczył mnie całkiem solidną słodowością i pełnią, czego bardzo mi brakuje w tego typu piwach. W smaku cała masa rześkich cytrusów, świetna grejpfrutowa gorycz i cytrusowy kwasek. Rewelacja. 8/10.
Bardzo fajnym piwem okazał się też Mr. Brightside z Browaru Hopkins. To torfowo wędzone piwo z dodatkiem płatków dębowych i sherry. W smaku płatków nie czuć w ogóle, bowiem przykrywa je asfaltowa spalona elektronika, którą wypełniony jest zarówno aromat, jak i smak. Nie stanowiło to jednak dla mnie problemu, by cieszyć się tym piwem. Płatki na pewno wyczuwalne są w sporej gładkości piwa i świetnie zwiększają jego pełnię (ma tylko 12,3° blg). Drewno wychodzi gdzieś w posmaku, ale to tylko niuans. Dla każdego torf-heada pozycja obowiązkowa. 7/10.
W Środku zrobiliśmy jeszcze po piwku. Jedno było dobre, a drugie nie. W ciemno chyba bym strzelił na odwrót.
Piwo Skrótowe to efekt współpracy browaru Fabrica Rara i w tym przypadku goszczącego Browaru Spółdzielczego z Pucka. W smaku tego american pale ale z dodatkiem czarnej herbaty Nepal Illiam dominuje... no właśnie dominuje masło. Masło, masło, masło i lekka metaliczność. Herbata jest wyczuwalna w słodkawej nucie i cierpkim finiszu, który pewnie byłby bardziej przyjemny, gdyby nie masło. Nie. 3/10.
Za to Lipiec z Artezana jest dokładnie tym, czym powinien być saison ze skórkami pomarańczy. Lekka kolendra w połączeniu z bardzo intensywnymi nutami skórki, owocowymi i cierpkimi kojarzy się nieco z witbierem, ale pełnia jest tu znacznie większa i jeszcze wzbogacona innymi przyprawami i nutami kwiatów. Bardzo fajne, lekkie, rześkie i bezpretensjonalne piwo do szybkiego i radosnego wypicia. 6,5/10.
Najbardziej cieszę się, że piwa nie trafiły do wiecznej poczekalni. Druga radość jest taka, że opisałem je dość szybko, dzięki czemu jest duża szansa na większość z nich na kranach. Miłych łowów!
8 komentarze
Też lubie czasem wpaść do absurdal ej na żubra. Ostatnio mieli lanego prażubra. Wersja leżakowana w stalowej beczce po tyskim. Ale i tak nic nie przebije lanego karpackiego-super mocnego w namaste.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
artur996
1/10
UsuńCytat z tekstu Tomka "We wtorek byliśmy z Jarkiem, zatwardziałym miłośnikiem puszkowego Żubra w Upojonych i Absurdalnej." koniec cytatu. Potwierdziłem tylko że TEŻ tam lubię wpaść na żubra. Kolega paweł gosek to się na żartach nie zna.
Usuńpozdrawiam
artur996
Niestety za często widzę podobne żarty na wykopie i tym podobnych. Później zmęczenie materiału się uwydatnia nie tam gdzie trzeba :)
Usuń:P
UsuńMiło mi, że wciąż zaglądacie z czujnymi oczami :)
Brightside z Hopkinsa, również udało mi się ostatnio zakupić na Mariackiej i stwierdzam że jest bombowy. Skusiłem się również na Jormungandra w Absu przy gofrach z piwnym lodzikiem(mega), ale po powąchaniu zastanawiałem się czy pić to piwo. Pachniało wyśmienicie (powinni robić takie perfumy dla informatyków :P), bałem się jednak smaku i miałem rację. Gdyby nie wyczuwalny alkohol byłoby dla mnie 10/10. Jednak ostatecznie większą przyjemność czerpałem z wąchania piwa niż jego picia :/
OdpowiedzUsuńTO jak mi się uda jeszcze załapać, to się skuszę na powąchanie :-)
UsuńTylko daj znać kiedy ;)
Usuń