Wielopak #32
08:00
Jestem w ciągu. Absolutnie nie alkoholowym. Jeśli na dwie osoby wypijemy wieczorem dwa piwa, to i tak jest dużo. Po knajpach chwilowo nie mam jak się szlajać i tylko w czasie jakiegoś festynu czy wydarzenia mogę spróbować większej liczby piw. Jestem w ciągu pisania. Gdy za oknami mroczna, wietrzna i deszczowa kwintesencja piździernika, pisanie przychodzi naturalnie samo. Przy pisaniu nie usypiam ze zmęczenia jak przy czytaniu. Tematów też jest dużo. Myślałem, że porzuciłem już piwne eksploracje godne Indy'ego, ale znów znalazłem starożytne zdjęcia - tym razem z Mazur. Będę do nich wracał. Dziś 32. Wielopak, jeszcze świeższy niż ostatnie. Te piwa pewnie jeszcze są na półkach.
Są dwa piwa Browaru Piwoteka, jedno Browaru na Jurze, jedno Baby Jagi, jedno Faktorii i jedno Brokreacji. Mamy klasycznego FESa, klasycznego hefeweizena, "klasycznego" saisona oraz nieklasyczne: kwasa, polskie pale ale i imperialne red ale.
Braci Stolarow zrobiłem kiedyś trzy łyki w Absurdalnej i bardzo mi posmakowali, ale to były ostatnie trzy łyki beczki. Gdy zobaczyłem na półce musiałem więc kupić. Piwoteka tym razem zaproponowała jedno z bardziej klasycznych piw - foreign extra stout. Bracia są praktycznie czarni, nieprzejrzyści, zwieńczeni elegancką pianą i sprawiają wrażenie gęstych. Tak jest w istocie, piwo jest tęgie, pełnia jest znacznie wyższa niż przeciętnie. Odczucie takie jest potęgowane przez słodycz piwa, która pojawia się już w zapachu za sprawą słodkiej, mlecznej czekolady, ale ze zdwojoną siłą wraca w smaku. O ile pierwsze łyki urzekają, to brak odpowiedniej kontry palonej i goryczkowej męczy. Paloność jest przyjemna, gorycz jest ułożona, ale słodycz ciemnych słodów mówi im: "you shall not pass, bitterness of Udun!". Pewnie złego słowa bym nie powiedział przy małej butelce. Stylowe i "tylko" niezłe to piwo. 6/10.
Za sprawą kolorystyki i projektu tej (ładnej) etykiety, będzie mi się to piwo kojarzyło z Imperium Słońca. Wiecie, flaga Japonii, wschodzące słońce, grzyb atomowy... Buraczana piana z Browaru na Jurze to kwaśne ale z dodatkiem soku z buraka, rabarbaru i jabłka. Lawiruje pomiędzy słodyczą i kwaśnością niczym prezydent przed powiedzeniem czegoś konkretnego. Burak (akurat owoc nie polityk) jest wyraźny zarówno w aromacie jak i smaku. W tym drugim ujawnia się rabarbar, o którym wcześniej nie wiedziałem i robi to przyjemnie. Burak gra tu fajnie, ale chyba wolałbym więcej kwasu, który choć trąci kiszonką (to plus), to niezbyt dużą. To przyzwoite piwo, cieszę się że Browar na Jurze korzysta z doświadczeń i nie boi się eksperymentów. 6,5/10.
Baba Jaga jest jednym z tych browarów, które chcą przekonać piwoszy, że Polacy nie gęsi i swe chmiele mają. Inne piwa mi (umiarkowanie, ale jednak) smakowały, więc nie zastanawiałem się, gdy do sklepu wjechała Chmielarka Iunga. Jak sama nazwa wskazuje to single hop Iunga, a styl piwa to polskie pale ale. Piwo wygląda elegancko, a i pachnie przyjemnie - wyraźny aromat chmielowy łączy w sobie kwiaty, czerwone owoce i nuty korzenne. Podbudowa słodowa tego piwa jest odpowiednia i dobrze współgra z niewielką goryczą. Piwo nie ma wad, ale nie ma też żadnego pazura. Może być dobrym piwem wprowadzającym w świat kraftu, ale starych wyjadaczy niczym nie zadowoli. Dlaczego nie IPA? 6/10.
Wreszcie udało się Faktorii pozytywnie mnie zaskoczyć. Sitting bull to wbrew wszystkiemu (mocy, goryczy, zdrowemu rozsądkowi) jedno z najbardziej pijalnych piw ostatniego miesiąca. Ono zniknęło w dosłownie w kilku łykach. Nawet nie zauważyłem, kiedy się skończyło, a ja byłem jak Siedzący Bul (tzn. ból z braku piwa). Imperialne red ale okazało się być pełne aromatów żywicy, karmelu i słodkich owoców. Aż chciało się zanurzyć brodę w pianie i rzucić z tomahawkiem... Nie wróć... Aż chciało się pić. Piwo jest dość pełne w smaku, słodkawe, ale też mocno goryczkowe w przyjemny leśny sposób. Goryczka ma kontrę słodową, więc wydaje się nie za duża. Dla mnie to plus. To naprawdę udane piwo, które w imperialny sposób radzi sobie z raczej nudnym stylem red ale. 7,5/10.
To już chyba starość, bo im więcej marudzę na jakiś styl piwa i gardzę nim wszem wobec, tym częściej pojawiają się smaczne egzemplarze. No ale plus dla mnie, że daję im szansę. Tak jak szerokim łukiem omijałem to piwo na festiwalach, tak nie mogłem przejść obojętnie, gdy samo wpadło w moje łapki. Darowanemu hefowi się w pianę nie zagląda. The Nurse z Brokreacji okazało się być bardzo smacznym przedstawicielem klasycznej niemieckiej pszenicy. Aromat jest tak bardzo bananowy jak lubię, a goździki tak nieobecne jak uwielbiam. W smaku jest bardzo słodko, choć kwaskowa nuta pojawia się początkowo na finiszu, a później w cytrynowym smaczku. Dobre to piwo, a jak na klasyczny styl to nawet rewelacyjne. Pielęgniarka na etykiecie też jest klasyczną Niemką, choć pewnie lata jej to koło... wiecie czego. Fe. 7/10.
Spotkanie na sianie to efekt porannej schadzki Piwoteki i Innych Beczek. Oto piwowarzy spotkali się w tym drugim browarze, wzięli nieco siana i dodali je do tego saisona. Aromat jest charakterystyczny dla tego stylu - chmielowy, nieco ziołowy, z nutami siana i akcentem pieprzu. Dopiero jednak smak robi twista. Pojawia się mocne cierpkie odczucie w posmaku, które zostaje w ustach i... jest niezwykle pociągające i przyjemne. Kolejne łyki brałem tylko po to, by zastanawiać się, z czym mi się to kojarzy. Do teraz nie wiem i stawiam, że to efekt dodanego siana. Poza tym pojawiają się w smaku lekkie owoce i przyprawy. Bardzo interesujące piwo. 7/10.
Nie było słabego piwa? To dobrze. Cieszę się, że moje pieniądze trafiły tym razem we właściwe ręce. Bardzo cieszy mnie opisywanie smacznych piw.
To już chyba starość, bo im więcej marudzę na jakiś styl piwa i gardzę nim wszem wobec, tym częściej pojawiają się smaczne egzemplarze. No ale plus dla mnie, że daję im szansę. Tak jak szerokim łukiem omijałem to piwo na festiwalach, tak nie mogłem przejść obojętnie, gdy samo wpadło w moje łapki. Darowanemu hefowi się w pianę nie zagląda. The Nurse z Brokreacji okazało się być bardzo smacznym przedstawicielem klasycznej niemieckiej pszenicy. Aromat jest tak bardzo bananowy jak lubię, a goździki tak nieobecne jak uwielbiam. W smaku jest bardzo słodko, choć kwaskowa nuta pojawia się początkowo na finiszu, a później w cytrynowym smaczku. Dobre to piwo, a jak na klasyczny styl to nawet rewelacyjne. Pielęgniarka na etykiecie też jest klasyczną Niemką, choć pewnie lata jej to koło... wiecie czego. Fe. 7/10.
Spotkanie na sianie to efekt porannej schadzki Piwoteki i Innych Beczek. Oto piwowarzy spotkali się w tym drugim browarze, wzięli nieco siana i dodali je do tego saisona. Aromat jest charakterystyczny dla tego stylu - chmielowy, nieco ziołowy, z nutami siana i akcentem pieprzu. Dopiero jednak smak robi twista. Pojawia się mocne cierpkie odczucie w posmaku, które zostaje w ustach i... jest niezwykle pociągające i przyjemne. Kolejne łyki brałem tylko po to, by zastanawiać się, z czym mi się to kojarzy. Do teraz nie wiem i stawiam, że to efekt dodanego siana. Poza tym pojawiają się w smaku lekkie owoce i przyprawy. Bardzo interesujące piwo. 7/10.
Nie było słabego piwa? To dobrze. Cieszę się, że moje pieniądze trafiły tym razem we właściwe ręce. Bardzo cieszy mnie opisywanie smacznych piw.
2 komentarze
Myślałem, że tego nigdy nie powiem/nie napiszę ale jak dla mnie The Nurse była za słodka
OdpowiedzUsuńA ja właśnie takie hefe lubię. Słodkawe i pełne, nie wodniste szczynowate czango.
Usuń