Posmak Nowej Zelandii

08:00

Marne miałem pojęcie o Nowej Zelandii, dopóki nie obejrzałem Władcy Pierścieni. Zwyczajnie bardziej interesowałem się Australią, a NZ traktowałem po macoszemu. To dopiero Nowozelandczyk Peter Jackson, który otrzymał możliwość pokazania piękna plenerów swojego kraju (i w pełni to wykorzystał) otworzył mi oczy i rozpocząłem mokre sny o Północnej i Południowej Wyspie. To oczywiście antypody, marzenie niełatwe do realizacji, ale na pewno się uda. Niemniej jednak są tacy, którzy marzenia już realizują - ciocia Basia i kuzynka Karolina, przebywając na Nowej Kaledonii, wybrały się na road trip po Nowej Zelandii. Ja rykoszetem dostawałem co dzień zdjęcia piw, browarów i knajp, ale szczęśliwie moje męczarnie zostały wynagrodzone - za co jestem ogromnie wdzięczny! Przy okazji - to prawdopodobnie piwa z najodleglejszego zakątka, jakie do mnie trafiły. W linii prostej z Jaworzna do Wellington jest 16 tysięcy kilometrów. EDIT: Okazało się, że towarzysz, współpracownik i przyjaciel - Łukasz ze Świebodzic także dostał piwo z Nowej Zelandii. Jak przystało na tajnego współpracownika, nie wypił sam (ja tak zrobiłem), a poczekał na wspólną okazję. Jak powiedział: "Ja bym po prostu wypił, a Ty będziesz miał z tego potrójną frajdę!". Respekt. Tak oto dokładam trzecie piwo do wpisu.


Tym razem Karolina zrobiła mały risercz w sklepie, popytała i chyba po raz pierwszy nie dostałem z drugiego końca świata eurolagera. Zresztą dziewczyny dostały ode mnie namiary na brewpuby w stolicy - Wellington. Ponoć było pysznie. Za wpis zabrałem się zaraz po tym, jak Karolina opublikowała na swoim blogu  - Ethnopassion - ostatni wpis na temat Nowej Zelandii. Kilka znajdziecie tu:


Na pierwszy ogień poszła ta wspaniale wyglądająca puszka. Prosty, pomysłowy i przepiękny design trafił w mój niewyszukany gust. CH3NO2 to nic innego tylko nitrometan, stosowany jako domieszka do paliwa podnosząca moc silnika. Piwo jest tak gęste, że nie wylewa się ze szkła... Nie no żarcik, choć istotnie jest gęste i soczyste. Nitrometan to imperialne IPA i to takie, jakich w Polsce za wiele nie ma, choć pierwiosnki już przebiły się przez zmarzniętą skorupę karmelu i łodygi. Browar Panhead powstał w Wellington w 2013 roku w byłej fabryce opon Dunlop. Piwo - jak zapewne widzicie - wygląda jak dobry New England - mętne i opalizujące. W smaku dostaje właśnie to, czego można się spodziewać - mega soczystość, taką konsystencję soku z owoców tropikalnych i taki smak, połączony z mocnym grejpfrutem. Lekka pikantność nadała mu dodatkowej głębi. Wszystko to sprawia, że 8,7% alkoholu jest mega smaczne i pijalne! 8,5/10. Moc!



6,66 to nie liczba zwierząt, ale zawartość alkoholu w Armageddon I.P.A z kontraktowego browaru Epic. Epic warzy swoje piwa w Steam Brewing Company w Auckland, a mnie trafiło się całkowicie rewelacyjne IPA.


Na pierwszym planie jest grejpfrutowy smak, tuż po nim nuty sosnowe, a za nimi pomarańczowe i brzoskwiniowe. Smak jest gorzki, a posmak wytrawny - nieco trawiasty, nieco ziemisty, ale przede wszystkim grejpfrutowy. Bomba. 8/10.


Piwem, które otrzymał Łukasz, okazał się Chocolate Stout z browary Sawmill z Leigh w Nowej Zelandii. Uwarzone zostało z dodatkiem ziaren kakao i leżakowane z płatkami dębowymi. To bardzo wyraźnie czuć w aromacie i smaku. Potężny zapach gorzkiej czekolady zachwycił nas od samego początku, a gładkość jest niesamowita. Poza tym akcenty prażone i nuta kawy z mlekiem robią robotę. Słodkawy początek zmienia się w wytrawny finisz, który potęguje owocowa gorycz. Dla mnie bomba. 8/10. Dzięki Łuki!

Karolina i Basia spisały się na medal! Dużo piw od nich dostałem, ale te dwa to praktycznie najwyższa półka. Jeśli kraft w Nowej Zelandii wypuszcza takie piwa, to... aufwiedersehen!

Zobacz także

2 komentarze

  1. Tomku, piłyśmy dużo piw, widziałeś zdjęcia, czułam te smaki, ale jak czytam o nich u Ciebie na blogu, to wspomnienia wracają :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy