Bieszczadzkie zakapiory

12:00

Grudniowa wizyta w kinie dość niespodziewanie zakończyła się otrzymaniem niezwykłego prezentu. Oto obdarowani zostaliśmy sześciopakiem piw z Ursy Maior. Bieszczadzki browar rozpoczął swoją działalność w 2013 roku zaskakując bardzo smacznymi piwami, świetnymi etykietami i mocnym wpisywaniem się w swoje naturalne i społeczne otoczenie. Nic dziwnego, że szybko zdobył uznanie wśród piwoszy (klik!). Dwa piwa do dziś kojarzyły mi się jako rewelacyjni przedstawiciele swoich stylów  - oczywiście chodzi o wędzony Deszcz w Cisnej i Megalomana.


Odwilż przyszła dość szybko. Pogarszająca się jakość piw dostępnych w całej Polsce spotkała się z całkiem uzasadnioną krytyką, a browar w sposób często nieprofesjonalny nie przyjmował głosów oburzenia. W krótkim czasie spowodowało to, że piwa z Uherzec Mineralnych przestały być dostępne w mojej okolicy. Nikt nie chciał ryzykować sprowadzania piw, których smak był loterią nawet w terminie przydatności do spożycia.

Co ciekawe, gdy byłem w samym browarze, piwa smakowały dobrze i bardzo dobrze. Samo miejsce zrobiło też na nas wszystkich bardzo pozytywne wrażenie. Także piwa, które piliśmy w 2015 roku, kupowane w bieszczadzkich sklepach robiły na nas dobre wrażenie.



W międzyczasie otwarta została patronacka knajpka na krakowskim Kazimierzu, ale jeszcze tam nie byłem. Nie miałem też zbyt wielu okazji do spróbowania bieszczadzkich piw. Do poprzedniego weekendu, kiedy na degustację otrzymanych piw zaprosiliśmy oczywiście Daniela. Człowieka, który - podobnie jak ja - piwa nie odmawia. Wspólnie omawialiśmy smak piw, a oceny, które pojawią się przy piwach, są średnimi trzech naszych opinii (mojej, Daniela i Gosi).


Na etykiecie Carynek z Caryńskiej znajduje się, stworzony przez niezwykle uzdolnioną, walczącą z nowotworem dziewczynę, obraz cyklu Obrazy z Izolatki. Carynki to w lokalnej terminologii niewielkie polany na górskich stokach, które twórcom piwa skojarzyły się z drzemiącymi dziewczynkami. Samo piwo to indian summer ale o zawartości ekstraktu 13° blg i alkoholu na poziomie 5,2%. Piwo pachnie słodkimi landrynkami, miodem i "delikatną nutką rzygową". Nieładnie. W smaku jest przyciężkie, nijakie, mocno przyprawowo-korzenne, a przede wszystkim mulące. Nietypowo jak na summer ale. 3/10.


Deszcz w Cisnej to chyba największy hit Ursy. Wędzone brown ale swego czasu zamiatało ciesząc mocnym aromatem ogniska i kiełbasy. Co z tego mamy dziś? "Nie pierwszy raz, zdarzył się kwas". Tak, piwo skwaśniało, choć termin przydatności minie 10 maja 2017. Nie ma o czym pisać, bo nie nadawało się do picia. Komisyjnie wylaliśmy do zlewu nie informując o tym żadnego urzędu. 1/10.


Śnieg na Beniowej (taka bieszczadzka wieś na końcu świata) to american golden ale. Lekkie piwo pachniało początkowo płynem do naczyń, nieco sztucznie, ale w smaku objawiały się już przyjemne owoce - im dalej tym wyraźniejsze. Gorycz jest zaskakująco mocna i intensywna, ale też męczy i koniec końców jest zbyt gorzkie. 4,5/10.


Prześliczna etykieta została przygotowana, podobnie jak i piwo, z okazji otwarcia lokalu Ursy na Kazimierzu. Rejwach na Kazimierzu to belgijskie summer ale (12° blg i 4,9% alkoholu). Dodatek suszonej skórki pomarańczy oraz mięty sprawiają, że piwo w aromacie trudno byłoby odróżnić od płynu do mycia naczyń (znów). "Bardziej jednak Pur niż Ludwik". Zaletą piwa jest jego lekkość i przyjemna owocowa goryczka, a wadą miałkość. Nic specjalnego nie wnosi, choć także nas podzieliło. 4,5/10.


Rzeźnik to ultra lekkie piwo (10° blg i 3,6% alko) dla górskich biegaczy, szczególnie tych startujących w bieszczadzkim ultramaratonie Rzeźnik. Regeneracja po biegu jest możliwa dzięki wyraźnemu mokremu kartonowi i miodowym niuansom w aromacie, a odbudowaniu kondycji po wysiłku sprzyjać będzie mocna słodowość i lekkie cytrusy w smaku. Gorycz ewentualnej porażki będzie na pewno większa niż ta w piwie (to plus) - jest ona bowiem ładna i krótka. Ostatecznie, za sprawą zapachu, piwo nas umęczyło. 3/10.


Wataha została uwarzona przy okazji kręcenia pierwszej serii serialu. To strong ale, mocne jak fabuła serialu, którego drugiego sezonu nie mogę się doczekać. Piwo niestety trąci alkoholem i słodyczą kojarzącą się z cukrem. Prawdziwy to Atak Karmelu. Nuty chmielowe są cierpkie, co w połączeniu z nieco gryzącym alkoholem jest ciężkie do spożywania. 3/10.

Jestem bardzo zaskoczony poziomem tych piw, bo - po doświadczeniach z piwami w Uhercach - nastawiałem się na odczarowanie Ursy. Sądziłem, że będzie okazja pokazać, że Ursa wróciła na właściwie wąskotorowe trasy między połoninami. Niestety rzeczywistość okazała się smutna jak schody na Tarnicę.

Zobacz także

2 komentarze

  1. Podsumowałeś kiedyś, ile rodzajów piw już piłeś w życiu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie lubię podsumowań, nie mam na nie czasu. Piłem zdecydowaną większość rodzajów/stylów.
      Wszystkich piw wypić się nie da, ale próbować trzeba.

      Usuń

Obserwatorzy