Przegląd Tygodnia #6

09:28

Przedostatni przegląd tygodnia w tym roku przynosi dziewięć piw. Zbliża się czas podsumowań, zarówno kraftowych, jak i osobistych. Tymczasem przybliżę Wam piwa, które niedawno wypiłem. Co ciekawe ponad połowa z nich padła w czasie arcyciekawego lajwa Pinty. Szacunek za jakość i treść. Nieprzypadkowo też piwa Pinty zdominowały ten przegląd. Jest ich pięć. Po części wynika to z mojego kredytu zaufania dla browaru z Wieprza (wziąłem nawet witbiera, którego wielkim zwolennikiem nie jestem), a po części dlatego, że byłem w sklepiku przy browarze i się obkupiłem. Poza tym pojawia się poznańska Brovaria, kaszubski Lubrow i oławski Probus, czyli przedstawiciele tzw. browarów restauracyjnych. Pojawia się także górnofrankoński märzen z browaru Schlenkerla. Serdecznie zapraszam!

Przegląd tygodnia ma być takim formatem, w którym na bieżąco opisuję swoje alkoholowe podboje. Jego zaletą jest regularność i opisywanie piw na bieżąco. To jest także minus z perspektywy piszącego, bo chyba wolałbym teraz pisać o czymś innym, a nie chcę wypaść z obiegu. Zastanawiam się nad delikatną zmianą podawania tu piw. Bardziej zwięzłą, skupiającą się na najistotniejszych sprawach. Cel? Skrócenie czasu opracowania takiego wpisu.


Przy okazji ściągania portera z poznańskiej Brovarii (dzięki Janku za pomoc!), zaopatrzyłem się w to, co mnie najbardziej ciekawiło - niemieckiego pilska i koźlaka. Najpierw Pils Niemiecki. Piwo jest zdecydowanie słodowe, jedynie delikatnie chmielowe i szczególnie w aromacie. Gorycz jest adekwatna, a samo piwo raczej wytrawne, choć mogło być bardziej. Mimo to spoko. Moja ocena 2,9/5.


Wszystkie prezentowane dziś Pinty wypiłem w ciągu dwóch dni. Pierwsze dwa to nowofalowe pilznery w ramach serii Hoppy Crew. Szczególnie ostrzyłem sobie apetyt na nie właśnie. I chyba przez to mnie rozczarowały. Oba mają tą samą cechę, która przy IPA, DIPA i TIPA jest dla mnie zaletą. Tutaj jednak wadą. Są mało wysycone. O ile przy górniakach fajnie sprawdza się ta miękkość nalewanego z puszki piwa, czyni piwo pijalnym, to po pilsach oczekiwałbym większego nagazowania, by piwo było "crispy". Choć oba pachną świetnie. Is It Clean Now? bardziej na modłę amerykańską, a Are You There? bardziej w stylu nowozelandzkim z całą mocą białych owoców. Bardziej przypasował mi ten drugi z przyjemną nutą melonową, ale też goryczka bardziej w nim zalegała. Oba to spoko piwa. Tylko spoko. Ocena dla obu jest taka sama: 3.0/5.


Mr. White Wheat nigdy do tej pory nie widziałem na oczy. Musiałem nawet zapowiedź przegapić. Okazuje się, że ten witbier został uwarzony jedynie do sieci Duży Ben, której też nigdy na oczy nie widziałem. Cóż można napisać o stylowym, niewyróżniającym się niczym szczególnym "piwie białym"? Delikatna kolendra, delikatne pomarańczowe albedo. Lekki i rześki. Spoko. Moja ocena: 3.0/5.


Kwas Sigma z Pinty powstał w kooperacji z Cydrem Chyliczki. Kwaskowa hybryda cydru i piwa powinna przypasować miłośnikom jaboli i cydrów, do których nie należę. Dle mnie to kolejny sok jabłkowy z alkoholem, tu jeszcze minimalnie kwaskowy. Na szczęście Gosi smakowało znacznie bardziej i mogłem jej oddać prawie pełne szkło. Dla mnie ohyda, oceniam na 2,4/5. Możecie spokojnie dodać do tej oceny ile uważacie, jeśli pijacie cydry.


Lubrow ONE. W poniedziałek miał rozlew do puszek, we wtorek był w mojej paszczy. To najnowsze piwo kaszubskiego Browaru Lubrow, który odwiedziłem w wakacje. To Hop Feast .ONE - DDH juicy West Coast Double IPA (20° Blg, 8,2% alko, ponoć ok. 160 IBU). Piwo jest nasycone azotem i zamknięte w małej puszce, podobnie jak wszystkie piwa Lubrowa. Browar chwali się bardzo małym poziomem tlenu w gotowym piwie (smak, świeżość i trwałość). I jak to wyszło? .ONE jest fajnym połączeniem nowego i starego. Z jednej strony mięciutki i wypełniony owocami (cytrusy, mandarynka, żywica), z drugiej bardzo gorzki. Gorycz się układa w trakcie picia i dobrze gra z wytrawnym finiszem. Alko jakby nie było. Bardzo smaczne to piwo! Moja ocena: 3,4/5.


Where Is It? to kolejne Hoppy Crew z Pinty - DDH IPA (16° Blg / 6,3% alko / HR: 24 g/L). Piwo udowadnia, że niskie wysycenie świetnie sprawdza się przy wszelakich IPA. Wprowadza gładkość i miękkość. Białe owoce z nuta kokosową wprowadzają słodki nastrój, który subtelnie wieńczy goryczka. Bardzo ładne i cholernie pijalne. Moja ocena: 3,7/5.


Jak mi brakuje takich piw, szczególnie w tym czasie, gdy ciemno, mokro i wilgotno. One oczywiście powstają w zaciszach rzemieślniczych browarów restauracyjnych, po czym sprzedają się głównie lokalnie. Browar Probus z Oławy niedawno obchodził 5 lat swojego istnienia. Impreza z tej okazji rzecz jasna się nie odbyła, ale za to browar wypuścił koźlaka wędzonego. Takiego z krwi i kości koźlaka. Oto Ognisty Kogut. Do towarzystwa otworzyłem mu Schlenkerlę, niestety został tylko Märzen. To oczywiście koźlak, więc najważniejsza jest jego słodowość. Ta jest przepiękna. Łączy w sobie melanoidynowe nuty pieczonej skórki chleba, tostowe i nieco karmelu. Wszystko to w pierwszym momencie kojarzy się słodkawo, ale piwo ma zdecydowanie wytrawny charakter. Wędzonka jest w tym zaznaczona subtelnie (albo raczej: nie jest tak totalna jak w pitym równolegle rauchmärzenie), jest dymna i ogniskowa. Po chwili do głosu dochodzi orzechowość, mi kojarzy się z orzechem laskowym. Piękna sprawa. Największą przyjemność sprawiało mi to, jak piwo otwierało wraz z ogrzewaniem. Jego złożoność i balans. Pyszka, polecam! Moja ocena: 4,0/5. No a Schlenkerla jak zwykle pięknie uderza szynkowo-kiełbasianą wędzonką z nutą oscypka, totalną, piękną. Jest przy tym nieco lżejsza, ale to oczywiste, bo to w założeniu lżejsze piwo. Moja ocena: 3,8/5.

Dość ciekawie i różnorodnie w tym wpisie. Poza tym wypiłem w ubiegłym tygodniu trochę porterów, ale one znajdą swoje miejsce w kolejnym suplemencie przeglądu porterów. Chciałbym jeszcze przed Baltic Porter Day, bo piwa właściwie już zebrane lub wypite. Przyszły tydzień to podsumowania. Mam nadzieję stworzyć je przez święta. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy