Golem

08:56

Browar Golem to jeden z najbardziej wyrazistych projektów w polskim piwowarstwie rzemieślniczym. Założony przez trzech poznańskich piwowarów domowych swoją renomę zawdzięcza: (1) perfekcyjnym ciemnym mocarzom (to żaden rasizm!!!) ze szczególnym uwzględnieniem Lilith i Dybuka, (2) nietypowym połączeniom smaków i dodatkom, a w szczególności (3) bezkompromisowości Artura Karpińskiego, piwowara i twarzy browaru. Artur bardzo chętnie zabiera głos w różnej maści dyskusjach zarówno jako piwowar, fascynat rzemiosła i nowych smaków oraz autor bloga Beer, Bacon & Liberty. Teraz wspólnie z przyjaciółmi z Poznańskiej Loży Piwnej - Sebastianem Łęszczakiem i Michałem Kamińskim chce dołączyć Golema do polskiego topu producentów jasnych, mocno chmielonych piw. Jak smakowały mi Golemowe piwa w czasie Pandemii? Zapraszam do czytania!



Na tapet wjechało osiem piw browaru Golem. Jedno to kooperacja z Nepomucenem (uwarzone oczywiście w Szkaradowie), któremu wkrótce poświęcę także wpis. Siedem z nich wypiłem w domu, a jedno zabrałem w góry. Browar Golem po przygodzie w należącym do Browaru Czarnków browarze w Kamionce (nota bene drugi, zabytkowy Browar Czarnków przestał warzyć w wyniku pandemii COVID-19) swoją produkcję przeniósł do Browaru Sady, zaliczając po drodze romans z Browarem Jana. Możecie już skrollować...


Na pierwszy rzut poszedł White Dove - sour hoppy ale, a jeszcze konkretniej kwaśne IPA o zawartości alkoholu na poziomie 7,5%. Myślałem, że ten wygląd etykiet będzie docelowym po rebrandingu, ale okazało się, że kierunek jest nieco inny. Szkoda, bo bardzo mi się spodobała ta grafika. Już aromat zdradza, że piwo będzie solidnie kwaśne, łącząc ten specyficzny zapach z wyraźnymi owocami. I jest istotnie kwaśne, nawet bardzo. Dużo tu owocu grejpfruta i pomarańczowego albedo. Chmielowość jest intensywna i świetnie balansuje kwaskowość. Ta równowaga gra tu główną rolę i jest największą zaletą piwa, podobnie jak niewyczuwalny alkohol. Dla mnie bomba. Moja ocena: 4,3/5.


Idaho 7 Citra IPA odwołuje się do tradycji intensywnych i goryczkowych IPA. Robi to na tyle solidnie, że bez wątpienia nazywam to piwo IPA w starym dobrym stylu. Gorycz jest bowiem duża i długa. W smaku kojarzy mi się przede wszystkim z czerwonymi owocami (poziomka i czerwona porzeczka) oraz herbatą i jej ściągającym charakterem. Gdzieś w tle majaczy nutka ziemistości. To nietypowe chmielenie jest miłą odmianą po IPA na jedno kopyto. Nie jest to super rześkie piwo, ale też nie musi. Jest smaczne i solidne. Moja ocena: 3,6/5.


Nelson Sauvin Amarillo IPA to znów bardzo gorzkie piwo. Po raz kolejny Golem kontestuje trendy odrzucając zaokrąglone i pozbawione ostrych krawędzi IPA i daje nam "zbędną dziś" gorycz. Białe owoce w aromacie są, ale w odwrocie przed czerwonymi, kwiatowością i ziołowością. Jest to zdecydowanie IPA wymagające, nie soczkowate i znikające w kilkanaście sekund. Przyjemnie intensywne, ale na pewno nie rześkie. Lubię to także. Moja ocena: 3,4/5.


To piwo zaskoczyło mnie przepotężnie. Jak to się stało, że w kooperacji Nepomucena i Golema powstało tak grzeczne i wygładzone piwo. Into the Void jest bowiem niezwykle stylowym coffee rye stoutem. W zapachu i smaku prym wiedzie elegancka kawusia, którą spokojnie można razem z tymi procentami pić w robocie i nikt się nie kapnie. Szczególnie że piwo jest gładkie i nisko wysycone. Może ciut za mało pełne pomimo żyta, ale smaczne. Niestety też niczym nie wyróżniające się. Moja ocena: 3,4/5.


Ocean of Hops to El Dorado/Mosaic IPA. Jest też przeciwieństwem dwóch wyżej opisanych IPA. Ale prezentuje wciąż solidny poziom. W niej to właśnie goryczy jest jak na lekarstwo. Są za to cytrusy, nutka cebulkowa i nuta owoców egzotycznych. Przyjemne i niewymagające piwo w sam raz pod wykonywanie kolejnych ruchów w Terraformacji Marsa. Moja ocena: 3,5/5.


Tropical Beast to doprawione aromatem kokosowym IPA oparte na chmielu El Dorado i Citra. Aromat ten jest elegancko wyszczególniony na liście dodatków, szacun. Już abstrahując od całego marketingowego pierdololo kryjącego się za naturalnością takich aromatów, która jest ewidentną bzdurą. To piwo jest najzwyczajniej dobre. Kokos jest wyraźny, mocny, ale też nieprzesadzony. Nie kojarzy się z mleczkiem do ciała ani szamopnem, który nieopatrznie dostał się do ust w czasie mycia łba. Bardzo fajnie też ten kokosik koresponduje z goryczą, niczym Sorachi Ace na sterydach. Nie mam wrażenia sztuczności, ale też nie czuję nic chmielowego poza kokosem. Fajne to piwo! Moja ocena: 3,6/5.


Tonge Out! to El Dorado/Mosaic Sour IPA. Zabrałem je w góry, ale później piłem także w domu. I tak jakbym pił dwa różne piwa, a jedyne co je różniło, to temperatura spożycia. To w górach musiało być znacznie cieplejsze, to w domu wyjątkowo wypiłem prosto po wyjęciu z lodówki. W przypadku schroniska miałem wrażenie rozjechania i braku złożenia w całość kwaskowości piwa i goryczki w nim zawartej. Nie zagrało mi jako jedność, choć kwaśność było w porządku. W tym zimniejszym gorycz zagrała mi bardzo dobrze, pojawiła się także przyjemna zestowość i spore ilości grejpfruta. Choć mocno kwaśne i mocno chmielowe, to bardzo pijalne. Moja ostateczna ocena: 3,5/5.


Easel Weasel zostało określone jako El Dorado/Citra IPA. To piwo wypiłem szybciej, niż zdążyłem się nad nim zastanowić. Prawilne, rześkie, smaczne IPA w typie tropikalno-owocowym z dość sporą i bardzo dobrze ułożoną goryczką. Chciałbym wam coś więcej napisać, ale samo się wypiło. To chyba dobrze. Moja ocena: 3,7/5.

Choć poza jednym piwem brakło mi w tym zestawieniu ochów i achów, to jakość tych piw plasuje Browar Golem sporo powyżej średniej w polskim krafcie. Do ścisłej czołówki się dobija, ale to jeszcze nie to. Po wypiciu wszystkich piw stwierdzam, że etykiety mi się podobają, są zabawne i wyraziste. Najbardziej podobają mi się jednak szkła Golema. Jestem ich wielkim fanem. Polecam! A po browar i tak będziecie sięgać, bo najczęściej warto!

Zobacz także

1 komentarze

Obserwatorzy