Pivovar Lod'
08:00
Za każdym razem, gdy patrzę na piwną mapę Pragi, tej czeskiej oczywiście, mam wypieki na twarzy. Mnogość browarów sprawia, że musiałbym jechać na co najmniej tydzień, aby z grubsza przyjrzeć się tym, których jeszcze nie znam. A co z odwiedzeniem ulubionych? Gdy w wakacje jechaliśmy tam na dwa dni, do wypieków doszły puste oczodoły, bo same gałki wystrzeliły na orbitę. Otwarty w tym roku browar znajduje się na... łodzi. Piwny "rejs" odbywa się na Wełtawie, a Pivovar Lod' zacumował praktycznie w samiutkim centrum miasta - z grubsza między Klasztorem św. Anny Czeskiej a Letnenskimi Sadami. Na Wełtawie oczywiście.
Latem Wełtawa to miejsce sielskie, anielskie. Co chwila przepływają turystyczne rejsy, a spacerowicze dokarmiają łabędzie i kaczki. Tu gdzie byliśmy, nurt leniwie dopływał do zakola, by następnie skierować wody rzeki pod słynny Most Karola. Wśród kilku cumujących statków wycieczkowych najciekawszym jest ten, który przybił najbliżej Mostu Štefánika. Właśnie na tej 53-metrowej łajbie znajduje się browar Łódź.
Wnętrze także nie pozostawia wątpliwości, że to statek. Zostało odnowione, ale na szczęście pozostało w duchu marynistycznym. Dzięki iluminatorom wychodzącym na rzekę nie sposób zapomnieć, gdzie jesteśmy. Delikatne bujanie, które wzmaga się, gdy obok coś przepływa, tylko dodaje klimatu. Wystrój jest wspaniały, nowoczesny, ale dzięki subtelnej ręce dekoratora wnętrz także ciepły. Na obu burtach poustawiane są książki, a najniższy pokład wzbogacony został o zabytkowy motocykl. Moim zdaniem kapitalna atmosfera.
Oczywiście samo to nie robiłoby takiego wrażenia, gdyby nie wyeksponowany sprzęt do warzenia. Tuż przy głównym wejściu stoi zwrócona przodem do baru dwunaczyniowa warzelnia o pojemności 500 litrów. Za nią stoją cztery otwarte (!) fermentory. To po prostu piękne. Piętro niżej znajduje się wszystkie szesnaście tanków leżakowych. Browar warzy kilka dni w tygodniu (my trafiliśmy na sprzątanie warzelni), a docelowo ma mieć roczne wybicie na poziomie 1500 hektolitrów. Szybkie przeliczenie wskazuje, że może być to trudne do uzyskania.
Poza dwoma zadaszonymi pokładami jest jeszcze letni taras na górze, co w sumie daje trzy pokłady. Masa miejsca dla ludzi spragnionych dobrego piwa i żarełka, bo to oczywiście jest serwowane. Ceny są umiarkowane, a jakości niestety nie sprawdziliśmy (czego szczególnie żałowała Gosia, po obiad w kolejnym browarze jej zwyczajnie nie smakował). W karcie zawsze dostępne są trzy stałe piwa i kilka warzonych sezonowo.
Zdecydowałem się na 10°, dwie 13° i jedną 16°. Na szczęście nie kończy się stopniach i lagerach. 10° nazywa się Legie i jest klasyczną desitką. W smaku pojawia się delikatne masełko, ale i tak dominują czeskie, lekko ziołowe chmiele. Jest klasycznie i przede wszystkim nie wodniście. 6/10. Pierwsza 13° to tmave Monarchie. Tu dominuje palony słód i lekko suszona śliwka, przez co smak przypomina nieco kompot świąteczny. Spoko piwo, choć ciut wodniste. 6/10. Druga 13° to APA. Pachnie czerwonymi owocami z dominującą maliną, może tylko nieco zbyt lekko. Gorycz bardzo subtelna przez co piwo ma słodkawy charakter. Bardziej niż ok. 6,5/10. Najciekawsza jest jednak - jak zgadywałem - 16° IPA. Czerwone owoce mieszają się tu z cytrusami, gorycz jest wyraźna i owocowa, troszkę kojarząca się z zestem, a i pełnia bardziej niż przyzwoita. W skrócie to takie IPA, które bardzo lubię. 7/10.
To miejsce mogę tylko polecać. Świetny klimat, dobre piwa i rewelacyjna lokalizacja. Jak dla mnie to praskie Musím navštívit.
Latem Wełtawa to miejsce sielskie, anielskie. Co chwila przepływają turystyczne rejsy, a spacerowicze dokarmiają łabędzie i kaczki. Tu gdzie byliśmy, nurt leniwie dopływał do zakola, by następnie skierować wody rzeki pod słynny Most Karola. Wśród kilku cumujących statków wycieczkowych najciekawszym jest ten, który przybił najbliżej Mostu Štefánika. Właśnie na tej 53-metrowej łajbie znajduje się browar Łódź.
Wnętrze także nie pozostawia wątpliwości, że to statek. Zostało odnowione, ale na szczęście pozostało w duchu marynistycznym. Dzięki iluminatorom wychodzącym na rzekę nie sposób zapomnieć, gdzie jesteśmy. Delikatne bujanie, które wzmaga się, gdy obok coś przepływa, tylko dodaje klimatu. Wystrój jest wspaniały, nowoczesny, ale dzięki subtelnej ręce dekoratora wnętrz także ciepły. Na obu burtach poustawiane są książki, a najniższy pokład wzbogacony został o zabytkowy motocykl. Moim zdaniem kapitalna atmosfera.
Oczywiście samo to nie robiłoby takiego wrażenia, gdyby nie wyeksponowany sprzęt do warzenia. Tuż przy głównym wejściu stoi zwrócona przodem do baru dwunaczyniowa warzelnia o pojemności 500 litrów. Za nią stoją cztery otwarte (!) fermentory. To po prostu piękne. Piętro niżej znajduje się wszystkie szesnaście tanków leżakowych. Browar warzy kilka dni w tygodniu (my trafiliśmy na sprzątanie warzelni), a docelowo ma mieć roczne wybicie na poziomie 1500 hektolitrów. Szybkie przeliczenie wskazuje, że może być to trudne do uzyskania.
Poza dwoma zadaszonymi pokładami jest jeszcze letni taras na górze, co w sumie daje trzy pokłady. Masa miejsca dla ludzi spragnionych dobrego piwa i żarełka, bo to oczywiście jest serwowane. Ceny są umiarkowane, a jakości niestety nie sprawdziliśmy (czego szczególnie żałowała Gosia, po obiad w kolejnym browarze jej zwyczajnie nie smakował). W karcie zawsze dostępne są trzy stałe piwa i kilka warzonych sezonowo.
Zdecydowałem się na 10°, dwie 13° i jedną 16°. Na szczęście nie kończy się stopniach i lagerach. 10° nazywa się Legie i jest klasyczną desitką. W smaku pojawia się delikatne masełko, ale i tak dominują czeskie, lekko ziołowe chmiele. Jest klasycznie i przede wszystkim nie wodniście. 6/10. Pierwsza 13° to tmave Monarchie. Tu dominuje palony słód i lekko suszona śliwka, przez co smak przypomina nieco kompot świąteczny. Spoko piwo, choć ciut wodniste. 6/10. Druga 13° to APA. Pachnie czerwonymi owocami z dominującą maliną, może tylko nieco zbyt lekko. Gorycz bardzo subtelna przez co piwo ma słodkawy charakter. Bardziej niż ok. 6,5/10. Najciekawsza jest jednak - jak zgadywałem - 16° IPA. Czerwone owoce mieszają się tu z cytrusami, gorycz jest wyraźna i owocowa, troszkę kojarząca się z zestem, a i pełnia bardziej niż przyzwoita. W skrócie to takie IPA, które bardzo lubię. 7/10.
To miejsce mogę tylko polecać. Świetny klimat, dobre piwa i rewelacyjna lokalizacja. Jak dla mnie to praskie Musím navštívit.
2 komentarze
1500h/rok? Może być trudno :) zwłaszcza, że to jest prawie 500L warzenia dziennie :)
OdpowiedzUsuńJeśli warka to 5 hekto, to w teorii da się to zrobić. No ale trzeba przez 300 dni w roku walić pełne wybicie, a piwo musi zejść.
Usuń