Wielopak #35
08:00
Wielopak wraca w nowym roku pod postacią piwnej archeologii. Znów zabieram Was na Mazury, gdzie krafty kupowałem za niebotyczne pieniądze. Wyboru nie miałem - tylko jeden sklep w Giżycku prezentował jako taki poziom zaopatrzenia. Niestety nie jestem przyzwyczajony do płacenia za piwa ponad 10 złotych, więc degustacje ograniczyłem. Tudzież piłem dostępne wszędzie Kormorany, a i sam browar wszak odwiedziłem i do dziś pozostaję pod jego wielkim wrażeniem (pisałem o tym tu). Dziś jednak coś innego.
Zauważycie, że jest bardzo wakacyjnie. Trzy piwa to saisony - jeden z Golema, jeden z Szałupiw i jeden z Trzech Kumpli, wariacja na temat witbiera z Browaru Jana, owocowa pszenica także z poznańskiego kontraktowca oraz - rzadki widok na blogu - piwo od Doctor Brew - lager z dodatkiem moszczu winogron.
Moszaw był moim pierwszym piwem z Browaru Golem (ominął mnie Dybuk i do dziś go nie piłem) i nie był dobrym prognostykiem. Saison z dodatkiem pokrzywy okazał się być piwem topornym i ciężkim. Zaprzeczył idei lekkiego, gaszącego pragnienie piwa. Nieprzyjemna gorycz pozostawiana przez krzak zmienia się w pikantność i kojarzy się właśnie z trawą i ziołami. Kompletnie nie mój klimat, a kolejne piwa Golema pokazały mi, że to jednorazowa wpadka browaru. 4/10.
Tak jak męczą mnie kolendrowe witbiery, tak Rejczel wstrzeliła się idealnie w pogodne i gorące lato. W dodatku jest to jego amerykańska wersja, w której zdecydowany prym wiodą właśnie chmiele zza oceanu. Cytrusowe i owocowe aromaty trzymają kolendrę w ryzach. W smaku jest bardzo lekko, rześko, delikatnie cierpko od skórki pomarańczowej i grejpfruta. Pszenica ma tu charakter cytrynowy, lekko kwaskowy. Znika szybciej niż upały w ojczyźnie. 7/10.
Od dłuższego czasu omijam piwa Doctora Zlew, których największą zaletą jest marketing. Dałem się jednak propagandzie, która mówiła, że to coś innego - lekkie i w sam raz na lato. Grape Lager uwarzony został z dodatkiem moszczu trzech odmian winogrona. Choć historyjka na kontrze jest debilna, to piwo jest naprawdę ciekawe. Kolejny złoty strzał w upalny mazurski wieczór. Nuty winne i winogronowe uderzają już w zapachu, a już całkiem mocno dają o sobie znać w smaku. Jest lekko i bąbelkowo. Poza winogronem dominują tu leciutkie słody, a w posmaku zostaje cierpkość i nuty jakby ziemiste. Takie półwytrawne, zaskakujące piwo. 7/10.
Unikam pszenic. Im bardziej klasyczne, w tym większej odległości orbitują od moich zainteresowań. Jeśli ciężkie piwa belgijskie są dla mnie jak Merkury dla Słońca, to hefeweizen nie jest ani Plutonem, ani Eris. Jest gdzieś w okolicach Sedny. Modrakowy Bamber jest jednak pszenicą z dodatkiem wiśni. O ile aromat nie zachwycił mnie intensywnością (w przeciwieństwie do zachodu słońca na Niegocinie oglądanego z pokładu statku w czasie degustacji), to w smaku było bardzo przyjemnie. Lekki banan chował się za owocami wiśni, które wprowadziły bardzo fajną kwaśność jako kontrę dla słodyczy. W posmaku dochodzi lekka cierpkość. Wypiłem z przyjemnością. 6,5/10.
Petronelka (również z Browaru Szałpiw) to saison z jałowcem. Jest on klasyczny, przyprawowy, lekko pieprzowy, ale też wyraźnie cytrusowy. W smaku pojawia się soczysta brzoskwinia, której towarzyszy nuta jałowca i lekkie ziółka. Gdyby przyprawy były nieco mniej dominujące, to byłaby rewelacja. One jednak sprawiają, że piwo trochę traci na rześkości, choć wciąż jest bardzo smakowite. 7/10.
Otwarcie Sezonu z Browaru Trzech Kumpli piłem już niejednokrotnie, ale jakoś udało mu się ominąć blog. To kwintesencja saisona i do niedawna moje ulubione piwo w tym stylu - nie biorąc pod uwagę imperialnych interpretacji. Saison ten jest bananowy, przyprawowy, bardzo intensywnie brzoskwiniowy i cytrusowy. Słodki aromat znajduje mocny balans w wytrawności, średniej i ładnie ułożonej goryczce, skórce pomarańczy oraz nutom drożdży i sianka w tle. Do tej pory zawsze mogłem go pić w ciemno. 8/10.
Bez wątpienia na wszystkie degustacje wpływ miała pogoda. W mieście jesienią nawet bym nie tyknął tych piw (poza jednym, oczywistym wyjątkiem). Plus więc dla browarów za ładne wstrzelenie się klimat i nie wypuszczanie takich piw w grudniu.
2 komentarze
Czemu my tego bloga odkryslismy dopiero teraz? :D
OdpowiedzUsuńnie pamietam, co, ale Mateusz tez pił jakies lokalne piwo na Mazurach :)
pozdrawiamy :)
Inne pytanie: Jak dotrzeć do ludzi takich jak Wy szybciej? :-)
UsuńLokalne na Mazurach było tylko jedno i to niekoniecznie stricte mazurskie. Mowa o Kormoranie z Warmii.
Pozdrawiam również!