Zichovec

18:06

To, co widzicie na zdjęciu poniżej, to nie są wypasione piwa z Ameryki. Ta wspaniała siódemka została wypuszczona przez znajdujący się za naszą południową granicą Rodzinny Browar Zichovec. Myślę jednak, że i topowe amerykańskie browary nie powstydziłyby się takich efektów. Końcem ubiegłego roku zakupiłem u źródełka (choć za pomocą umyślnych) siedem piw wchodzących w skład projektu beczkowego Zichovca. Niebagatelne piwa leżały w różnych beczkach przez 18 miesięcy. Każde z nich zostało wypuszczone w butelce 0,75, okraszone przepiękną etykietą (każdą zaprojektował inny grafik) i zalakowane. Najważniejsze jest jednak to, że zawartość nie tylko idzie w parze z designem, ale w niektórych przypadkach zostawia go w tyle. Piwa leżały u mnie i oczekiwały na specjalny układ gwiazd (mój czas wolny, kilku znajomków do wspólnego wypicia i odpowiednie ku temu miejsce). W drugi weekend maja spotkaliśmy się w Białej Małpie - ja, Daniel, Kuba, Grzegorz, Krzysztof i Michał. Dobra ekipa! 

Przyznacie, że butelki wyglądają niesamowicie
Rodzinny browar Zichovec to aktualnie czołówka czeskiego rzemiosła. Dziś to de facto dwa browary - jeden - protoplasta - położony w miejscowości Zichovec, a drugi w Lounach. To mniej więcej w połowie drogi z Pragi na północny-zachód do Niemiec. To właśnie u Niemca - Kuby - możecie zobaczyć, jak wygląda browar. Okazało się, że nie tylko on z naszej ekipy odwiedził już ten przybytek. Link tu poniżej:


W zestawie potencjalnych sztosów znalazło się pięć imperialnych stoutów i dwa barleywine. Czytajcie dalej!


Stout Coconut (14,5%) to potężny (34° Blg) blend trzech imperialnych stoutów leżakowany w beczce po bourbonie przez 18 miesięcy; z dodatkiem prażonego kokosu. Jeśli myślę o topowych piwach, to mam właśnie takie ich wyobrażenie. Chodzi mi o koncepcję i efekt finalny. W zapachu pięknie mieszają się ze sobą kokos i waniliowe nuty bourbonu. W smaku dużo gorzkiej czekolady, marcepan. Piwo jest bardzo gęste w odczuciu i tylko lekko słodkie, co pewnie potęguje ten kokos. Jest on prawilny i nie nosi śladów sztuczności. Jak wspomniałem jest po słodkawej stronie, ale z lekkim winnym posmakiem. Pyszka! Moja ocena:4,5/5.


Stout Bourbon (14,5%) to również imperialny stout o gęstości początkowej 34° Blg, który przez 18 miesięcy leżakował w beczkach po bourbonie. Piwo jest wyraźnie beczkowe, przy czym beczka uwypukla się w postaci drewna i leciutkiej jeno wanilii. Jest bardziej wytrawne, bardzo mocno złożone słodowo, czekoladowe, bardzo kawowe, kakaowe, z posmakiem palonego ziarna. Bardzo dobre piwo! Wręcz fantastyczne. Moja ocena: 4,4/5.


Barley Wine Bourbon (11,2%) jak widzicie jest znacznie lżejszy (24° Blg) i jest właściwie jedynym piwem z tego zestawu, które nie przystaje do reszty. Mocno słodowe i jednocześnie lekko pustawe, z lekkimi nutami bourbonu. Są rodzynki, nuta daktylowa, trochę cukru trzcinowego. No jest spoko. Tylko spoko. Moja ocena: 3,4/5.


Stout Coffee + Maple Syrup (13%) to blend imperialnych porterów, który leżakował w beczkach po bourbonie i był macerowany z kawą i syropem klonowym. Jeśli miałbym mieć obawy związane z jakimś piwem, to właśnie z tym. Założenie kojarzy mi się z przesłodzonymi i dla mnie niepijalnymi interpretacjami. Okazały się bezpodstawne. Słowem kluczem jest tu balans. Piwo jest rewelacyjnie wypośrodkowane i pięknie łączy w sobie słodką i wytrawną stronę. Kawa dała bardzo świeże nuty, jakby ktoś ją właśnie zmielił i zaparzył, a syrop klonowy dodany był z umiarem. Dało to przyjemną słodkawą nutę, która dodatkowo uwypukliła czekoladowość piwa. Bardzo fajna rzecz! Moja ocena: 4,4/5.


Stout Laphroaig (14,5%) rozłożył mnie na łopatki. To moim zdaniem najlepsze piwo tego zestawu. To mocny stout imperialny leżakowany w beczkach po torfowej whisky laphroaig. Na szybko zanotowałem sobie: "O kurwa! Super!". Nie dość że torf jest mocny i wyrazisty, to nie dominujący i nie przejmujący całej kompozycji piwa. Jest tu dużo czekolady, palonego ziarna, trochę dymu i w ogóle dużo niuansów na przykład kawowych. Stout jest złożony, gęsty, gładki i delikatny. To duża sztuka zrobić takie piwo z udziałem torfu. Szacun. Moja ocena: 4,7/5.


Barley Wine Laphroaig (11,5%). To, co udało się w powyższym piwie, nie udało się w barlewinie. Tutaj beczka weszła za bardzo. Może z uwagi na znacznie delikatniejszą podstawę? Nie wiem. Początkowo nawet nie wydawało się tak przegięte beczkowo. Klasyczne słodowe nuty rodzynek, orzechów i kwiatów zostały jednak szybko w odczuciu przykryte przez rozpychający się torf. Samo piwo smaczne, ale zbyt jednostronne. Moja ocena: 4,0/5.


Ostatnim piwem, gwoździem do trumny trzeźwości i godności tego dnia, był Stout Widow Jane (14,5%). To imperialny stout leżakowany w beczkach po amerykańskim bourbonie Widowe Jane właśnie. To bardzo ładne piwo. Dużo w nim samego stoutu - czekolady, kakao, palenia i kawy, ale sporo też beczki - wędzonej, nieco torfowej, drewnianej. Na finiszu ładnie gra gorycz i paloność. Moja ocena: 4,2/5

Jak widzicie zacne to piwa. Kilka z nich zrobiło nam niezłą robotę. Cieszę się, że zakupiłem ten set za niemałe co prawda pieniądze, ale fajnie było się tymi piwami podzielić z innymi alkoholikami entuzjastami dobrego piwa. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy