Beer Cup 2018 - Epizod II - relacja

11:30

Choć wydawało mi się przez chwilę, że w czwartkowy wieczór jest w Absurdalnej nieco luźniej niż zwykle, to jednak i tak nie było gdzie usiąść. Życzę każdej knajpie takich luzów w środku tygodnia. Myślę sobie, że jest w Katowicach miejsce na wiele różnych imprez niekoniecznie identycznych jak bitwy piwowarów Beer Cup. To właśnie wczoraj druga potyczka sprowadziła na ul. Dworcową tłum spragniony poznania jednego z nudniejszych stylów światowego piwowarstwa. Nudnego z tego powodu, że mild - bo o nim mowa - sprawdza się najlepiej jako piwo do bezrefleksyjnego wlewania w siebie. Czy dzięki pięciu domowym warkom udało nam się odnaleźć w tym piwie potencjał? No i oczywiście kto wygrał bitwę? O tym dalej!


Iwona Gruszka z Arturem Lesiakiem, Dawid Wykręt, Michał Jureczek, Andrzej Globisz i Wojtek Trząski dzielnie stawili się na miejscu z przekonaniem, że mild to trudna rzecz, mało kto u nas pił, nikt wcześniej nie warzył i nic nie wiadomo. Bez tradycyjnego opóźnienia bylibyśmy jak dzieci we mgle - złapani albo w kolejce do baru, albo w kibelku. A tak spokojnie do 19:15 można załatwić wszystkie potrzeby, przygotować aparat i ruszyć na spotkanie z konkursowymi piwami. 


Bardzo mi się podoba to, że na bitwy wciąż przychodzi cała masa domowych piwowarów. Ich plecaki pękają w szwach, pod stołami odbywają się wymianki, a na stołach wspólne degustacje. Na kranach znów było sporo ciekawych rzeczy - bardzo smakował mi porter bałtycki z Browaru Ukiel, bardzo klasyczny i godny polecenia. Siorbnąłem też leżakowane w beczce Deep Dark Sea, w którym beczka przejęła ster, a wanilia całkowicie zdominowała smak. No ale to tylko łyk. Jeśli chodzi o milda, to degustacja przy naszym stoliku i rozmowy z innymi osobami zapowiadały kompletny rozstrzał głosów. Czy tak było w istocie? W końcu nawet siedzący przy stole piwowarzy nie byli w stanie rozpoznać swoich piw.


Nawet bardziej. To zdecydowanie najbardziej wyrównana bitwa ze wszystkich do tej pory. Różnica między pierwszym i ostatnim miejscem to tylko 12 głosów, a gdyby trzy osoby zagłosowały nie na Artura i Iwonę, a na Wojtka, to jego oglądalibyśmy w ćwierćfinale (a tak może się cieszyć ew. rolą rezerwowego). Komplet wyników prezentuje się następująco:

  1. Biýreczek (Michał Jureczek) - 43 głosy - próbka numer 5,
  2. Hołda Chmielu (Iwona Gruszka i Artur Lesiak) - 38 głosów - próbka numer 3,
  3. Trząski (Wojciech Trząski) - 33 głosy - próbka numer 2,
  4. Browar Kopiec (Dawid Wykręt) - 32 głosy - próbka numer 1,
  5. Łysa Żmija (Andrzej Globisz) - 31 głosów - próbka numer 4.

Serdecznie gratulacje dla zwycięzców! Zrobiliście najlepsze mildy! Czas na piwo!;) Dla mnie wniosek jest taki - mild ma potencjał, nie tylko jeśli uwarzymy go w wersji historycznej o gęstości 17° Blg. Z jednej strony jest leciutkie pod każdym względem, a z drugiem ma bardzo duży potencjał owocowy (jak np. mocny posmak śliwkowy w jednym z piw, które nie wygrało). Mild jest stworzony do przepuszczania go przez pompę i podawania w ten sposób, znacznie podbija to jego jego gładkość i puszystość, czego brakuje temu lekkiemu, nisko wysyconemu piwu. 

Kolejna bitwa piwowarów za dwa tygodnie - 8. lutego, kiedy to będziemy spijać żytnie IPA. Super!! Informacja z pierwszej ręki jest taka, że najprawdopodobniej na początku lutego (po zjeździe PSPD) poznamy style piwa, z którymi mierzyć się będą piwowarzy w kolejnych etapach Beer Cup. Do zobaczenia!

Na koniec jeszcze bonus


Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy