Król Plaza
08:00Wakacje 2022 nie obfitowały w szczególną mnogość odwiedzonych browarów. Niemniej jednak coś tam udało mi się zobaczyć. Największa niespodzianka czekała na mnie, gdy na Piwnej Mapie Polski prowadzonej przez Piwnego Informatora odkryłem, że rzut beretem od Rowów, gdzie bawiłem nad morzem, jest całkiem nowiutki browar. W Jarosławcu na początku lipca otworzył się browar Król Plaza. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym miejscem!
Jarosławiec to nadmorska wieś jakich wiele. Jako wielki miłośnik polskiego morza kompletnie nie odróżniam tych miejscowości od siebie. Jeśli spędzie gdzieś tydzień-dwa, to mam przynajmniej jakieś wyobrażenie charakteru wsi czy miasta. Gdy jednak jest to jednorazowa wizyta, coś musi bardzo mocno zostać mi w pamięci. Myślę, że charakter Jarosławca dobrze oddają dwie liczby - mieszkańców wg ostatniego spisu było 402, a bazę noclegową szacuje się na ok. 30 tysięcy. W Jarosławcu zapadający w pamięć jest oczywiście browar. Drugim ciekawym miejscem jest latarnia morska, zresztą kilka kroków od browaru. Plaża natomiast jest kompletnie nieinteresująca. Chyba że jesteście fanami, małych, wąskich i zatłoczonych.
Browar Król Plaza mieści się w hotelu Król Plaza SPA. To wielki, sześciokondygnacyjny resort zlokalizowany przy głównej, przelotowej ulicy - Bałtyckiej, nieopodal latarni morskiej i rzut beretem od głównego deptaku. To obiekt pięciogwiazdkowy, a więc tak zwany full wypas, na który - poza browarem - mnie nie stać. Co prawda wygląda jak każdy inny hotel, ale aż błyszczy się od nowości! Nie dotyczy to skrzydła będącego jeszcze na wykończeniu. Eleganckie hotelowe lobby jest rozległe i nieco jeszcze zimne. Ale za to eleganckie i bogate. Choć może to późnośniadaniowa/wczesnoobiadowa pora miała na to wpływ.
Od tamtej przestrzeni wyraźnie odcina się cześć restauracyjna z browarem. Na ścianach kontrastują ze sobą czerń i biel, jasne drewno na podłodze z czarną stalą mebli, a nowoczesny ich design z atmosferą budowaną oszczędnym światłem. Daje się to zauważyć nawet w środku słonecznego i upalnego dnia, więc czuć, że dekorator odwalił kawał dobrej roboty! Bardzo przyjemnie się nam siedziało, szczególnie gdy kolejne piwka umilały mi czas.
W restauracji nie sposób przeoczyć warzelnię. Ustawiono ją naprzeciwko baru, tuż przed oddzieloną szklaną taflą fermentownią, i wypolerowano, przez co od razu mnie przyciągnęła. Zaraz za nią znajduje się pozostała część królestwa piwowara. W nim stoi 12 zbiorników (10 hl), trzy to stożkowe tankofermentory, reszta płaskodenne leżaki z wyszynkiem. Wszystko właściwie widać zza szyb, ale i tak zawsze mnie cieszy możliwość wlezienia do środka. A udało mi się dlatego, że zagadnąłem jegomościa siedzącego w kącie przy laptopie, który wyglądał jak piwowar kontraktowy, ale strój miał bardziej roboczy. Chciał pozostać anonimowy, więc nie dowiecie się, jak wygląda.
Wiecie, jak to jest. Jeśli w browarze jest deska degustacyjna, to należy ją zamówić na początek. Obdarzony zmniejszającym się szacunkiem do samego siebie ogarniam sobie check-iny, a osoby obdarzone większym poziomem godności próbują wszystkich/większości/kilku piw w dobrej cenie. Jak coś smakuje, można bez obaw brać duże lub bardzo duże. Zwykle w browarze restauracyjnym oczekiwania moje pikują w porannej mgle. Nie zmienia się to mimo ewolucji mojego gustu w stronę klasycznych lagerów. Tym bardziej zaskoczyłem się poziomem w piw. O Królu złoty!
Na desce klasycznie, jak tylko się da - Pils, Pszeniczne i Marcowe. W dodatkowym szkle styl bardzo rzadki, ale za to lubiany w bardzo wąskim kręgu. Birgicznym, bo normalsom raczej smakuje, jeśli już gdzieś uda im się napić. To Maibock, czyli koźlak majowy, jasne, słodowe, mocne piwo. Okazał się być smacznym klasykiem, leciutko słodkawym od słodów, z nutką przypraw, nutką karmelizacji i chmielowym sznytem. Moja ocena: 3,7/5. Ale po kolei - na początek - wiadomka - Pils. Bardzo przyjemnie wytrawny, mocno goryczkowy, ziemisto-kwiatowy w charakterze. Najsłabsze piwo w browarze, a i tak smaczne. Brakuje mu jednak kropki nad i, którą mają pozostałe piwa. Może czas? Moja ocena: 3,4/5.
Potem Marcowe - bardzo klasowe! W tym stylu chyba się nie da więcej. Melanoidynowe, karmelowe, gorzkie. Bardzo fajnie. Mój pierwszy wybór jak duże piwo po desce piw. Ekstra pijalne. Moja ocena (którą należy przefiltrować przez malejącą niechęć do marcowych): 4,1/5.
No i Pszeniczne - ależ dobre! Na pitym dnia poprzedniego Paulanerze nie
zostawia suchej nitki, deklasacja. W zapachu banan, w smaku pełna choć
wytrawna w odczuciu. Jest goździk, jest ekstra. Wszystko pięknie
zbalansowane! Mój drugi wybór na duże piwo. I ocena: 4,2/5. Kuźwa z takimi pszenicami mogę się regularnie przepraszać i obiecuję już nigdy więcej ich nie hejtować.
Na koniec perełka, bo w czasie biesiady, dopytywania o różne rzeczy, przychodzi manager, czy jak się nazywa taka decyzyjna osoba w lokalu, i proponuje mi skosztowanie Dunkela z tanka. Ja nie odmawiam takim miłym propozycjom. Okazał się klasycznie kawowy i karmelowy, pyszny. W momencie, gdy piszę te słowa już pewnie można go spokojnie pić i cieszyć nim paszczę.
Szczerze i gorąco polecam ten browar. Jakkolwiek to brzmi, bo połączenie nadmorskiego kurortu, hotelu z browarem, restauracyjnej klasyki i debiutu brzmi kuriozalnie. Tutaj wszystko się udało! Będąc w okolicy nie można odpuścić tego miejsca.
0 komentarze