PINTA Beskidy & Prawda

07:30

Po około 25 km na szlaku, a szliśmy ze Słoniem z Korbielowa przez Pilsko i Rysiankę do Żabnicy, byliśmy lekko zmęczeni i bardzo głodni. Od samego początku plan był konkretny - wizyta w niedawno otwartym - lokalu PINTA & Prawda i spożycie tam obiadu. Węgierska Górka jest mi bardzo bliska z kilku powodów i choć ze smutkiem przyjąłem informację o tym, że drugi Browar Krajcar tam jednak nie powstanie, to ucieszyłem się, że miejsce zostanie godnie zagospodarowane we współpracy z Browarem PINTA.

Węgierska Górka to wieś między Żywcem a Milówką (ta z uwagi na braci stolec wydaje się bardziej znana). Mi Górka znana z tego, że byłem tam na koloniach w podstawówce, w czasie których kąpaliśmy się w zimnej rzece i łoiliśmy na automatach w chodzone bijatyki, trzydniowej wycieczki szkolnej, kolegi Słonia, który jakimś cudem urodził się w Sosnowcu, choć pochodzi stamtąd, pierwszego warzenia piwa, wizyt na Birofiliach, tradycji wspólnego oglądania finałów Ligii Mistrzów itd. Tam też byłem pierwszy raz tak na serio w górach, tam witałem wejście Polski do UE pysznym Kiperem w nieistniejącej już knajpeczce. Generalnie masa dobrych wspomnień.

Tam też kilka lat temu powstał budynek, w którym działał Krajcar. Najpierw - bo czasy były trudne - jako restauracja z piwem z Żywca (w sensie z żywieckiego Krajcara), a docelowo jako browar. Już nawet sprzęt był częściowo zainstalowany, ale śmierć właściciela pokrzyżowała te plany. Szkoda, bo browar przy głównej drodze w Górce to jednak byłoby coś! Niemniej jednak obecny koncept trafia w me gusta równie mocno. Prawda to restauracja, która powstała we współpracy z Browarem PINTA, czy też może bardziej z pomysłem lokalnego piwa czyli PINTA Beskidy.

Restauracja jest w samiutkim centrum, kilka minut od stacji PKP i jeszcze bliżej przystanku lokalnej komunikacji autobusowej. To piętrowy, elegancki budynek wykończony cegłą i czarną stalą. Duże okna dodatkowo nadają mu nieco nowoczesnego charakteru. Wnętrze mi się podoba, łączy w sobie prostotę i nutę industrialną. Ciemne płytki, jasne drewno, cegły. Wszystko dokoła mówi, że to miejsce kraftowe i patronacki lokal PINTY. Są nagrody Ratebeer best, pamiątkowe zdjęcia, lodówka z piwami oraz kącik sztosów PINTA Barrel Brewing. Takie banalne rzeczy jak firmowe szkła i podstawki też oczywiście są. Na kranach oczywiście seria Beskidy, ale też sezonowe klasyki, a PINTA miesiąca i inne ciekawostki czekają do podpięcia.

Na początek PINTA Beskidy Pils. Mam coraz wyższe wymagania wobec pilsów i dałbym jednak więcej goryczy. Ale to wciąż przyjemne piwo, które pozwoliło dotrwać do obiadokolacji. Wybrałem żeberka i okazało się to być strzałem w dychę. Wielka porcja, delikatne i kruche mięso, do tego pieczone ziemniaczki i smaczne coś do chrupania. Najadłem się pod korek pomimo dużego głodu. Na koniec wjechał jeszcze Dobry Wieczór. Jak zawsze klasyczny i smaczny. Na duże słowa uznania zasługuje obsługa, bardzo mocno zorientowana w tematyce piwnej. Lubię takie podejście do tematu.

Jestem pod wrażeniem tego miejsca! Trzymam kciuki by turyści dopisywali, a miłośnicy kraftu przyjeżdżali tam celowo, bo moim zdaniem warto się tam dokulać. Jest bardzo przyjemnie, smacznie, a piwa wiadomo - klasa. Dla miłośników okolicznych szlaków górskich jest to miejsce obowiązkowe.

My jeszcze wzięliśmy piwo i poszliśmy z nim nad Sołę. Bardzo to dobra PINTA miesiąca była.

A

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy