Beer Cup 2018 - Epizod VII
08:36
Czas między kolejnymi bitwami mija mi tak szybko, że tym razem prawie nie ogarnąłem maili do piwowarów. Ci szczęśliwie stanęli na wysokości zadania i na moje pytania odpowiedzieli bardzo szybko. Siódma bitwa to powrót do Absurdalnej i spotkanie ze stylem, który jest ekstremalnie mało popularny w naszym kraju. Jest to historycznie charakterystyczny dla zachodniej części USA california common. Jak zinterpretują go piwowarzy domowi dowiemy się już w czwartek. Teraz możecie za to dowiedzieć się, którzy piwowary będą za to odpowiedzialni.
Dziś spotkanie z browarami domowymi Brogar, Uroboros, Harpagan, Nuta i Golec bRowary.
California common zwany także jest steam ale, co oznacza piwo parowe. Renesans tego typowego dla XIX-wiecznej Kalifornii stylu nastąpił dzięki browarowi Anchor. W 1965 roku Fritz Maytag przejmuje podupadły Steam Brewery i rozpoczynając warzenie kilku piw staje się forpocztą piwnej rewolucji w USA. Piwo parowe (steam ale) jest jednym z najważniejszych w historii browaru. Nieco zapomniany styl warzony był dla kalifornijskich robotników i rzekomo uchodził za piwo podłe. Nawet Maytag nie jest powiem skąd pochodzi nazwa piwa. Legenda głosi, że kiedy niegdyś otwierano takie piwo, to z butelek wydobywała się para - efekt refermentacji piwa. Inna teoria jest taka, że większość browarów w tamtym okresie używała maszyn parowych do produkcji piwa. Najważniejsze jest to, że jest to piwo hybrydowe - niby lager, jednak fermentowany i leżakowany w temperaturach charakterystycznych dla ejli. W zamierzchłych czasach piłem Steam Ale z Anchora i bardzo mi smakował. Jestem bardzo ciekaw tych domowych eksperymentów.
Pierwszym chwilowym Kalifornijczykiem jest Łukasz Kipka, który reprezentuje browar Brogar. Jest inżynierem automatykiem z wykształcenia i pracuje w zawodzie - w branży motoryzacyjnej. Poza piwowarstwem lubi pograć ze znajomymi w planszówki, pojeździć na rowerze, pośmigać na nartach. Lubi też podróże. To jego pierwszy konkurs! Nie dość także, że to jego pierwsze uwarzone california common, to do tej pory nie zdarzyło mu się jeszcze pić piwa w tym stylu.
Łukasz warzy piwo już ponad 4 lata. "Pasja zaczęła się dosyć nietypowo - mówi Łukasz - Z racji tego, że lubię grać ze znajomymi w planszówki, natknąłem się w sieci na projekt crowdfoundingowy na wspieram.to. Ludziska zbierały hajsy na wydanie gry o prowadzeniu browaru "Piwne Imperium". Udało im się go zrealizować, a ja razem z gierką otrzymałem zniżkę na zestaw sprzętu dla piwowarów domowych w jednym ze sklepów internetowych".
Łukasz lubi wszelakie piwa z szeroko pojętego kraftu, poza nudną Belgią. "Ale witeczka czy kurdupla chętnie chlapnę. Jak dotąd najbardziej mnie jednak powalił RIS z De Molena".
"Generalnie dużo podróżuję, aczkolwiek nie są to stricte piwne podróże. Oczywiście zawsze staram się próbować wyrobów browarniczych w odwiedzanych miejscach i muszę przyznać, że w naszym pięknym kraju jest naprawdę dobrze, jeśli chodzi o piwo" - kończy optymistycznie Łukasz. Dzień po bitwie rusza na wakacje do Wietnamu i to jest naprawdę ciekawy kierunek!
Browar Harpagan uosabia Kamil Świercz. Piwo warzy od 2014 roku i choć do tej pory nie osiągał sukcesów w konkursach, to ma nadzieję, że Beer Cup zmieni to istotnie. Lubi książki - szczególnie Stephena Kinga, którego jest ogromnym fanem, ale też Grahama Mastertona, Deana Koontza i innych autorów horrorów. W wolnych chwilach lubi pograć na konsoli Sony lub wsiąknąć w niedawno poznany Netflix. To piwo jest jednak jego główną pasją.
- Od czego zaczęła się Twoja piwna pasja Kamil?
- Pierwsze piwo uwarzyłem z brekitu w marcu 2014 roku. Było to IPA z Coopersa. Samym piwem interesowałem się jednak dużo wcześniej. Zawsze chciałem testować nowe piwa, choć na początku piłem po prostu inne odmiany jasnego lagera. Na poważnie zacząłem zgłębiać temat sięgając po piwa z browarów regionalnych. Ciechan Pszeniczne, Jurajskie Bursztynowe, Kostancin Czarny Dąb - po te piwa jeździłem przez pół Zabrza, do jedynego sklepu ze sporym wyborem piw. W tym okresie także dowiedziałem się o Grand Championie i będąc na wycieczce w Żywcu spróbowałem belgian pale ale wg receptury Doroty Chrapek. Z gwinta. W miedzy czasie odwiedzałem serwis browar.biz, ale głownie był to dział o piwach polskich. Zaglądając do działu forum o piwie domowym i czytając posty mało co zrozumiałem i początkowo porzuciłem temat. Kilka lat później trafiłem na kanał Tomasza Kopyry, który w tamtym czasie nagrywał serie o warzeniu w domu. No i wtedy złapałem bakcyla, który trwa do dziś.
- Masz ulubione style piwne? Które piwa były najlepszymi w Twoim życiu?
- Myślę, że najbardziej lubię stouty i to nie koniecznie te potężne imperialne, a owsiane, wytrawne oraz milk stouty. Nie mam najlepszych piw życia, ale z piw które piłem przez ostanie miesiące to najbardziej utkwiło mi w pamięci DODO z Artezana. Było to coś dla mnie nie spotykanego, zaczynając od wyglądu po smak i specyficzne kłucie w gardło.
- Które aktualne trendy w polskim piwowarstwie Ci się podobają, a które niekoniecznie?
- Podoba mi się ogólny rozwój polskiego piwowarstwa i większy dostęp dobrego piwa. Uważam, że na kraftowej scenie europejskiej nie mamy się czego wstydzić. Chciałbym jedynie, aby wyrzucić skrót IPA z stylu milkshake, a zamienić go na po prostu na Milkshake ALE. Trochę również brakuje mi klasycznych stylów w wykonaniu polskich browarów.
- Jak Twoim zdaniem powinno smakować piwo w stylu california common?
- Nigdy nie warzyłem piwa w tym stylu i nie miałem zamiaru. Przed losowaniem kategorii najbardziej nie chciałem trafić na biere de garde i właśnie california common. Byłem trochę zaintrygowany, że właśnie trafiłem na ten styl, ale trzeba było podjąć rękawicę. Zrobiłem przegląd receptur na polskich i amerykańskich forach. Ułożyłem recepturę inspirując się trochę klonem Anchor Steam i uwarzyłem to piwo. Później zakupiłem butelkę Steam beer i stwierdzam, że moje lepsze.
- Jaka była Twoja najfajniejsza piwna podróż?
- Pierwsza z piwnych podróży, to odwiedzenie browaru Tacoa na Teneryfie, o którym to dowiedziałem się przed wycieczka z twojego bloga. Piwo nie było jakieś wybitne, lecz dużo nadrabiała pogoda i piękny widok z ogródka przy lokalu. Druga podróż to odwiedziny pubu szkockiego Brewdoga w Edynburgu, do którego trafiłem podczas odwiedzin u znajomych - pozdro Natalia i Jacek! Świeże Punk IPA kegowane 3 dni wcześniej naprawdę robiło robotę.
- Dzięki serdeczne za rozmowę!
Browar Uroboros tworzą Maciej Sitarz i Bartłomiej Węglowski. Maciek jest pracownikiem nc+, zrobił licencjat na UŚ, a magisterkę z informatyki na UE. Jego zainteresowania to: gry komputerowe, gry fabularne, rekonstrukcja historyczna (szczególnie okres wczesnego średniowiecza – tereny Skandynawii), literatura fantasy (w szerokim tego słowa znaczeniu) muzyka folkowa i folkmetalowa oraz muzyka dawna. Jest byłym basistą Othalana oraz muzykiem sesyjnym (gitara, saz) u Dziewanny. Sława! Bartek zrobił magisterkę ze zdrowia publicznego na SUMie, a obecnie jest pracownikiem Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Jest fascynatem sportów walki, w szczególności najbardziej wszechstronnej odmiany (MMA). Oprócz tego interesuje się dobrymi filmami oraz serialami, a także grami komputerowymi.
- Od kiedy warzycie swoje piwo i skąd wzięła się Wasza pasja?
- Jeżeli pamięć nas nie myli, to zaczęliśmy w październiku roku 2016. Myśl powstawała we mnie - mówi Maciek - od dłuższego czasu, czy to przez różnych blogerów piwnych – Chmielokracja, Kopyr, Polskie Minibrowary, śp. Browar Elefant, czy też przez miejsca, w których pracowałem, a gdzie znajdowały się krafty. Historia niezbyt odkrywcza, ale jakaś - śmieje się - Dodatkowo chciałem sprawdzić, czy dam radę zrobić coś lepszego niż w sklepie. W tym samym czasie Bartek – współzałożyciel i nazwodawca – stwierdził, że „wchodzi w to”. Wyszło… różnie. W zestawie, który zamówiliśmy znajdował się brewkit lagera. Jak dzisiaj wracam myślami do tej warki, to uważam że nie powinniśmy w ogóle jej wyciągać na światło dzienny. No ale kto nie próbuje, ten się nie uczy. Potem już poszło z górki. Stout z kakaowcem, modyfikowany brewkit z jałowcem oraz chmielem. No i nasza pierwsza warka z zacieraniem - nudna Belgia, czyli zestaw surowców na belgian blond ale. Potem potoczyliśmy się jeszcze szybciej - grodziskie, porter angielski, świąteczne ale… tyle z rzeczy przeszłych. Aktualnie leżakują u nas dwie warki california common oraz piwo na bazie receptury z warsztatów archeologicznych. Na Beer Cup powinno być gotowe.
Maciek |
- Maci ulubione style piwne? Które piwa były najlepszymi w Twoim życiu?
- Wszystko co dobre - mówi Maciek - a tak na serio, to staram się pić wszystkiego po trochu, czasami trafi się sztosik, czasami sztos, a czasami okrutnik. Doceniam piwa mocne, palone, kawowe, gęste oraz dymione, czyli wszelkiego rodzaju portery oraz risy. Aczkolwiek nie pogardzę również owocowym IPA czy lekkim pszeniczniakiem. Tak jak pisałem wcześniej, wolę być otwarty, bo za dużo dobrych rzeczy przejdzie mi koło nosa, jednak do dzisiaj lekko wzbraniam się przed piwami mocno chmielowymi. Na początku mojej przygody z kraftami wypiłem mocno chmielone piwo i blizna została do dzisiaj, ale niezmiennie moim ulubionym pozostaje Porter Bałtycki z Browaru Widawa – wszystkie rzeczy, które lubię spotykają się w tym piwie i trzymają się w braterskim uścisku.
- Podobnie jak i Maciek - rzecze Bartek - jestem otwarty na różne style, choć nie ukrywam, że eksperymentuję znacznie mniej – zwykle Maciek przynosi coś ciekawego do mieszkania i próbujemy, tak w przypadku sztosów lub czegoś, co tak się zapowiada, ale zdarza się nam spróbować z ciekawości na przykład takie Książęce IPA. Jeśli chodzi o gusta, od dłuższego czasu preferuję przede wszystkim IPA i APA, zarówno w wersji butelkowej, jak i z kranu w pubie. Lubię piwa dobrze nachmielone, ale także rześkie, z żywymi aromatami owoców, ale nie pochodzącymi z dodatku aromatów. Ciężko mi wskazać jedno najlepsze piwo jakie piłem w życiu – ale na pewno zaliczyłbym do nich Tornado z Hołdy Chmielu, a także Komes Porter Bałtycki.
- Które aktualne trendy w polskim piwowarstwie Wam się podobają, a za które palilibyście na stosach?
- Nie zdelegalizował bym niczego - mówi Maciek - Trendy były, są i będą. Przynoszą zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Nawet jeżeli coś mi się nie podoba, to zazwyczaj można się z tego czegoś nauczyć. Osobiście chciałbym, żeby powstał trend na małe butelki w polskim krafcie. Można więcej spróbować i jest taniej.
- Ciężko powiedzieć, co by tu pochwalić, a co zganić - mówi Bartek – to zależne od punktu widzenia. Kampanie reklamowe, w tym te zawierające „aspekty edukacyjne”, które są następnie rozkładane na czynniki pierwsze i masakrowane, to na pewno słaba rzecz. Chciałbym przede wszystkim, by powstawało coraz więcej dobrych piw w rozmaitych stylach, by piwna rewolucja w Polsce nabierała rozpędu, a - co za tym powinno iść - ceny takich piw były dla szarego Kowalskiego bardziej przystępne – dzięki temu świadomość konsumencka w tym zakresie wzrośnie.
- Jak Waszym zdaniem powinno smakować piwo w stylu, który warzycie na Beercup?
- Szczerze - nie mamy pojęcia. Czytaliśmy opis stylu z BJCP oraz recenzje na forach. Przy próbie znalezienia typowego przedstawiciela tego piwa trafialiśmy na mur. Dlatego staraliśmy się bardziej wbić w widełki stylu, niż stworzyć jakąś wariację. Nie powiedzielibyśmy jednak, że brak w warce naszego stylu. Jednak jak już… lekko słodowe, chlebowe. Goryczka lekko wyczuwalna. Ciało średnie. Ze względu na to, że ma to być steam beer, powinno być średnio nasycone. Dodatkowo… może lekkie akcenty owocowe, ale głównie słodowość. Jeden podręcznik powie tak, drugi podręcznik powie inaczej, a opis na kartce do głosowania jeszcze co innego – o tym, które piwo najlepsze, zadecyduje lud.
- Jaka była Twoje najfajniejsza piwna podróż?
- Najprawdopodobniej to podróż do mojego rodzinnego miasta, Cieszyna - mówi Maciek - na festiwal Bracka Jesień. Niestety w kwestii stricte piwnych podróży nie jestem znawcą. Pamiętam za to moje najdroższe piwo w życiu - było to w Bergen w Norwegii. Poprosiłem barmana o jakieś ciemne piwo z lokalnego browaru. Z perspektywy czasu był to chyba zwyczajny stout, ale z perspektywy kursu korony norweskiej oraz mojego portfela było to chyba 70 złotych. Obecnie, mając większą piwną świadomość, znowu bym się wybrał do Norwegii, a dodatkowo także do Belgii i Czech w poszukiwaniu nowych doznań, krajobrazów oraz inspiracji.
- Ja do tej pory nie byłem nigdy typem podróżnika - ucina Bartek - więc żadnymi piwnymi podróżami pochwalić się nie mogę – ale myślę że wszystko jeszcze przede mną.
- I ja także mam taką nadzieję! Dzięki!
Browar Nuta tworzy Grzegorz Adamczyk - od listopada z pomocą swojego brata - Michała. Grzegorz na co dzień jest programistą i informatykiem. Marzy o podróży na zachodnie wybrzeże USA, by mieć okazję popróbować tamtejszych świeżuteńkich IPA. Chciałby także jechać do Belgii, aby zobaczyć browary, w których robione są piwa fermentacji spontanicznej.
- Od kiedy warzysz piwo i skąd wzięła się ta pasja?
- Śmieszna historia, bo zrezygnowałem z picia piwa na ponad 8 lat, ponieważ stwierdziłem, że nie będę pił piwa koncernowego, bo mi po prostu nie smakuje. Pewnego razu z ciekawości kupiłem Oki Doki z Pinty i można powiedzieć, że na nowo odkryłem smak piwa. Poznając bogactwo piwnego świata bardzo szybko pojawiła się myśl, aby zacząć warzyć samemu piwo w domu. Od tej decyzji przez dziewięć miesięcy zgłębiałem wiedzę dotycząca domowego, wyrobu piwa, a także kompletowałem potrzebny sprzęt. Pierwsza warka została uwarzona przeze mnie w maju 2016 roku. Warzę dopiero dwa lata i na koncie mam tylko 56 warek więc dopiero się rozkręcam.
W czasie warzenia session IPA w Olbrachcie - zdjęcie wziąłem z FP browaru. Pozdrawiam! |
- Masz ulubione style piwne? Które piwa były najlepszymi w Twoim życiu?
- Piwo rzemieślnicze to przed wszystkim poszukiwanie nowych i ciekawych smaków. Gdy widzę jakieś piwo z w ciekawym stylu bądź intrygującym dodatkiem, to na pewno po nie sięgnę. Jednak gdy chcę czegoś sprawdzonego, to mając wybór zdecyduję się na piwo w stylach: session IPA, west coast IPA czy witbier. Chętnie sięgnę także po dobrego RISa, najlepiej mocno palonego i czekoladowego. Podsumowując to staram się docenić dobrze wykonane piwo w każdym stylu.
- Które aktualne trendy w polskim piwowarstwie Ci się podobają, a które byś delegalizował?
- Podoba mi się, że coraz więcej browarów coraz poważniej traktuje "program leżakowania piw w beczkach". Powoli staje się normą, że pewne piwa długo leżakowane w beczkach wychodzą raz do roku i myślę, że powoli będziemy mogli dorównywać jakością w tej kwestiibrowarom zagranicznym . Zdelegalizowałbym z pewnością karmelowe IPA, choć mam świadomość, że karmel często nie pochodzi od użytych słodów, a ze specyfiki procesu technologicznego. Po prostu niektóre browary powinny popracować nad jakością swoich piw, minęły czasy kiedy beer geek kupił wszystko co było dostępne na rynku.
- Czy masz już sukcesy związane z konkursami piw domowych?
- Pierwsze piwo, które zdecydowałem się wysłać na konkurs, to była 14-ta warka. Okazało się, że wygrałem nim w kategorii session IPA w Kuźni Piwowarów i piwo według tej receptury zostało uwarzone w zeszłym roku komercyjne w browarze Jan Olbracht Rzemieślniczy. Drugi sukces, o którym warto wspomnieć, to zdobycie dwóch miejsc na podium XV KPD PSPD: II miejsce w kategorii American Stout i III miejsce w kategorii Polskie Pszeniczne. Poza tym było jeszcze kilka mniejszych sukcesów w konkursach piwowarskich - Wow, wow, wow!
- Jak Twoim zdaniem powinno smakować piwo w stylu california common?
- To raczej styl, w którym nie dzieje się za dużo. Więc piwo w tym stylu powinno mieć jak najmniej smaku - podobnie jak piwa koncernowe. Trochę nut opiekanych, tostowych, trochę estrów owocowych doprawionych lekkim karmelem - tak właśnie sobie wyobrażam ten styl. Gdyby nie bitwy to pewnie nigdy bym się nie zdecydował warzyć piwa w tym stylu.
- Oby piwo sprostało wymaganiom kapryśnej publiczności!
Golec bRowary to kooperacja Marka Zawady, Mariusza Wójcika i Jakuba Galasa. Mariusz w pracy zajmuję się badaniami rynku w handlu detalicznym, a jego hobby obok piwa i piwowarstwa jest muzyka. Regularnie uczęszcza na koncerty, nadal kupuje kasety, płyty CD i winyle oraz hobbistycznie pogrywa na gitarze. Interesuje się też szeroko pojętą historią, szczególnie jego regionu (Sosnowca, he he he - musiałem), jak i geografią. Marek to student prawa i administracji (2 kierunki!); lubi gdy jest dużo muzyki bez względu na gatunek - od elektroniki, przez indie rock, po hip hop. Jego pasjami są dobre kino, ostatnio czeskie i rosyjskie, Serie A (piłka nożna), koncerty i letnie festiwale muzyczne. Jakub jest studentem prawa, pasjonuje się matematyką, daje korki i jest niespełnionym nauczycielem.
- Od kiedy warzycie piwo i skąd wzięła się Wasza pasja?
- Warzeniem piwa zajmuję się dopiero od sierpnia 2017 roku - mówi Mariusz - kiedy to w końcu postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i pokazać, że blogiery (Mariusz tworzy blog Beer Emperor) coś też potrafią, prócz szkalowania. A tak na poważnie to posiadałem tylko wiedzę teoretyczną, która pozwoliła mi zacząć z zacieraniem (oczywiście z nieocenioną pomocą reszty ekipy), a aktualnie skupiam się na podrasowywaniu mojego warsztatu warzelniczego poprzez układanie receptur i przynajmniej dwa razy w miesiącu wcielanie ich w życie. Co by nie mówić, to samym piwowarstwem interesuję się od pierwszych edycji Beer Cup, aczkolwiek dopiero teraz się przemogłem, bo jak to śpiewał Bob Dylan: "ten kto nie jest zajęty swoim odrodzeniem, jest zajęty umieraniem".
- Od ponad roku - mówi Marek - nie jest to pasja, raczej małe hobby; znajomy, z którym wszedłem w krafty, mnie w to wciągnął, sporo mu pomagałem, uwarzyliśmy parę piw, potem zacząłem sam.
- Warzę od grudnia 2k16 - rzuca krótko Jakub.
- Macie ulubione style piwne? Które piwa były najlepszymi w Twoim życiu?
- Bardzo wkręciłem się w starą, klasyczną szkołę piwowarstwa. Być może dlatego, że gloryfikacja nowej fali przyćmiła zdrowy rozsądek wielu entuzjastom piwa, a ja jestem tu po to żeby ten defekt naprawić - śmieje się Mariusz - Moje ulubione style to niemiecki pils, szczególnie wersja niefiltrowana, tzw. kellerpils, wszelakie koźlaki, szczególnie weizenbocki, klasyczne portery bałtyckie, ale i w ostatnim czasie wszelakie dzikusy. A piwa? Wiadomo - warka warce nie równa, ale przytoczę tutaj Aventinusa ze Schneidera, Grünhopfen Pilsa od Shonramera, Shlüssel Alta czy z polskich Hops, Death and Taxes od Piwnego Podziemia.
- Nie mam takiego stylu - mówi Marek - po pobycie w Czechach stałem się fanem polotmavego, ale ogólnie najwięcej wypiłem stoutów i black IPA. Ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie CBS z Foundersa, miło wspominam pierwszą warkę Samca z Artezana i Black Mals and Body Salts z To Ol.
- Ulubiony styl milkshake IPA - mówi Jakub - kocham Shake the world z AleBrowaru - człowiek zastanawia się, jak oni się dogadują.
- Które aktualne trendy w polskim piwowarstwie Ci się podobają, a które nie?
- Nie stoję za żadnymi trendami - mówi Mariusz - wiec w tej kwestii się nie wypowiem, aczkolwiek jestem uczulony (nie będę oryginalny) na wynalazek zwany milkshake oraz określanie niektórych stylów nudnymi.
- Ja nie nadążam za polskimi trendami - mówi Marek - nie wiem co się teraz warzy, ale szanuję pomysł leżakowania w beczkach po różnych destylatach piw innych stylów niż barlewine i RIS, także pomysł na niskoalkoholowe piwa wydaje się fajny; nie jestem za to fanem trendu milkszejkowego.
- Podoba mi się pójście w kierunku piw lekkich, sesyjnych - zdelegalizowałbym leżakowanie w beczkach i piwa leżakowane w beczkach (RISy) - kończy nietypowo Jakub.
- Jak Twoim zdaniem powinno smakować piwo w stylu, który warzysz na Beercup?
- Legenda głosi, że nikt nie wie jak powinno smakować california common - śmieje się Mariusz - aczkolwiek balans pomiędzy ziołowo-kwiatową chmielowością, a stroną słodową ma grać główną rolę, IMO. Co by nie powiedzieć – jest to historyczny styl, a powiązań szukałbym gdzieś pomiędzy marzenem, polotmavym, czy lagerem wiedeńskim niźli amber ale.
- Podobnie do Jamarillo z browaru Birbant - dorzuca Jakub - Może i nie jest to wyznacznik stylu, ale podszedł mi zdecydowanie bardziej, niż Steam Beer.
- Powodzenia panowie! Mam nadzieję, że dogadaliście się przy warzeniu!
A my przekonamy się o tym wszystkim w czwartek! Niech wygrają najlepsi!
0 komentarze