Przegląd Tygodnia #10

08:33

Dziesiąty przegląd tygodnia wjeżdża już nieco mniejszym opóźnieniem i jest w nim kilka ciekawostek. Polskie pale ale, FES, marcowe i koźlak, saison, barlewine. Do tego kilka IPA oraz jeden RIS. Kolejny przegląd będzie już całkiem na bieżąco, bowiem w ubiegłym tygodniu z różnych przyczyn wypiłem bardzo mało piwa.


W przeglądzie znajdziecie piwa z Brofaktury (2), Foundersa, Hopium, Łąkomina, Pinty (2), Szpunta, Trzech Koron (3). W sumie czyni to piw jedenaście. 


Kicarz z Trzech Koron to koźlak, którego dobrze wspominam z przeszłości. Z tym jednak podziało się coś dziwnego. Niemniej jednak obiecałem sobie opisywanie wszystkiego co piję, więc potraktujcie to jako przestrogę. Z jednej strony okrutnie słodkie w sposób cukrowy, ale też utlenione kartonowo i lekko kwaskowe. No nie dopiłem. Moja ocena: 1,7/5.


Sędek to IPA z "restauracyjnego" browaru Trzy Korony z Nowego Sącza to w dzisiejszych czasach abominacja. Ciężkie połączenie słodkiej landryny i dużej łodygowej i zalegającej goryczy. Piwo jednocześnie jest słodkie i bardzo gorzkie. W obu tych aspektach złe. Moja ocena: 2,0/5.


Polish Pale Ale to jedno z piw wypuszczonych przez Brofakturę w ramach serii z polskimi chmielami. Tym razem do kotła poszła Zula. Niby wszystko z tym piwem jest ok, ale chmielowy profil jest słodki, kwiatowo-owocowy i to mi kompletnie nie pasuje. Piwo zdaje się przyciężkie od tego i traci na rześkości. Może lepiej zagrałby w lagerze? Nie wiem. Moja ocena: 2,7/5.


Jedyne co można zarzucić Gazdzie, to to że jest marcowym. Browar Trzy Korony sięga tu po mało interesujący styl i takie piwo otrzymujemy. Stylowe i nieciekawe. Słodowe, chlebkowe, z zaznaczoną goryczką. Jest smacznie, ale czy na tyle, by do niego wracać? Moja ocena: 3,2/5.


KBS to słynny amerykański imperialny stout, a wersja Espresso jest młodszym bratem tamtego ubersztosa. Browar Founders chyba przesadził z dodatkiem kawy, bowiem ta przykrywa w tym piwie wszystko. Jednocześnie smakuje trochę jak zwykła parzucha, zwana czasem zalewajką. Oczywiście 12% jest schowane świetnie, a samo piwo gładkie i pełne, ale dodatek zabił rewelacyjną podstawkę. Moja ocena: 3,3/5.


Samuel le Saison to nowofalowa interpretacja klasycznego saisona z wykonaniu browaru Hopium. Nowofalowa bo to american rye saison. Piwo jest z pewnością bardzo intensywne, mocno atakuje zmysły. Już w zapachu prym wiedzie intensywna belgia pod postacią siana i przypraw. Z uwagi na sporą pełnię początkowo wydaje się słodkawe, to szybko pokazuje swój wytrawny charakter. Fajnie mi się to piwo piło, ale zostawiło uczucie niedosytu. Jakby brakło kropki nad i, albo nawet dwóch kropek. Moja ocena: 3,3/5.


What's in the Box? to kolejne piwo w ramach serii Hoppy Crew - tym razem TDH triple IPA z 30g chmielu na litr (Citra / Nectarion / Wai-Iti) i jedynym 10,5% alkoholu. Z jednej strony piwo jest smaczne, zaskakująco przyjazne jak na zawartość alko, ale też niepokojąco rozklekotane i niezbalansowane. Dużo w nim słodkich, tropikalnych owoców, które z czasem wydają się przejrzałe i męczące. Z drugiej duża gorycz początkowo dobrze to kontrująca, z każdym kolejnym łykiem bardziej męczy, by na koniec sprawić wrażenie lekko łodygowej. Niby fajne, ale ciężkie to piwo, nie ma startu do triple IPA z Grzegorzem Zwierzyną, które pojawiło się w grudniu ubiegłego roku. Moja ocena: 3,6/5.


Temple od Juicyness to kooperacja Szpunta i wrocławskiego multitapu Targowa; styl to oczywiście double new england IPA. W piwie in plus zaskoczyła mnie niestylowa mocna goryczka, nawet jeśli nie była zaplanowana, to chwała jej za obecność. Piwo jest słodko tropikalne, żywiczne i mimo wyrazistego charakteru bardzo pijalne. Fajnie gra kontrast słodyczy z goryczką, współpracują i nie gryzą się. Moja ocena: 3,7/5.


Basior na Karaibach to nowe american barleywine z Pałacyku Łąkomin, leżakowane w beczce po rumie. Piwo jest gęste, intensywne i charakterne. Współgrają w nim dwa światy - dużej, owocowej słodowości oraz wyrazista aczkolwiek nieprzegięta beczkowość, idąca w wanilię i drewno. Piwo ma ładnie zaznaczoną gorycz, nuty słodkich i suszonych owoców. Pomimo 11,5% alkoholu jest dość delikatne w tym aspekcie i bardzo mi smakowało. Moja ocena: 4,3/5.


Foreign Extra Stout z kakaowcem z siedleckiej Brofaktury wypiłem sobie do meczu i dało mi o wiele więcej niż się spodziewałem. Tak dobrego FESa nie piłem od czasu, gdy ze Słoniem uwarzyliśmy własnego (Pastor King; kto pił, ten wie). Piwo jest na angielską modłę nasycone niziutko, co oczywiście bardzo mi odpowiada (ciekaw jestem, co pompa by zrobiła z tym piwem), i ma ładną pełnię. To się rzuca od razu. Ale też doskonały balans między gorzką czekoladą i palonością. Piwo nie jest ani zbyt czekoladowo-kakaowe, ani zbyt palone. Dzięki temu pije się doskonale. Moja ocena: 4,3/5. Coś pięknego!


Where Do You Go to drugie styczniowe Hoppy Crew, DDH DIPA (8,1% alko / HR: 25g/L / chmiele: przeczytajcie se na froncie etykiety) świetnie rehabilituje browar za swojego przyciężkiego brata (siostrę?). To przepyszne piwo najdobitniej pokazuje, dlaczego współczesne IPA są tak lubianymi piwami. Profil chmielowy jest tu złożony, są słodkie tropiki, cytrusy, słodkie białe owoce i nuta cebulkowa, a samo piwo balansuje raczej w stronę wytrawnego i zaskakująco gorzkiego. Lubię właśnie takie IPA, więc i to mi bardzo smakowało. Jedno to zdecydowanie niedosyt, a na pół z sąsiadem to zwykła granda. Moja ocena:4,3/5.

Jak widzicie dziś tak różowo już nie było, ale i tak całkiem przyjemnie. Na minus oceniam saisona, od którego chciałem otrzymać więcej oraz KBSa, na plus zdecydowanie FESa, po którym spodziewałem się znacznie mniej. Lubię takie zaskoczenia!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy