Butcher's Tears

08:00

Ostatnim punktem w przeglądzie amsterdamskich browarów jest Butcher's Tears. Łzy Rzeźnika zaznaczyłem sobie na swojej mapce "must see" tylko jako opcję, ale okazało się, że po odpoczynku w Volndelpark to już tylko rzut beretem. Park z jednej strony zaczyna się koło Rijksmuseum, a z drugiej znacznie mniej przypomina Amsterdam znany z pocztówek. Mijamy kilka przecznic i skręcamy w niezbyt zachęcającą uliczkę, na której końcu przyczaił się browar. Choć to nieco odpychająca okolica przemysłowa, to wczesnym popołudniem zajmujemy ostatni wolny stolik na prowizorycznym ogródku.


Już wspomniany ogródek wygląda jakby był przygotowany z tego, co akurat okoliczni mieszkańcy wystawili do wyrzucenia, ale dopiero środek pubu uderza prostotą.


Do środka wchodzi się przez podnoszone do góry drzwi garażowe i pomieszczenie wygląda jak przydomowy garaż. Drugie pomieszczenie wygląda jak pokój dzienny i to właściwie wszystko. Browar właściwy znajduje się za ścianą, ale nie jest dostępny dla gości. Na sześciu kranach są wystarczająco ciekawe piwa, by się tam zahaczyć na dłuższą chwilę. Poza tym są liczne butelki, więc wybór robi się całkiem spory.


Łzy rzeźnika zostały założone przez imigrantów ze Szwecji - artystkę i piwowara. Niszowość artystki łatwo zauważyć w specyficznych grafikach, którymi nieśmiało posługuje się browar. Trafiłem chyba na jakiegoś świeżaka za barem, bo musiałem mu dłuższą chwilę tłumaczyć, że zamawiając barleywine, nie chcę żadnego wina, bo i te są w ofercie lokalu. Dopiero drugi barman słysząc naszą konwersację wytłumaczył mu, że chodzi mi o piwo Old Geezer.


Jestem dość przewidywalny w swoich wyborach, więc na pierwszy ogień poszło IPA i Super Saison. IPA (po lewej) zwie się The Native Are Restless i zostało uwarzone jako siódme piwo cyklu La Condition Humaine. Aromat jest delikatny i wypełniony owocami tropikalnymi i karmelem,. W smaku jest dość słodko na początku, karmelowo z niezbyt dużą goryczą. Nie kontruje ona dostatecznie mocno owocowej słodyczy, przez co karmel jest zbyt uwydatniony. Niemniej jednak to całkiem fajna IPA. 6,5/10. Wspomniany super saison to Far Out. Czemu określony został mianem super? Ano piwo zawiera 9% alkoholu. Tak mocny belg to coś dla mnie, szczególnie że piwo bardzo przypomina jasne i mocne piwa z Belgii. Brzoskwinie, przyprawy, nieco sianka, miód i spora, może nieco alkoholowa, wytrawność w posmaku, która fajnie gra z ziołową goryczką. Ja lubię takie piwa - 7,5/10.


W ramach starej zasady, że kolejne piwo nie może być słabsze (bardzo mi odpowiada ta zasada), sięgnąłem po butelkowego RISa - Tenebrae. 13,5% to nie przelewki. W aromacie dominuje popiół, karmel i czekolada, ale w smaku już dzieje się ciut więcej. Mocno rozgrzewające piwo cieszy nutami wiśni, rodzynek, sporą goryczą i wytrawnością. Wypiłem zaskakująco szybko i nogi nieco zmięły. Bardziej niż dobre piwo. 7,5/10.


Wspomnianego Old Geezera zabrałem na łajbę i rejs po kanałach. Okazał się przesłodzonym bardzo płaskim barleywinem. Karmel i owoce sprawiły, że był gęsty, ale bez większej głębi, za to z wyraźnym alkoholowym posmakiem. Nie czerpałem z niego spodziewanej przyjemności. 5/10.

Piwa z Butcher's Tears są smaczne, a i samo miejsce na tyle ciekawe/hipsterskie, że warto tam się pofatygować. Nie dla wystroju i klimatu, ale zdecydowanie dla piwa. Otwarte od środy do niedzieli, więc warto zaplanować.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy