Browar Lwówek

08:02

Leżący na Bobrem Lwówek Śląski może pochwalić się bardzo bogatą historią, sięgającą prawdopodobnie XII wieku. Co ciekawe jednym z najstarszych dokumentów związanych z losami miasta jest otrzymane od księcia Henryka I Brodatego prawo warzenia piwa i prawo mili (karczmy, targi, kramy, piekarnie i składy znajdujące się w tej odległości od miasta są jego własnością). Było to w 1209 roku i taka data widnieje w logo browaru. Oczywiście nie powstał on wtedy... 


Historię i teraźniejszość browaru poznawaliśmy wraz z głównym technologiem Browarów Regionalnych Jakubiak, do których należy browar w Lwówku, Pawłem Zarychtą.

Przez pierwsze kilkaset lat piwo w Lwówku warzone było w folwarkach i domach. Tak zresztą było na całym świecie do czasów rewolucji przemysłowej. Duży browar miejski powstał w XVIII wieku, a pod jego koniec był największym budynkiem przemysłowym w mieście. Na początku XIX wieku warzył średnio ponad 74 hektolitry piwa rocznie. Browar przeszedł kryzys końcem XIX wieku - nie był w stanie dopasować swojej formy do raczkującego kapitalizmu i w 1867 roku zaprzestał działalności. Na szczęście tylko do roku 1871, gdy został przejęty i zmodernizowany - powstała wtedy nowa słodownia i zakupiono maszynę parową do produkcji sztucznego lodu. Działalności browaru nie zakłóciły wojny, a piwo z browaru kupowała dla swoich żołnierzy armia niemiecka. Pracę przerwała obawa przez zbliżającą się armią radziecką w 1945 roku, ale nie na długo. Browar Lwówek był jednym z pierwszych zakładów przemysłowych uruchomionych w mieście po wojnie. Kolejne problemy browaru i zawirowania wokół niego to już współczesna Polska i starcie z browarami koncernowymi. Najpierw prywatyzacja, później przejęcie kapitału przez niemieckiego przedsiębiorcę Wolfganga Bauera, a następnie nieudana walka z zadłużeniem i konflikt z władzami samorządowymi. Tak oto w 2007 roku zakończył działalność browar o wielkiej tradycji. W 2010 roku browar wznowił działalność po przejęciu go przez Marka Jakubiaka.

Browar Lwówek znajduje się nieopodal rynku miasta i przylega do miejskich murów. Historyczny charakter budynków robi bardzo fajne wrażenie. Kiedyś zajmował jeszcze więcej miejsca, a ulica Zamkowa, przylegająca do terenu browaru od wschodu, była wewnętrzną ulicą w browarze. Na przeciwko głównego wejścia niszczeje stary budynek słodowni, którego spotyka przykry los opieki ze strony konserwatora zabytków. Nikomu nie będzie się opłacało z tym nic zrobić, a prędko się pewnie nie zawali. 

Korytko brzeczkowe nie jest już używane. Cała reszta tak.

Paweł Zarychta zabrał nas na spacer przez proces technologiczny. Co ciekawe w Lwówku funkcjonują obok siebie dwie warzelnie. Wciąż użytkowana jest stara z 1974 roku, szczególnie przydatna przy warzeniu metodą dekokcji (oddzielania części zacieru w czasie przygotowywania brzeczki /zacierania/ i gotowaniu go w osobnym kotle, a następnie zwracania go do poprzedniego naczynia). Ma pojemność ponad 120 hektolitrów. W 2016 roku rozpoczęto instalowanie nowej warzelni o identycznej pojemności, której działanie zainaugurowane zostało w 2017 roku. Na tę okoliczność etykiety piw w niej uwarzonych zyskały znaczek "Nowa Warzelnia"


Nowoczesna warzelnie błyszczy się i połyskuje w nieco mrocznym pomieszczeniu. Kilkudziesięcioletnia linia rozlewnicza od niedawna nie jest używana. Co ciekawe piwo nie jest rozlewane w Lwówku, a przewożone cysternami do Bojanowa i tam umieszczane w szklanych opakowaniach. Cała operacja jest przygotowana i zaplanowana tak, aby piwo wieczorem znalazło się w cysternie, a nad ranem rozpoczął się rozlew w Browarze Bojanowo. Szybko i bez ryzyka. Jedną z najfajniejszych rzeczy, którą widzieliśmy/której nie widzieliśmy, było piwo fermentujące w otwartych kadziach. Wielkie miedziane wanny były akurat puste, więc nie doświadczyliśmy widoku tworzących się na wierzchu fermentującego piwa "baranków". Niemniej robią fantastyczne wrażenie. Rury systemu chłodzenia w każdej kadzi poprowadzone są inaczej i wymagają różnych wygibasów od pracowników własnoręcznie czyszczących zbiorniki.


Wielkie zbiorniki leżakowe zawsze wprawiają mnie w osłupienie. Tak samo było i tutaj. Pomieszczenie z nimi kojarzy mi się z wnętrzem atomowego okrętu podwodnego. Wielgachne leżące potwory mają pojemność ok. 150 hektolitrów i jest ich kilkadziesiąt. 

U góry po lewej budynek słodowni (nie należy /jeszcze/ do browaru), a niżej śrutownik - do mielenia słodu.

Integralną częścią browaru jest także Muzeum Browarnictwa, w którym można obejrzeć birofilia z około czterdziestu historycznych browarów z okolicy. To inicjatywa samego Marka Jakubiaka, który poza tym, że jest przedsiębiorcą i politykiem, jest entuzjastą historii. Ja ze szczególnym uznaniem patrzyłem na szklane eksponaty. Na zakończenie przyjrzałem się jeszcze rozlicznym nagrodom, jakie otrzymał browar i zakupiłem przegląd dostępnych w sklepiku piw.


Po tym jak dzień wcześniej wypiłem bardzo smacznego Lwówka Jankesa na rynku w Lwówku, także i ten był w dobrej formie. Bez tony karmelu, z przyjemnym profilem chmielowym. Z takim aromatem i smakiem może wojować na półkach. Sporym zaskoczeniem okazał się American Wheat. Choć nie należę do fanów stylu, to w ogromnym upale, jaki wtedy panował, wszedł znakomicie, był rześki, a chmielowość ładna i spora. Porter 18° jest na stałym przyzwoitym poziomie, fajnie niezobowiązujące, ale i niczym nie zaskakujące piwo. Dobre, jeśli ktoś nie chce złoić się porterem bałtyckim. Gorzej z jasnymi lagerami, które są do siebie bardzo podobne. Słodowe, z marną goryczką i niewielkim udziale chmielu w smaku. Jeśli miałbym do jakiegoś wrócić, to do Ratuszowego, którego mocną stroną jest pełnia. Kiedy prosiłem o jedno piwo każdego rodzaju, nie pomyślałem, że w zestawie znajdzie się też Malinowe. Mój błąd. Rozumiem, że piwo znajdzie swoje fanki, bo nawet smak maliny przyzwoity. Mnie picie tego przyprawiło jednak o malignę.

Serdecznie dziękuję za miłe przyjęcie nas. Dziękuję także za telefon głównemu piwowarowi, który rozwijał kilka moich wątpliwości. Polecam odwiedzić Lwówek Śląski i Browar Lwówek. Czuć ducha historii, a i duch kraftu nieśmiało się tam unosi. Przykry w tym wszystkim jest tylko stosunek władz miasta do browaru. Kiedy wreszcie zaczniemy wspierać i doceniać to, co lokalne. Nie tylko kasa się liczy.

Źródła:

Zobacz także

4 komentarze

  1. Ktoś coś pokręcił 74 hektolitrów rocznie ? Stary kocioł 120 ht. Natomiast kilkadziesiąt zbiorników po 150 hl. ..poprawcie mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 74 hekto to dane sprzed 200 lat.
      "Stary" kocił, w sensie poprzedni, nie jest aż tak stary. W browarze pojawił się ponoć w latach 70. ubiegłego wieku.
      Pozostałe rzeczy się zgadzają - kotły (stary i nowy) mają ok 120 hl, a tanki od 147 do 151 hl.

      Usuń

Obserwatorzy