Browar Miedzianka
11:19
Nieopodal Bolkowa i Nowych Rochowic, gdzie mieści się Browar Roch (klik!), znajduje się miejsce, które znacznie bardziej utkwiło mi w pamięci. Zostajemy w tych samych okolicach i jedziemy do Janowic Wielkich położonych u stóp Rudaw Janowickich. Od 2015 roku funkcjonuje tam Browar Miedzianka. Jadąc ze Skalnika, najwyższego szczytu Rudaw, mija się ciemne szczyty, równiutkie pola uprawne i zielone łąki. Droga wije się wśród pagórków i malutkich miejscowości, które z pewnością pamiętają znacznie lepsze czasy. Browar pojawia się nagle, właściwie wyrasta z niczego. Gdy później siedzieliśmy na rozświetlonym tarasie, dokoła nie było nic, tylko góry.
Miedzianka to dziś malutka wieś, ale ma za sobą bogatą (w przenośni i dosłownie) historię. Przez ponad 800 lat kwitło tu górnictwo, przynosząc mieszkańcom dobrobyt. To samo górnictwo przyczyniło się do upadku Miedzianki. Komuna niszczyła wszystko co mogła, a za sprawą dzikiego wydobycia uranu i szkód górniczych przyczyniła się do zagłady Miedzianki. W 1972 roku z powodu groźby kolejnych zawałów zaczęto wysiedlać ludność miejscowości i wyburzać budynki. Nie udało się jednak zetrzeć Miedzianki z kart historii. W Miedziance jak w każdym bogatym mieście działał znany browar, który przez lata przyciągał do miasteczka turystów swoim "Złotem Kupferbergu". Czy znalazł godnego następcę?
Po wizycie we wspomnianym powyżej przybytku, jedynym co przychodzi do głowy w Miedziance to kontrasty. To miejsce diametralnie różni się od poprzedniego - pomysłem na siebie, podejściem do klienta, atmosferą i możliwościami. Zaskoczył mnie już duży parking, na którym trudno było znaleźć kawałek miejsca do porzucenia auta, tak dużo było gości. Druga sprawa - rowery i rowerzyści - przez chwilę miałem wrażenie, że jestem w pobliskich Czechach. Do browaru zjechało się bowiem wielu miłośników przejażdżki na kole. Bo choć w Czechach dopuszczalnym stężeniem alkoholu we krwi jest zero promili, to nikomu tam raczej nie przychodzi czaić się w krzakach na cyklistów.
Zarówno bryła budynku, jak i jego wnętrze, robi doskonałe wrażenie. Dużo bieli, przeszklonych powierzchni, drewna i stali. Całość jest przemyślaną kompozycją i widać, że zajął się tym profesjonalista. Nad wielkim pomieszczeniem restauracyjnym górują i błyszczą miedzią kadź zacierna i warzelna (5,5 hekto), a pod nimi znajduje się fermentowania (cztery tanki stożkowe) z leżakownią (trzy tanki wyszynkowe, wszystko można obejrzeć przez wielką szybę).
Odniosłem wrażenie, że nic we wnętrzu nie jest przypadkowe - klimatyczne lampy, historyczne zdjęcia, kącik zabaw dla dzieci (dzięki czemu też na obiad przyjechało wielu rodziców z dziećmi), koza (piecyk nie zwierzę) na ścianie przy barze. Miejsce zachwyca od samych drzwi. Tego gorącego dnia ludzie chętniej niż wnętrze browaru wybierali duży taras, z którego podziwiać można panoramę uroczego Cycucha - tworzą go szczyty Sokolika i Krzyżnej Góry. Na oba można wleźć i znajdują się tam doskonałe punkty widokowe.
Tak wyglądają rzeczone cycki w świetle zachodzącego słońca latem |
Jak przystało na browar restauracyjny, można w Miedziance zjeść. I to zjeść bardzo dobrze w przystępnych cenach. Choć kelnerki i kelnerzy uwijają się, czas oczekiwania nie jest najkrótszy, ale zdecydowanie warto poczekać. My zdecydowaliśmy się na klasykę - knedle z gulaszem były przepyszne, a i kieszonka drobiowa od niej nie odstawała.
W upalny dzień oczekiwanie na jedzenie umiliły nam piwa. W Browarze Miedzianka stawia się na klasykę, ale nie ma nudy. Na miejscu koniecznie chciałem wypić to, czego nie było w butelkach na wynos. W ten oto sposób spróbowałem w sumie sześciu piw. Nie obyło się bez zaskoczeń.
Po lewej stronie dumnie opalizuje Mniszek, czyli witbier. Nietypowy ponieważ dodano do niego rumianku. Znad lekkiej kolendry i znacznie mocniejszej skórki pomarańczowej unosi się lekka nuta ziół, ale nie odgadłbym, że to właśnie rumianek. Piwo mogłoby być ciut bardziej gęste, ale i tak jest smaczne. 6/10. W środku pręży się Górnik, który zaskakuje jasną jak na stout barwą. W zapachu i smaku jest już jednak znacznie ciekawiej - aromat dymu z ogniska jest bardzo ładny, a w smaku łączy się elegancko z lekką palonością i czekoladą. Piwo jest wytrawne, lekkie i może ciut zbyt wodniste. 6,5/10. Po prawej nieoczekiwany sztos. Cycuch Jabłkowy. To radler powstały z połączenia Cycucha Janowickiego (APA) i soku jabłkowego. W upalne popołudnie zmęczonemu górami autorowi wszedł jak złoto i przede wszystkim posmakował. Świetnie łączy nuty jabłkowe z wyraźnym nachmieleniem. Jest lekko i fantastycznie. 7/10.
Czas na tarasie mijał fantastycznie i dopiero słońce chowające się za horyzontem wygoniło nas do domu. Opuszczaliśmy jednak Miedziankę z małym zapasem na wieczorną degustację.
To jeden z kilku najładniejszych browarów w Polsce. Jeśli doliczymy do tego okoliczne góry i zabytki, to otrzymujemy jeden z najciekawszych celów podróżniczych. Zrealizować podróż tam jest o tyle łatwo, że Browar Miedzianka oferuje własne miejsca noclegowe. Nie byłeś tam jeszcze? Czas to zmienić.
Przy okazji wakacji 2017 roku udało mi się zajrzeć do Browaru Miedzianka na dłużej. Zaplanowałem bowiem nocleg we wspomnianym powyżej hostelu. Nie ma on wielu miejsc, więc lepiej robić to z wyprzedzeniem. Warunki w nim są bardzo dobre, a serwowane rano śniadanie to klasa - wszystko pachnie i smakuje doprowadzając kubki smakowe do orgazmów.Tego lata Rudawskie było doskonałym lagerem wiedeńskim, gładkim, z aromatem pieczonej skórki chleba i nutą szlachetnego chmielu. Jednak prawdziwą bombą był Cycuch Janowicki, któremu od razu podnoszę ocenę do 8/10. Piwo zyskało na pełni, a przede wszystkim na mocy cytrusów w aromacie i elegancji goryczy.
Browar zamyka się teoretycznie o godzinie 20:00. Nikt jednak nie poganiał gości, a ostatni wychodzili znacznie później. Co ciekawe obsługa jest w środku do ok. 22 i bardzo chętnie wydaje piwo po oficjalnym zamknięciu. Będąc gościem hostelu warto też pokręcić się wokół budynku po zmroku. Można spotkać żabę lub Perełkę - przesympatyczną kotkę. W czasie naszego pobytu odbywało się nocne warzenie, więc miałem możliwość porozmawiania z piwowarem. Kolejny Boberek już leżakuje w tanku. A co to Boberek?
Poprzednia wizyta w browarze miała miejsce tuż po premierze piwa w stylu barleywine o słodkiej nazwie Boberek. Oczywiście nie jechałem tam specjalnie - zajrzałem wracając z Karkonoszy (kliknij, aby zobaczyć gdzie byłem).
Boberek w małej butelce zamkniętej kapslem w kolorze etykiety wygląda świetnie. To klasyczny barleywine (22°Blg) leżakowany z płatkami z beczki po burbonie. Już w aromacie czuć pełnię owoców, głównie suszonych - są daktyle, rodzynki, kandyzowane morele i brzoskwinia. Jest też nuta karmelu i niuans waniliowy. W smaku to wszystko wraca, a piwo jest lepkie i ma całkiem wysoką pełnię. Pycha. Kawał świetnego piwa za dyszkę. 8/10.
Przy okazji wakacji 2017 roku udało mi się zajrzeć do Browaru Miedzianka na dłużej. Zaplanowałem bowiem nocleg we wspomnianym powyżej hostelu. Nie ma on wielu miejsc, więc lepiej robić to z wyprzedzeniem. Warunki w nim są bardzo dobre, a serwowane rano śniadanie to klasa - wszystko pachnie i smakuje doprowadzając kubki smakowe do orgazmów.Tego lata Rudawskie było doskonałym lagerem wiedeńskim, gładkim, z aromatem pieczonej skórki chleba i nutą szlachetnego chmielu. Jednak prawdziwą bombą był Cycuch Janowicki, któremu od razu podnoszę ocenę do 8/10. Piwo zyskało na pełni, a przede wszystkim na mocy cytrusów w aromacie i elegancji goryczy.
Browar zamyka się teoretycznie o godzinie 20:00. Nikt jednak nie poganiał gości, a ostatni wychodzili znacznie później. Co ciekawe obsługa jest w środku do ok. 22 i bardzo chętnie wydaje piwo po oficjalnym zamknięciu. Będąc gościem hostelu warto też pokręcić się wokół budynku po zmroku. Można spotkać żabę lub Perełkę - przesympatyczną kotkę. W czasie naszego pobytu odbywało się nocne warzenie, więc miałem możliwość porozmawiania z piwowarem. Kolejny Boberek już leżakuje w tanku. A co to Boberek?
Poprzednia wizyta w browarze miała miejsce tuż po premierze piwa w stylu barleywine o słodkiej nazwie Boberek. Oczywiście nie jechałem tam specjalnie - zajrzałem wracając z Karkonoszy (kliknij, aby zobaczyć gdzie byłem).
Boberek w małej butelce zamkniętej kapslem w kolorze etykiety wygląda świetnie. To klasyczny barleywine (22°Blg) leżakowany z płatkami z beczki po burbonie. Już w aromacie czuć pełnię owoców, głównie suszonych - są daktyle, rodzynki, kandyzowane morele i brzoskwinia. Jest też nuta karmelu i niuans waniliowy. W smaku to wszystko wraca, a piwo jest lepkie i ma całkiem wysoką pełnię. Pycha. Kawał świetnego piwa za dyszkę. 8/10.
Wołek to mega zaskoczenie, bo oto browar restauracyjny w Polsce warzy sobie koelsha. Piwo jedn jasnozłote i pachnie delikatnie. Prym wiedzie nuta słodowa, a tuż za nią bardzo ładny owocowo-kwiatowy niuans. W smaku jest właściwie podobnie, lekko, ze średnim wysyceniem i niską goryczką. Dla mnie smaczne piwo. Ps. zimą smakuje równie świetnie. 7/10. Cycuch Janowicki to bardzo przyjemny american pale ale. O ile mnie się te piwa przejadły i przepiły, to degustującym ze mną przypadło do gustu. Plus za aromat i smak owoców cytrusowych i tropikalnych, ale minus za wodnistość, która mi przeszkadzała. Gorycz jest odpowiednia, a całość bardzo ok. 6/10. Rudawskie to niezbyt popularny w naszym kraju lager wiedeński. Okazał się być bardzo stylowym i sympatycznym piwem. Tu rzeczywiście pierwsze skrzypce grają słodowe nuty ciasteczkowe i biszkoptowe. Są mocne i wyraźne. Goryczka jest raczej lekka, ale piwo cieszy pełnią smaku. Chciałbym takie częściej. 7/10.
3 komentarze
Coś mi się wydaje, że w sierpniu też tu zajrzymy, bo Browar Miedzianka zajmuje miejsce w ścisłej czołówce fajnych, urokliwych miejsc-browarów-restauracji, do których się chętnie wraca :)
OdpowiedzUsuńostatnie piwo pilem na Miedziance w 70 latach ,czas to zmienic. Przyjade w Maiu
OdpowiedzUsuńSzacun, moi rodzice byli wtedy nastolatkami ;)
Usuń