Pivovar Kamenice
12:00Miejscowość Kamenice nad Lipou i tamtejszy Pivovar Kamenice były głównym i najbardziej oddalonym punktem wycieczki, na którą wybrałem się w czerwcu wraz z Piwnymi Czechami. Z piwem miałem do czynienia wcześniej, więc i oczekiwania wobec tego na miejscu były wysokie. Miałem też pewne wyobrażenia co do samego browaru, ale stan rzeczywisty mocno je przerósł. Tym samym zapraszam do przepięknego i starego browaru w sercu niewielkiego czeskiego miasteczka.
Drugiego dnia wspomnianej wycieczki wylądowaliśmy w Kamenice nad Lipou. Tym samym opuściliśmy piękne Morawy, ale nie tak daleko. Dzisiejsza Wysoczyna (region administracyjny - coś jak nasze województwo) podzielone jest mniej więcej w połowie między dwie historyczne krainy - Czechy i Morawy. Kamenice jest już w Bohemii. To malutkie miasteczko zamieszkałe przez niespełna cztery tysiące ludzi. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z XIII wieku, a prawa miejskie otrzymało w wieku następnym. Najciekawsze dla mnie jest to, że urzędowa strona internetowa Kamenicy w części dot. historii ma osobny rozdział związany z historią piwowarstwa.
Rynek miasteczka jest duży. Na początku nawet nie połapałem się, że to rynek. Dzieje się na nim dużo i chaotycznie. Po pierwsze wjeżdżają tam samochody i jakoś jestem w stanie zrozumieć to w miejscowościach, gdzie to jedno z niewielu miejsc, gdzie zostawione auto nie paraliżuje ruchu. Z drugiej strony wygląda na to, że każda miejscówka na rynku ma własny parking czy tam przestrzeń przez co wrażenie bałaganu jest potęgowane. Na środku stoi wielka lipa, to pewnie pod tego gabarytu drzewem cienia szukał Kochanowski. Na rynku dominują trzy bryły - efektowny renesansowy zamek, nie funkcjonujący ale odnowiony Hotel U Lipy oraz Pivovar Kamenice. Już od frontu widać, że to kawał browaru, a większej części stąd nie widać. Trochę tak jakby gabaryt Browaru (ekhem) Zamkowego w Cieszynie oceniać z perspektywy bramy wejściowej koło zamku. Roztropni Czesi nie wycięli szczęśliwie jeszcze wszystkich drzew, więc koniec końców rynek oceniam na plus. Stojąc tam zastanawiałem się czy wspominane przez polskiego poetę Hesperydy zamieniły sadownictwo na piwowarstwo, a trunek jest prawdziwie złoty. Kroki skierowałem do browaru.
Browar od strony budynku restauracji wygląda jak wielki gościniec, jest ładnie odnowiony i elegancki w swojej prostocie. Jest nazwa browaru, a przy łuku wejściowym tablica z dostępnymi piwami oraz klasycznym pozdrowieniem w tym mocno ateistycznym państwie. W środku jest mega klimatycznie. Najpierw wchodzi się na spory dziedziniec browaru, gdzie od razu rzuca się w oczy budynek niegdysiejszej hali maszyn, klasyczny - z wielkimi oknami. Tam kiedyś działał maszyna parowa, a dziś mieści się warzelnia. Mijamy piwny ogródek i wchodzimy do wnętrza. To jest bardzo przyjemne. Restauracja to podzielona na dwie strefy - jedna do stania przy piwie, bliżej baru, druga do posiedzeń na małym podwyższeniu. Bardzo jasne, elegancko doświetlone pomieszczenie zdominowane jest przez ceglane łuki sklepień. Dla kontrastu bar wykończony jest na biało i całość jest piękna. Obsługa biega dużo i szybko, ale nie zawsze z sensem, o czym mieliśmy się przekonać później. Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, że to jest stare miejsce, to niech spojrzy na kontuar barowy, na którym umieszczono zdjęcia browaru sprzed rewitalizacji. To pokazuje skalę projektu odnowienia tego miejsca.
Bo browar jest rzeczywiście stary. Nowy browar wystartował w 2017, ale powstał w miejscu historycznego browaru. "O tym, że piwo warzono w Kamenice nad Lipou od dawna, świadczą kroniki miejskie. Na przykład w 1520 r. burmistrz Jaroš rozstrzygnął spór o warzenie piwa między między sąsiadami Padroňem i Vackiem." To zdanie tak mnie urzekło, że postanowiłem je zacytować. Browar w formie zbliżonej do obecnej powstał w erze piwnej (przemysłowej) rewolucji XIX wieku. Po przebudowie starszego browaru i młyna rozpoczął działalność w 1861 roku. Nie przetrwał rządów komunistów.
Po posileniu pyszną Desitką idziemy na zwiedzanie browaru, które prowadził piwowar. O wszystkim dokładnie opowiadał po angielsku, więc doskonale się rozumieliśmy. I tu kolejne zaskoczenie. Najpierw pokazał nam "stary browar", który zaczął działać 1 marca 2017 i wciąż jest używany, a potem zabrał do nowszej części, która wystartowała tego samego roku. Mały browar to klasyczny czeski mikrusek tylko umieszczony w starej piwnicy. Warzelnia 500 litrów, tanki o pojemności niespełna 700. Zabawka przy tym, co było dalej. Tutaj powstają piwa wynalazkowe, zwane przez Czechów specjalnymi. Spróbowaliśmy kwasika. Najciekawsze było dalej.
Pokonujemy kręte schody i znajdujemy się już głęboko. Kamienna piwnica jest wielka, zimna i wypełniona ogromnymi tankami. Browar jest na oko większy od PINTY. Podziemie pełne jest tanków o wielkości. Znalazłem schemat na ścianie, ale jest nieaktualny. Tanki to 30 hl, 60 hl i 90 hl. Są też dwie otwarte kadzie fermentacyjne, ale akurat były puste. Piwnica robi genialne wrażenie. Tu też pijemy różne piwa, a następnie kolejnymi krętymi, tym razem kamiennymi schodami wdrapujemy się do warzelni. To jest czteronaczyniowy kolos zajmujący większą część hali. Wokół stoją kegi z piwem (lub bez), co trochę psuje efekt wizualny. No i jak tak chodzę i robię foty, to zauważam, co się odfermentowało na zewnątrz. Jakbym się przeniósł w czasie.
Tam rozpoczynał się zlot pojazdów zabytkowych. Piękny kawałek motoryzacji. Nigdy się tym specjalnie nie interesowałem, auto dla mnie ma bezpiecznie jeździć i tyle, ale to robi wrażenie. Piękne Alfa Romeo, klasyczne Skody, Wołgi, piękny MG, którego musiałem googlować. Fantastyczne! To piękny dodatek do zwiedzania browaru, który nawet kazał zapomnieć o rosnącym pragnieniu. Na chwilę oczywiście.
Bo do pragnienia dołącza głód, nieodłączny towarzysz spożycia piwa. Wracamy do wnętrza, gdzie zasiadamy przy stoliku. Tam okazuje się, że obsługa nie wszędzie jest tak doskonała jak w cieszyńskiej Radegastovni. Wszystko trwa trochę jakby za długo, najpierw spór kompetencyjny o to, kto nas obsługuje, potem coś tam. Koniec końców jemy i pijemy. Nieco sprawiedliwości niech odda fakt, że obsługa to młodzieniaszki, a nie doświadczeni kelnerzy, z którymi zwyczajowo kojarzą mi się Czechy. No i ruch zrobił się całkiem spory.
Na drugą nóżkę wziąłem Tmave, które okazało się rewelacyjne - w ogóle wróciła mi miłość do prostego, dobrze zrobionego ciemnego piwa. Wszystkie pite przez te trzy dni były świetne. Lekkość, pełnia, nuty kawy zbożowej, kawy. Proste, ale nie prostackie, i ultrapijalne piwo. Wchodzi jak słowo boże. Do tego klasyk klasyków czyli knedle z gulaszem. Przepyszne! Potem jeszcze, aby dopełnić tradycji turystycznej piwo rżnięte. To nalewało się, jak Pan Buh przikazal, długo, ale efekt jest idealny. Z tego podziału kolorystycznego nawet Adolf byłby dumny. Do tego ogromna czapa piany. Cudo!
Ogólnie atmosfera w browarze jest wspaniała i zdecydowanie niezobowiązująca. Pomimo pewnych narzekań na szybkość zamówień, siedziało nam się bardzo fajnie. O to głównie chodzi. Ludzi było co nie miara aczkolwiek zastanawiałem się czy to normalna sobota, czy efekt zlotu vozidel, jak Czesi mówią na pojazdy.
W związku z tym, że zdjęć jest dużo, co generuje większą niż zwyczajowa liczbę akapitów w tekście, muszę was jeszcze pozanudzać. Jak się dobrze przyjrzycie zdjęciom, to na kominie browaru zobaczycie gniazdo bocianów. Taki widok to nic dziwnego, przynajmniej w tych browarach, w których byliśmy. Odniosłem wrażenie, że te tereny są pełne bocianów niczym nasze Mazury. Jakoś mi się te ptaki miło kojarzą. Przy wejściu do browaru wisi także nagroda Ratebeer Best z 2018 roku. I jeszcze jedna ciekawostka. Można zakupić fajny zestaw piwny - imperialny stout BA wraz dwoma pokalami. Za bagatela 2021 koron czeskich czyli około 400 złotych. Chyba lekka odklejka.
Wypada podsumować wizytę w tym browarze. I zrobię to krótko - REWELACJA. Zarówno piwo, jaki i jedzenie, atmosfera, sam browar. Z perspektywy czasu pokręciłbym się dłużej po miasteczku i dłużej posiedział przy piwie. Ale trudno połączyć to z oglądaniem kolejnych browarów. A myśmy jeszcze kilka tego dnia zobaczyli.
A tu jeszcze linki do poprzednich wyjazdów z Piwnymi Czechami, choć to dla bardzo leniwych, bo jeśli klikniecie sobie tag "Piwne Czechy" poniżej tekstu, to w ten sposób zobaczycie wszystkie wpisy tak oznaczone.
0 komentarze